Euronaval 2012
Maksymilian Dura
Euronaval 2012,
czyli Francja kontra reszta świata
Paryski salon Euronaval to nie tylko wielka ekspozycja technik i technologii morskich. Jest to również miejsce dyskusji o nowych kierunkach, w jakich powinny się rozwijać floty wojenne świata. Dyskusji, w której polski przemysł – niestety – nie wziął udziału.
To nie wystawione produkty, ale rozmowy – te oficjalnie i nie tylko – były najważniejszymi źródłami informacji na wystawie Euronaval. Dlatego, pomimo oczywistej ze względu na miejsce odbywania się imprezy, dominacji firm francuskich, większość liczących się producentów z Europy i reszty świata wysłało swoich przedstawicieli do centrum targowego na lotnisku Le Bourget. W sumie stoiska 405 wystawców z 35 państw odwiedziło ponad 34 tysiące zwiedzających ze 107 krajów.
Pamiętając o tym, że „nieobecni nie mają racji”, dodajmy tylko, że polskie przedsiębiorstwa na Euronaval 2012 nie były obecne w charakterze wystawców. Cała atmosfera, jaka otaczała tę wystawę oraz ranga jaką jej nadano, powinny stać się dla naszych decydentów sygnałem, że w jednej z dziedzin odstawaliśmy i coraz bardziej zostajemy w tyle. I o ile od dawna wiemy w Polsce czym jest „globalizacja”, to coraz powszechniej wykorzystywane na Zachodzie pojęcie maritimization nie zostało u nas nawet oficjalnie przetłumaczone. Tymczasem wpływ sytuacji na morzu na ekonomię, nawet najbogatszych państw, jest coraz bardziej widoczny. Środki, jakie są konieczne by tę sytuację kontrolować można było znaleźć właśnie na tegorocznym Euronaval.
Okręty po dwodne
Na Euronaval były prezentowane praktycznie wszystkie okręty podwodne dostępne obecnie na rynku. Nowością był model niemieckiego okrętu typu 212A drugiej serii, budowanej obecnie dla Deutsche Marine, już z widoczną na jednym z masztów anteną łączności Callisto (którą wypuszcza się na powierzchnię na kablu), z innym rozmieszczeniem zbiorników z ciekłym tlenem i wodorem oraz ze śluzą dla nurków w obudowie kiosku. Zaskoczeniem był fakt, że na stoisku koncernu ThyssenKrupp Marine Systems (TKMS) – obok modeli jednostek typów 210Mod., 212A i 214 – stała najnowsza makieta szwedzkiego typu A26 z wyodrębnionymi sekcjami napędu oraz systemu dowodzenia. Oznacza to, że stocznia Kockums, pomimo przejęcia przez TKMS, nadal promuje się jako producent okrętów podwodnych i powinna być brana pod uwagę w przypadku ewentualnych zakupów takich jednostek w innych krajach. Co najważniejsze, jest to akceptowane przez Niemców.
Nowością w odniesieniu do francuskiego Scorpene był sposób wykorzystywania przez ten okręt bezzałogowca podwodnego ASMx2. Ponieważ DCNS opracowuje go na bazie torpedy F 17 Mod. 2 przypuszczano, że będzie on umieszczony w standardowych wyrzutniach torpedowych. Na Euronaval okazało się jednak, że Francuzi planują zastosować z myślą o ASMx2 specjalny moduł zadaniowy, doczepiany do burty okrętu podwodnego bez potrzeby ingerowania w strukturę jego kadłuba sztywnego. Konstrukcja modułu ma zapewniać nie tylko samo wypuszczanie pojazdu, ale również jego przyjmowanie (nawet w ruchu). Umożliwi też odtworzenie gotowości bojowej bezzałogowca bez potrzeby powrotu okrętu do portu. Wszystko zaprojektowano tak, by montaż był jak najszybszy i jak najprostszy. Co więcej, twórcy twierdzą, że moduł może być również stosowany na okrętach nawodnych. Sam pojazd, o długości około sześciu metrów i masie jednej tony, w odróżnieniu od przyjętej za wzór torpedy, ma gruntownie zmieniony system napędowy, co z jednej strony zmniejszyło prędkość do 3–8 węzłów, ale z drugiej, przy prędkości 5 w. pozwala na działanie przez ponad 30 godzin.
Poza Scorpene DCNS prezentował także projekty swoich mniejszych okrętów podwodnych: małego typu Andrasta i koncepcyjnego – jeszcze mniejszego SMX 26. I to właśnie model tego ostatniego,
ze względu na niespotykany kształt i rozwiązania (w tym wysuwane podwozie do siadania na dnie), był najczęściej fotografowanym obiektem na stoisku koncernu.
W Paryżu okazało się też, że potencjalnym oferentem okrętu podwodnego dla Polski jest nadal hiszpańska stocznia Navantia ze swoim typem S 80. Taką deklarację wyraźnie złożyli obecni na wystawie menadżerowie twierdząc, że o chęci wzięcia udziału w przetargu oficjalnie powiadomili stronę polską. W rywalizacji nie mamy więc tylko Niemców i Francuzów, ale również Szwedów i Hiszpanów.
Dla pełnego obrazu należy potwierdzić obecność w Paryżu modeli rosyjskich okrętów podwodnych. Ze względów politycznych nie będą one oczywiście brały udziału w naszym postępowaniu przetargowym, ale nadal są proponowane i nie można o nich zapominać. Był więc model Amura, Fincantieri prezentowała rosyjsko-włoski projekt S 1000, zaś u Hindusów pokazywano Ładę uzbrojoną w pionowe wyrzutnie pocisków manewrujących BrahMos.
Pełna wersja artykułu w magazynie Wróć