Działania artyleryjskie na Wybrzeżu w czasie Wojny Polskiej 1939 roku
Andrzej S. Bartelski, Waldemar Nadolny
Na linii ognia
Działania artyleryjskie na Wybrzeżu
w czasie Wojny Polskiej 1939 roku
W niniejszej publikacji autorzy po raz pierwszy przedstawili przebieg działań artyleryjskich na wodach Zatoki Gdańskiej we wrześniu1939 r. z wykorzystaniem źródeł niemieckich. Oprócz opisu licznych potyczek pomiędzy niemieckimi lekkimi siłami nawodnymi a polskimi bateriami nadbrzeżnymi, autorzy w szczegółowy sposób opiszą największe bitwy artyleryjskie Września: walkę 3 września z niemieckimi kontrtorpedowcami oraz bitwy z pancernikami szkolnymi z 25 i 27 września.
Przypuszczalnie do pierwszego pojedynku polskiej artylerii z niemieckimi okrętami doszło 2 września, kiedy to bateria „Canet” ostrzelała 2 trałowce. Niemieckie jednostki płynęły od strony Gdańska kursem północno-zachodnim i prawdopodobnie prowadziły prace trałowe. Krótko po godz. 10.00 bateria otworzyła w ich kierunku ogień. Po kilku salwach polscy artylerzyści wstrzelali się, a trałowce po postawieniu zasłony dymnej nie podejmując walki odpłynęły. Według Polaków jeden z okrętów wyraźnie pozostawał w tyle, wkrótce do jego burty przybił drugi i po chwili oba odpłynęły kursem na Piławę. Niemieckie dokumenty źródłowe nie potwierdzają jednak tego zajścia. Wiele wskazuje na to, że akcję tę pomylono z działaniami do jakich doszło w dniu następnym, gdy jednostki wchodzące w skład Oddziału Badawczego Dowództwa Badania Zagród (dalej S.V.K. Verband) zostały ostrzelane przez polską baterię nie doznając uszkodzeń (kwadrat AO 9815).
Bitwa kontrtorpedowców (3 września)
Najpełniejszy opis bitwy ze strony polskiej z pewnością przedstawił dowódca Wichra, kmdr por. Stefan de Walden. Zgodnie z jego relacją niemieckie kontrtorpedowce w momencie rozpoczęcia walki znajdowały się około 18 000 m od polskich jednostek, przy kącie biegu około lewo 90° oraz prędkości powyżej 30 w. Pierwsza salwa niemiecka okazała się za krótka o około 3000 m, jednocześnie odpowiedział na nią Gryf celując w jednostkę prowadzącą szyk. Kolejna upadła ponownie około 1500 m przed basenem portu, a w tym czasie zaobserwowano upadek pocisków Gryfa, które również okazały się „za krótkie”. Po ocenie salwy Gryfa, ogień otworzył także i Wicher celując do drugiej jednostki w szyku, uzyskując już w pierwszej salwie 2 trafienia (sic!). Działa Wichra przeszły na ogień ciągły, wywołując wkrótce pożar na pokładzie wrogiego okrętu, który począł pozostawiać za sobą dość przejrzystą smugę dymu. W chwilę potem uszkodzony kontrtorpedowiec zniknął za zasłoną dymu stawianą przez czołową jednostkę. Wobec zakrycia celu przez zasłonę dymną, ogień Wichra został przeniesiony na wciąż widoczny prowadzący nieprzyjacielski kontrtorpedowiec. W tej chwili Gryf otrzymał trafienie, a jednocześnie do boju włączyła się bateria „cyplowa”, która w przeciągu minuty wystrzeliła około 7 salw. Wkrótce również drugi z kontrtorpedowców znikł za zasłoną dymną, wykonując zwrot o 120/130° w prawo. Odległość w momencie przerwania ognia wynosiła jakieś 16 000 m. Dowódca Wichra oceniał czas walki na mniej więcej 5 minut, z czego ogień prowadzono przez 3,5 minuty, wystrzeliwując w tym czasie około 100 pocisków (co odpowiadało 26 pełnym salwom). Okręt nie został trafiony ani uszkodzony. Straty wyniosły jedynie 2 lekko rannych.
Zgoła inaczej sytuacja przedstawiała się na Gryfie, który co prawda zdołał wystrzelić 27 pełnych salw (ok. 160 pocisków)i uszkodzić niemiecki kontrtorpedowiec, ale z drugiej strony okręt otrzymał 3 trafienia, w wyniku czego uszkodzony został lewy silnik, unieruchomieniu uległy pompy oraz zniszczony lewoburtowy Bofors kal. 40 mm. Na rufie i dziobie wybuchły pożary, zaś straty wśród załogi wyniosły4 zabitych i 3 rannych oraz 2 zabitych, jak i 5 rannych na lądzie.
Po zakończeniu walki obserwatorzy na Wichrze zaobserwowali jedynie jeden kontrtorpedowiec stojący nieruchomo w odległości 21 000 m, zwrócony lewą burtą w stronę Helu. Po około 1,5 godziny podeszły do niego 3 małe jednostki. Dalsza obserwacja została uniemożliwiona przez rozpoczynające się naloty niemieckich bombowców. Zdaniem kmdr. de Waldena w trakcie walki jeden kontrtorpedowiec został zatopiony, natomiast drugi ciężko uszkodzony.
W dzienniku dowódcy 31. baterii, kpt. mar. Zbigniewa Przybyszewskiego, zanotowano, iż o godz. 06.55 dwa niemieckie kontrtorpedowce idące z Gdańska, rozpoczęły z odległości 15 000 m ostrzeliwanie Helu. Po trzeciej salwie polskich okrętów bateria włączyła się do walki wobec widocznego wstrzelania się Niemców w cel i groźbie unicestwienia polskich okrętów. Już po kilku salwach baterii niemieckie jednostki wytworzyły zasłonę dymną i przeszły na oddalenie. Po rozejściu się zasłony zaobserwowano jeden kontrtorpedowiec idący w kierunku Piławy oraz drugi stojący nieruchomo, z przechyłem na dziób, w odległości ponad 26 000 m. W trakcie walki bateria łącznie wystrzeliła 28 pocisków burzących (7 pełnych salw), z których część wg słów kpt. mar. Przybyszewskiego miała być celna.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Special 4/2014