9. Armia niemiecka w trakcie ofensywy “Bagration“


Marcin Bryja


 

 

 

 

9. Armia niemiecka

 

w trakcie ofensywy “Bagration“

 

 

(cz. I)

 

 

 

Artykuł ten jest poświęcony niemieckiej 9. Armii, która – podobnie jak cała Grupa Armii „Środek” – stała na Białorusi na drodze sowieckiej letniej ofensywy z 1944 roku, znanej jako „Bagration” i jest kolejnym z serii omawiających sytuację poszczególnych związków operacyjnych tej grupy armii. Poprzednie artykuły ukazały się w numerze marcowo-kwietniowym (2) Poligonu z 2011 roku (4. Armia) oraz w numerze styczniowo-lutowym (1) z 2012 roku (3. Armia Pancerna).



 

Sytuacja Grupy Armii „Środek” zimą i wiosną 1944 roku
Rok po bitwie pod Kurskiem już rzadko kto pamiętał, że to właśnie ta potężna, skupiająca wiele dywizji pancernych 9. Armia pod rozkazami ówczesnego generała Waltera Modela miała w lipcu 1943 roku przebić się do Kurska od północy, żeby połączyć się tam z nacierającymi od południa wojskami 4. Armii Pancernej. Przez kolejne 12 miesięcy sytuacja na froncie wschodnim całkowicie się zmieniła. Niemcy stracili już ostatecznie inicjatywę strategiczną, a w efekcie klęski pod Kurskiem zarówno Grupa Armii „Środek”, jak i wchodząca w jej skład 9. Armia po stoczeniu serii bitew odwrotowych były spychane na Białoruś. W 1944 roku armia ta nie miała – poza numerem – właściwie nic wspólnego z potężną 9. Armią z lata 1943 roku. Od momentu przejścia do obrony została bardzo szybko ogołocona z dywizji pancernych, które były potrzebne na innych zapalnych odcinkach frontu i stała się zwykłą, niczym się nie wyróżniającą armią ogólnowojskową Ostheer.

Już w październiku 1943 roku front obrony 9. Armii znalazł się w rejonie oddalonym o niespełna 50 kilometrów na wschód od linii, na której przyszło jej walczyć w czerwcu 1944 roku. Choć utrata terenu była więc od jesieni niewielka, to sowieckie ataki na stanowiska wojsk 9. Armii praktycznie nie ustawały. Ostatni większy progres Armia Czerwona poczyniła jeszcze zimą 1943/1944, kiedy to na styku 9. i 2. Armii udało jej się dokonać poważnego włamania, grożącego odcięciem oddziałów niemieckich w rejonie Homla. Dywizje niemieckie broniące tego rejonu zostały przeskrzydlone, co wobec braku rezerw i znacznego już zużycia sił ostatecznie zmusiło stronę niemiecką, pod koniec listopada 1943 roku, do opuszczenia tego miasta i skrócenia linii frontu. Do kolejnych większych walk doszło w pasie 9. Armii w lutym 1944 roku, kiedy przeciwnik próbował przedrzeć się w kierunku na Bobrujsk, tym razem na lewym skrzydle na styku 9. i 4. Armii. Broniący ówcześnie tego rejonu LV Korpus Armijny z 9. Armii był zbyt słaby, żeby odepchnąć przeciwnika, a wszystkie oddziały wchodzące w jego skład – nie tylko bardzo wyczerpane walkami, ale też praktycznie z utraconą spójnością organizacyjną. Spośród 5 dywizji tutaj się znajdujących tylko jednej nie podzielono na części pomiędzy inne korpusy. O wysiłku wojsk 9. Armii świadczą też straty w ludziach, ponoszone w ciągu pierwszych miesięcy 1944 roku, które w kolejnych miesiącach kształtowały się następująco (zabitych, rannych i zaginionych): w styczniu stracono 7003 żołnierzy, w lutym aż 9596, w marcu 3397, w kwietniu 1191, a w maju 1236 żołnierzy. Niemcom udało się zażegna zagrożenie dzięki użyciu aż trzech dywizji pancernych (bardzo zresztą wyniszczonych poprzednimi walkami – 4., 5. i 20. DPanc), ale w pasie 9. Armii zdecydowano się na opuszczenie kolejnego ważnego punktu oporu, jakim był Rogaczew i cofnięcie linii obronnych na rzekę Druć i Dniepr. Dzięki tym zimowym walkom Armii Czerwonej udało się zdobyć mały, ale zagrażający Bobrujskowi bezpośrednio od północy przyczółek na rzece Druć. Tym samym ukształtowała się linia frontu, na której latem 1944 roku miała rozpocząć się sowiecka ofensywa „Bagration”.

 

Wielka pomyłka
Za rozpoznanie zamiarów przeciwnika na froncie wschodnim odpowiedzialny był wydział „Armie Obce Wschód” pułkownika Gehlena. Ogólnie rzecz biorąc wywiad niemiecki ustalił, że główny wysiłek Armii Czerwonej będzie skierowany latem 1944 roku przeciwko zachodniemu skrzydłu niemieckiej obrony, a konkretnie przeciw Grupom Armii „Północna” i „Południowa Ukraina”. Jak się spodziewano, celem Rosjan miały być Rumunia i południowa Polska. Jak zakładał wywiad, ataki te miały doprowadzić także do zajęcia Słowacji i Węgier. W związku z takimi danymi dowództwo niemieckie postanowiło wysłać w zagrożone rejony praktycznie wszystkie dostępne dywizje pancerne. Doświadczenie ostatniego roku walk pokazywało, że wykorzystywane jako „straż pożarna” związki pancerne, dysponujące jako jedyne w masie niemieckich dywizji odpowiednią mobilnością, uzbrojone w czołgi wykorzystywane jako ruchomy odwód przeciwpancerny, dawały właściwie gwarancję utrzymania frontu nawet przeciwko znacznie silniejszemu przeciwnikowi. Oczywiście ogołocenie pozostałego frontu z dywizji pancernych było zagrywką va banque, ale trzeba pamiętać, że latem 1944 roku Niemcy mieli na froncie wschodnim mniej dywizji pancernych, niż w poprzednich latach, a to ze względu na ich zaangażowanie na froncie zachodnim oraz we Włoszech. Co więcej, znaczna ilość sprzętu pancernego trafiła właśnie do odtwarzanych na zachodzie dywizji, a w kilku przypadkach doszło do tego, że bataliony pancerne czołgów Panther należące organizacyjnie do dywizji pancernych, znajdujących się na wschodzie, zostały włączone do dywizji przygotowujących się do odparcia inwazji. Rozwój sytuacji na frontach doprowadził do rozproszenia sił i tym samym stopień przygotowania do walk zgromadzonych na wschodzie dywizji pozostawiał wiele do życzenia.

Tymczasem – jak się miało wkrótce okazać – niemiecki wywiad zawiódł całkowicie. Możliwość ataku w innym miejscu, niż na południowym odcinku frontu, odnotowano dopiero w połowie czerwca. Zakładano, że w pasie całej Grupy Armii „Środek” składającej się z 3. APanc oraz 4., 9. i 2. Armii może dojść do uderzenia co najwyżej w pasie tylko jednej z nich na Orszę i dalej na Mińsk (pas działania 4. Armii). Ataków przeciwko 9. Armii właściwie nie przewidywano.

Zawiódł też wywiad Grupy Armii „Środek” i samej 9. Armii. Na 2 czerwca 1944 roku wywiad grupy armii raportował przed frontem 9. Armii rozpoznane 21 dywizji strzeleckich i 3 rejony umocnione. Do tego szacowano, że w rezerwie znajduje się 8 kokolejnych dywizji. Jako odwód Armii Czerwonej szacowano 1 armię ogólnowojskową, 1 korpus pancerny, 2 dywizje artylerii i 1 dywizję artylerii plot. Tymczasem już wkrótce miało się okazać, że tutaj także popełniono błędy: przeoczono obecność 28. Armii przeciwnika na prawym skrzydle, niedoszacowano siły piechoty o mniej więcej 10 dywizji, a z trzech korpusów pancernych i zmechanizowanych odnotowano tylko jeden, nie zauważając dodatkowo korpusu kawalerii (4. KKawGw), który razem z 1. KZmech stanowił grupę konno-zmechanizowaną znajdującą się, podobnie jak wspomniana 28. Armia, na prawym skrzydle 9. Armii.

Wobec takich danych wywiadu dowództwo 9. Armii zażądało przesunięcia z odwodu GA „Środek” pod Bobrujsk 20. DPanc i 707. DPiech oraz przydzielenia dodatkowych 2 dywizjonów lekkich i 2 ciężkich haubic, 1 dywizjonu moździerzy, 1 pułku Nebelwerferów, 1 brygady dział szturmowych i batalionu Tygrysów. Nie były to żądania bardzo wygórowane, co więcej – znaczną ich część udało się wypełnić. Według danych wywiadowczych nie było przecież powodów do paniki. Po zauważeniu wzmocnień po stronie przeciwnika na front wyruszyło własne wsparcie, a w porównaniu z siłami wprowadzonymi tu do walk przez Sowietów zimą, teraz sytuacja nie wyglądała bardzo groźnie. Jak już jednak powiedziano, dane zgromadzone przez wywiad na temat sił i zamiarów przeciwnika nie miały zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, a pomyłki popełnione przez wydział płk. Gehlena oraz komórki wywiadu na poziomie grupy armii miały się okazać zgubne dla Grupy Armii „Środek” i całego frontu wschodniego.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter