Cztery lata nie-zakupów

 


Wojciech Mazur


 

 

 

Cztery lata nie-zakupów

 

„polskiego” czołgu Christie

 

historia ucieszna, a pouczająca

 

 

W latach 30. XX wieku podjęto w Polsce próbę najpierw zakupienia, a następnie  samodzielnego opracowania czołgu o trakcji kołowo-gąsienicowej. Wzorem miały tu być rozwiązania znanego  amerykańskiego konstruktora Johna Christie. Co ciekawe, pertraktacje z amerykańskim inżynierem-ekscentrykiem  trwały z przerwami przez całą dekadę.

 



Na początku nie-zakupów był… zakup. Jakkolwiek będzie to trącić paradoksem, tak właśnie rzeczy się miały. W marcu 1930 roku radca handlowy w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, Witold Wańkowicz, zawarł w imieniu Rządu Rzeczypospolitej z działającą faktycznie w imieniu amerykańskiego konstruktora i wynalazcy Johna Waltera Christie firmą U.S. Wheel Track Layer Corporation z New Jersey umowę, na mocy której ta ostatnia zobowiązała się skonstruować i dostawić jeden czołg, zgodnie z ogólną specyfikacją i technicznemi warunkami załączonemi do niniejszego, a następnie przedstawić gotowy produkt do prób w ciągu dziewięćdziesięciu dni od daty zawarcia porozumienia. Gotowy czołg miał być następnie poddany w miejscu swych narodzin, na terenie fabryki w Rahway w stanie New Jersey wszechstronnym próbom […] celem zadecydowania […] czy został skonstruowany zgodnie ze specyfikacjami i technicznemi warunkami, a następnie – w razie pozytywnego ich wyniku – wyekspediowany do Polski. Jego wysyłkę poprzedzić winno uregulowanie należności na rzecz sprzedawcy, określonej na sumę 30 000 dolarów, z których dziesięć tysięcy (10.000) dolarów jako zadatek za cenę kupna czołgu winny być zapłacone przy podpisaniu niniejszej umowy, a reszta ceny za rzeczony  czołg, t.j. dwadzieścia tysięcy (20.000) dolarów winna być zapłaconą w walucie Stanów Zjednoczonych lub w jej ekwiwalencie z chwilą doręczenia […] faktury i innych dokumentów. Jeśli rzeczony czołg – stwierdzała dalej umowa – odpowie takim próbom w Polsce, jakie mogą być naznaczone przez rząd Polski ku zadowoleniu tegoż, sprzedający zgadza się, że kupujący będzie miał prawo nabycia wszystkich praw, tytułów i udziałów sprzedającego dotyczących wyżej wymienionego czołgu próbnego i wszystkich wynalazków i ulepszeń zrobionych później w tym czołgu, pod warunkiem, że kupujący zawiadomi pisemnie sprzedającego przed upływem 3 miesięcy od daty przybycia czołgu do Polski o swoim zamiarze nabycia tych praw. Ewentualne wykorzystanie tej opcji, obejmującej także patenty lub zgłoszenia o patenty w Stanach Zjednoczonych, w Polsce lub w jakimkolwiek innym kraju kosztować miało stronę polską dodatkowe 90 000 dolarów, płatnych w kilku ratach. Sprzedawca zobowiązywał się, że nie wejdzie w żadne układy z jakimkolwiek rządem europejskim, prywatną korporacją, firmą lub indywidualną osobą […] odnośnie do sprzedaży jakiegokolwiek czołgu skonstruowanego przez siebie […] dopóki nie otrzyma zawiadomienia […] czy kupujący zamierza skorzystać z opcji w niniejszej umowie  zawartej. Wyjątek przewidziano jedynie względem Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii oraz ich reprezentantów. Zawarta umowa opatrzona została aprobującym jej treść podpisem szefa Departamentu Zaopatrzenia Inżynierii polskiego Ministerstwa Spraw Wojskowych płk. Tadeusza Kossakowskiego, co – absolutnie wbrew intencjom wymienionego oficera – okazać się miało początkiem jej… nie-realizacji.

Kołowa osobliwość z USA
Czołg inż. Christie w momencie zawarcia porozumienia nie istniał w postaci opisanej w ogólnej specyfikacji i warunkach technicznych do owego porozumienia załączonych. Ba – w ogóle z trudnością mógł za czołg uchodzić! W rzeczywistości była to bowiem stosunkowo lekka, bezwieżowa, odkryta od góry konstrukcja, uzbrojona w 1-2 karabiny maszynowe, zdolna do poruszania się zarówno na gąsienicach, jak i na kołach, z wielką jak na owe czasy maksymalną prędkością 64 km/godz. w pierwszym i 110 km/godz. w drugim z wymienionych przypadków. Dodatkowy, a niebagatelny jej atut stanowiło rewolucyjne zawieszenie, zapewniające doskonałe właściwości jezdne w każdym bez mała terenie. Przekształcenie tej platformy sprzętowej w wersję uzgodnioną z przedstawicielami polskiego rządu, obejmującą m. in. jej „uczołgowienie” poprzez zaopatrzenie w wieżę, okazało się trudniejsze niż mógł zrazu przypuszczać nazbyt skłonny do pokładania wiary we własne umiejętności amerykański konstruktor. Projekt nie doczekał się realizacji nie tylko w terminie przewidzianym umową, ale i w ciągu kilku kolejnych miesięcy. Wedle dotychczasowej literatury, próbę odbioru gotowej konstrukcji podjęła przybyła do USA polska komisja (w październiku 1930 roku), spotykając się jednak z odmową jej wydania do czasu wpłaty 90 000 dolarów za prawa licencyjne. Nie jest jednak pewne, czy sprawa ta istotnie miała taki właśnie przebieg. Odmienna jej wersja przedstawiona została w odnalezionym przez autora piśmie Szefa O. II SG płk. dypl. inż. Jerzego Englischa z 28 VIII 1935 roku, zawierającym krótkie podsumowanie dotychczasowych zabiegów w sprawie czołgów „Christie”. Jego autor wyjaśniał, że po zawarciu wstępnej umowy kupna licencji i czołgu pościgowego za cenę 30 000 dolarów [w istocie wymieniona suma dotyczyła jedynie kupna samego czołgu – dop. W.M.] w ostatniej chwili […] firma Christie oświadczyła, że Sowiety zaofiarowałyza tą licencję [czołg? – W.M.] 40.000 dolarów i tylko za tą cenę firma mogłaby odstąpić Polsce omawianą licencję. Na skutek takiej niesolidności firmy – stwierdzano w przywołanym dokumencie – zerwano pertraktacje, a Sowiety zakupiły licencję. Sam płk. Kossakowski w piśmie L. 144/31 R.B. I. Mob. do Szefa Sztabu Głównego gen. Tadeusza Piskora z 11 II 1931 roku rzecz przedstawiał lakonicznie: Ponieważ firma Christi nie wywiązała się z umowy wystosował Pan Kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych [gen. Daniel Konarzewski – dop. W.M.] w dniu 3 II 31 r. pismo do  Ambasadora Polskiego w Waszyngtonie L. 47/31 tjn. z prośbą o zerwanie umowy. Wiadomo natomiast na co wykorzystane zostały środki z niedoszłego zakupu. Już 24 II 1931 roku gen. Konarzewski zgodził się, by z uwolnionej niespodziewanie kwoty pokryć obliczone na 38.722,72 zł koszty wyjazdu skierowanej do USA komisji zakupów, pozostałą zaś część, tj. dokładnie 411.266,39 zł, przeznaczyć na zakup w Państw. Zakł. Inż. czołgów Carden Loyd.

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 4/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter