„Nowy” Beryl oczami żołnierzy

 


Michał Sitarski


 

 

 

„Nowy” Beryl oczami żołnierzy

 

 

22 września 2009 roku poinformowano oficjalnie o podpisaniu umowy, na mocy której FB Łucznik-Radom dostarczyć miała do końca pierwszego kwartału 2010 roku 5000 karabinków Beryl i Mini-Beryl. Broń, w najnowszej wersji, systematycznie była dostarczana do jednostek i dziś, na kilka tygodni przed zakończeniem dostaw, można już opublikować kilka uwag, jakie mają odnośnie karabinków ich użytkownicy.

 


Wszystkie dostarczone karabinki są w wersji zmodernizowanej, znacznie różniącej się od „bazowego” kbs. wz. 96 – wyposażenie obejmuje kolbę o regulowanej długości, półprzezroczyste zielone magazynki z tworzywa sztucznego, ergonomiczny chwyt pistoletowy, krótki chwyt przedni, pas trójpunktowy, powiększone dźwignie manipulatorów, nowe urządzenie wylotowe oraz zestaw uniwersalnych szyn montażowych (standardu MIL-STD-1913), mocowany w miejscu łoża oraz nakładki na rurę gazową. Choć, jak już nieraz pisaliśmy, Beryl osiągnął kres możliwości modernizacyjnych i nie da się w nim nic więcej poprawić, to jednak wprowadzenie wyżej wymienionych zmian znacznie poprawiło jego funkcjonalność i ergonomię.

Jak nowy karabinek oceniają użytkownicy? Oto garść ich uwag, poczynając od wylotu lufy. Nowe urządzenie wylotowe zbiera pochlebne opinie – jego skuteczność nie budzi zastrzeżeń, zaś cechą nie do przecenienia, zwłaszcza w porównaniu z poprzednim modelem, jest możliwość szybkiego montażu tłumika dźwięku bez konieczności jego demontowania. Muszka wraz ze swoją podstawą nie zmieniły się w nowej wersji Beryla, podobnie jak zestaw do strzelania nocnego. Ten akurat nie jest dobrze oceniany przez żołnierzy. Trudno mówić o jego skuteczności, bo po prostu nie jest używany „w polu” z uwagi na podatność na uszkodzenie (cienkie druciane prowadnice nakładki z gazowym źródłem światła mogą łatwo zaczepić o przeszkody terenowe, zwłaszcza w lesie, albo o elementy oporządzenia) oraz łatwość zgubienia. W zasadzie jedyną pozytywnie ocenianą ich cechą jest możliwość zdemontowania i złożenia w magazynie broni, by – broń Boże! – ich nie zgubić. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie źródła światła (kapsułki z trytem) w muszce, jak w Mini-Berylu – nic nie wystaje, nic się nie czepia, a przyrządy są w nocy dobrze widoczne. Co prawda i tak w Afganistanie używa się przyrządów optoelektronicznych, ale podświetlenie celownika mechanicznego w niczym nie przeszkadza, zaś w sytuacjach awaryjnych może się przydać. Nie ma też obawy o „wypalenie się” trytu, bo żywotność kapsułki z gazem i tak przewyższa żywotność karabinka.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter