Broń palna w Polsce A.D. 2024

Michał Sitarski
Pod koniec lutego br. Policja, jak co roku, opublikowała na swoich stronach statystyki dotyczące posiadania broni palnej w Polsce, oczywiście w rękach prywatnych (broń „służbowa” nie podlega pod UoBiA i nie jest w związku z tym wykazywana w tych zestawieniach).
Popatrzmy więc, jak zmieniły się one względem roku 2023.
Od momentu zmiany UoBiA i de facto zniesienia uznaniowości Policji w wydawaniu pozwolenia na broń (jedyny wyjątek, który jeszcze częściowo się ostał to pozwolenie do celów ochrony osobistej oraz ochrony osób i mienia), a także zmiany rozporządzenia w sprawie w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji nastąpił dość znaczny wzrost liczby posiadaczy broni palnej w naszym pięknym kraju, a także – co oczywiste – zwiększyła się liczba sztuk broni (SZTUK, jednostki to są wojskowe) w rękach prywatnych.
Tendencja wzrostowa utrzymywała się przez dekadę, ale w momencie wybuchu wojny na Ukrainie statystyki wystrzeliły w kosmos.
Polacy masowo ruszyli wyrabiać pozwolenia na broń i szkolić się w jej używaniu, zaś kluby sportowe, strzelnice i firmy szkoleniowe biły rekordy popularności (i przychodów także), podobnie zresztą, jak sklepy z bronią. W przypadku tych ostatnich, to można było mieć deja vu, bo problemy z dostawami broni i amunicji, jakie zaczęły się podczas epidemii COVID-19, a także skokowy wzrost cen, tylko się pogłębiły (na szczęście ceny w pewnym momencie się ustabilizowały, a potem zaczęły spadać, choć do poziomu sprzed COVID nie wróciły i nigdy już nie wrócą). W efekcie każda dostawa popularniejszej broni i amunicji wyprzedawała się na pniu, a po „kulki” autentycznie ustawiały się kolejki, zaś sprzedawcy narzucali limity zakupowe (niektóre wręcz idiotyczne, typu dwa pudełka .223). Część ze sprzedawców postanowiła zostać Januszami biznesu i windowała ceny do poziomów absurdalnych, co na szczęście szybko było pacyfikowane w mediach społecznościowych, a ceny wracały do poziomu podobnego, jak u konkurencji.
Im dłużej trwała wojna, tym bardziej stabilizowała się dostępność broni i amunicji oraz spadały ich ceny – także zainteresowanie pozwoleniami na broń nieco zmalało, choć nadal można powiedzieć, że jak na Polskie realia jest ono wysokie.
Popatrzmy zatem na dane, ale na samym początku pamiętajmy o jednej, bardzo ważnej rzeczy. Policja na swoich stronach używa określeń „pozwolenia ogółem” czy też „pozwolenia wydane w roku XXXX”, ale to dotyczy tak naprawdę wydanych decyzji administracyjnych, a nie osób. Różnica polega na tym, że jedna osoba może mieć wydanych kilka (najczęściej dwie, czasem trzy i więcej) decyzji administracyjnych przyznających prawo do posiadania broni palnej. Zatem w statystykach policyjnych zostanie „odhaczona” każda decyzja wydana jednej osobie, skutkiem czego na ich podstawie można odnieść błędne wrażenie, że osób posiadających broń palną jest więcej, niż w rzeczywistości. Moim zdaniem, wynikającym z obserwacji środowiska strzeleckiego, można przyjąć, że osób posiadających broń palną w domu jest o mniej więcej 30% mniej, niż wydanych decyzji.
Odnośnie sztuk broni palnej (nie jednostek, zapamiętajcie, proszę), to trzeba pamiętać o tym, że ich liczba przypadająca na jednego posiadacza może różnić się drastycznie. Sam znam osoby mające od jednej do trzech sztuk broni palnej, ale znam też takie, które dobijają do limitu wymagającego już posiadania magazynu broni.
Ogółem w roku 2023 wydanych było 323 983 pozwolenia na broń, a w rękach prywatnych posiadaczy znajdowało się w sumie 843 755 sztuk broni palnej. Rok 2024 przyniósł zmiany do 367 411 wydanych pozwoleń oraz 930 121 egzemplarzy broni w rękach prywatnych. Z tego widać, że wzrost liczby pozwoleń na broń w Polsce sięgnął około 14%, zaś liczby broni palnej w rękach prywatnych około 10,5%. Różnica pomiędzy wzrostem liczby pozwoleń i liczby broni palnej jest właśnie wynikiem tego, o czym wspomniałem wcześniej – bardzo często osoby dopiero wyrabiające pozwolenie na broń występują od razu o dwie decyzje administracyjne (sport i tzw. sport-kolekcja), a dodatkowo część osób już posiadających któryś rodzaj pozwolenia na broń po prostu rozszerza je dodając kolejną kategorię (wiem, bo sam zrobiłem dokładnie tak samo). Dlatego też liczba nowo zarejestrowanych sztuk broni jest mniejsza, niż przyrost liczby wydanych pozwoleń.
Przy okazji, pamiętajmy także, że rocznie cofanych jest ponoć około 400 pozwoleń (z różnych przyczyn – od ustania „ważnej przyczyny” po zgon posiadacza), a także broń jest odsprzedawana pomiędzy posiadaczami pozwoleń, zatem choć zmienia właściciela, to nie generuje rekordów w statystykach.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 11-12/2024