Conte di Cavour

 


Michał Glock


 

 

 

Włoskie pancerniki

 

typu Conte di Cavour

 

- wielka przebudowa

 

 

Dwa, znacząco zmodernizowane, pancerniki typu Conte di Cavour pojawiają się w większości z artykułów niniejszego wydania MSiO. Dlatego też zdecydowaliśmy się wydzielić opis techniczny tych okrętów, począwszy od ich wielkiej przebudowy, i wraz z historią operacyjną oraz losami końcowymi zamieścić w tym numerze. Stanowi on kontynuację artykułu tego samego Autora, który opublikowaliśmy w dostępnym równocześnie MSiO 7-8/2011.

 



W historiografii włoskich pancerników najczęściej pisze się o dokonanej w latach 1933-1940 modernizacji czterech okrętów pamiętających czasy I wojny światowej. Należy jednak stwierdzić, że zabieg taki zazwyczaj zakłada pozostawienie znacznej części oryginalnej konstrukcji i zmiany tylko miejscowe. Tymczasem w tym wypadku mamy do czynienia z bezprecedensowym zabudowaniem istniejącej struktury przez nową w ten sposób, że ze starych kadłubów w zasadzie pozostało niewiele (z zewnątrz tylko część pokładu i burt w części rufowej). Reszta konstrukcji stalowej została zdemontowana i zastąpiona przez inną. Dlaczego Włosi wybrali takie rozwiązanie, tj. bardzo głęboką modernizację, a nie budowę nowego pancernika od podstaw? W literaturze nie ma wymienionego jednego powodu i kto wie, czy takowy w ogóle był. Można natomiast prześledzić tok zdarzeń z końca lat 20., gdyż to najprostszy sposób, aby zrozumieć postępowanie dowództwa Regia Marina. Modernizacja włoskich okrętów to efekt domina, którego początkiem była budowa nowego „pancernika” w… Niemczech.

Pod zagraniczną presją
W połowie lat 20. Republika Weimarska rozpoczęła prace koncepcyjne nad nowym rodzajem okrętu. Miała to być jednostka bardzo nowoczesna, której jednym z zadań było strzeżenie szlaków żeglugowych pomiędzy Rzeszą „właściwą” a Prusami Wschodnimi (ewentualnym przeciwnikiem miały być polskie okręty). W praktyce Niemcy stworzyli kolejną wariację na temat szybkiego krążownika pancernego, uzbrojonego w sześć armat kal. 280 mm i napędzanego silnikami wysokoprężnymi, co pozwalało uzyskać oceaniczny zasięg i dużą prędkość, przydatną przy atakach na żeglugę. Łącznie zbudowano trzy takie okręty. Na powstanie tego typu jednostek trzeba było jakoś zareagować. Pierwsi uczynili to Francuzi. Krążowniki „waszyngtońskie” budowane zgodnie z założeniami przyjętymi na konferencji w Waszyngtonie w latach 1921-1922 (tj. uzbrojone w armaty kal. 203 mm i wypierające „standardowo” po 10 000 ts z symbolicznym opancerzeniem, od 1930 r. zwane ciężkimi) nie miały szans na walkę z takim przeciwnikiem, natomiast francuskie pancerniki typów Courbet i Bretagne, ze względu na prędkość 19-20 w., nie były w stanie go dogonić. Koniecznym stało się zatem zbudowanie nowego typu pancernika, a raczej krążownika liniowego kolejnej generacji. Okręt taki miał być lepiej uzbrojony (wybrano nowe działa kal. 330 mm), lepiej opancerzony (wg filozofii „all or nothing”, wdrożonej po raz pierwszy na amerykańskich okrętach liniowych typu Nevada) i na tyle szybki, aby niemiecki okręt nie miał możliwości ucieczki, a więc w granicach 27-28 w. W taki to mniej więcej sposób narodziły się francuskie szybkie pancerniki typu Dunkerque. Włosi, którzy po przejęciu władzy przez Mussoliniego i faszystów wyraźnie rywalizowali na morzu ze swoim niedawnym sojusznikiem, musieli na budowę nowych szybkich pancerników jakoś odpowiedzieć. Stworzenie nowych włoskich okrętów liniowych było co prawda przewidywane, ale ukończenie prac projektowych wymagało jeszcze kilku lat, nie mówiąc już o samej budowie. O przeprowadzeniu rekonstrukcji zatopionego w Tarencie w wyniku eksplozji wewnętrznej i wydobytego pancernika Leonardo da Vinci nie myślano poważnie (to akurat było niecelowe ze względów finansowych). Pozostawały tylko dwa pancerniki typu Conte di Cavour nadające się do przebudowy. W połowie lat 20. okręty te jako najstarsze były wykorzystywane w niewielkim stopniu i w zasadzie można było je na czas kilkuletniej gruntownej modernizacji wycofać ze służby bez narażania bezpieczeństwa państwa na szwank. Pytanie jednak – brzmiało w jakim zakresie je modernizować? Naturalnie najprościej było stare okręty liniowe „dopancerzyć”, szczególnie w pancerz poziomy, dozbroić w broń przeciwlotniczą, ewentualnie wymienić stare kotły na nowsze, mające opalanie wyłącznie mazutem i dające parę o wyższych parametrach, jak też zamontować nowoczesne zespoły turbin z przekładniami redukcyjnymi. Brytyjczycy praktykowali na przykład dodatkowe zabezpieczanie bąblami przeciwtorpedowymi części podwodnych swoich ‘capital ships’. Jednak takie zmiany nie powodowały, że włoskie okręty będą miały szanse w walce z dopiero co projektowanymi jednostkami przeciwnika. Konieczne były radykalne działania. I takie właśnie zaproponował na początku 1933 roku gen. inż. Francesco Rotundi (1885-1945). Określenie ’modernizacja’ to pewien wybieg, by zmylić opinię publiczną (głównie światową), gdyż Włosi byli w okresie międzywojennym bardzo aktywni, jeżeli chodzi o globalne rozbrojenie. Tak naprawdę zaproponowano budowę zupełnie nowych pancerników wykorzystując elementy kadłuba i artylerii głównej starych jednostek. Oba pancerniki w chwili, gdy podjęto decyzję o ich przebudowie były w rezerwie, a obsadzała je tylko część załogi.
 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Numer Specjalny 6

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter