Airbus A380 w Warszawie

 


Paweł Bondaryk


 


 

Airbus A380 w Warszawie

 

 

Pochmurny poranek 18 marca br. zgromadził wokół Lotniska Chopina licznych entuzjastów lotnictwa. Powodem była pierwsza u nas wizyta największego samolotu komunikacyjnego na świecie – A380. Jedna z pięciu posiadanych przez Lufthansę maszyn odwiedziła warszawskie Okęcie dla uczczenia czterdziestolecia operacji niemieckiego przewoźnika do Polski, rozpoczętych w kwietniu 1971 r.


 
 


Dla wielu miłośników lotnictwa widok samolotu A380 nad Polską nie jest niczym nowym; praktycznie od początku regularnych rejsów tego typu maszyn przelatują one nad naszym krajem. Początkowo były to lecące z i do Londynu A380 linii Singapore Airlines i Qantas, później dołączyły do nich operujące ze Środkowego Wschodu do Stanów Zjednoczonych maszyny Emirates. W słoneczny i bezchmurny dzień naturalna wielkość lecącego na dużej wysokości samolotu A380 pozwala na dostrzeżenie go nawet gołym okiem; przy wykorzystaniu sprzętu optycznego jest to odpowiednio łatwiejsze. Rozpowszechnienie się łączonych w sieć odbiorników do monitorowania przestrzeni powietrznej, opartych o sygnały ADS-B i transponderów Mode S, zaowocowało powstaniem stron internetowych, pokazujących na żywo nie tylko pozycję samolotu, ale również jego przynależność, numer rejsu, znaki, kurs i wysokość lotu. Dzięki temu możemy mieć pewność, że zostawiająca za sobą cztery duże smugi kondensacyjne na niebie maszyna to właśnie A380. Niemieckie linie były jednym z pierwszych nabywców tego typu maszyn; kontrakt na dostawę piętnastu A380, z opcjami na dziesięć kolejnych, podpisano w grudniu 2001 r. Maszyny miały pierwotnie trafić do przewoźnika już pod koniec 2007 r. Problemy producenta z badaniami samolotu spowodowały jednak spore opóźnienie dostaw. Ostatecznie pierwsza maszyna w barwach flagowych Lufthansy rozpoczęła loty rozkładowe w czerwcu 2010 r. Lufthansa była piątym przewoźnikiem użytkującym A380, po Singapore Airlines, Emirates, Qantas i Air France. Zgodnie z firmową tradycją, nowe samoloty otrzymały nazwy miast, lecz tym razem nie tylko niemieckich – od 1960 r. był tylko jeden przypadek odstępstwa od tej reguły, kiedy to dwa A340 otrzymały nazwy zasłużonych dla lotnictwa miast kanadyjskich – Gander i Halifax. Samolot, który odwiedził Warszawę, był pierwszym A380 niemieckich linii, noszącym znaki rejestracyjne D-AIMA i mającym numer fabryczny 038. Egzemplarz ten przez pierwszy miesiąc po dostarczeniu służył do szkolenia dla nich załóg i weryfikacji założeń eksploatacyjnych w praktyce, wykonując rejsy próbne do pierwszych lotnisk docelowych Lufthansy. Głównym portem dla niemieckich A380 jest i pozostanie przez jakiś czas Frankfurt nad Menem. Zarząd lotniska zdecydował o wydzieleniu stanowisk obsługujących loty A380; dla tych samolotów przeznaczone są stanowiska w halach C i D terminala, wyposażone w oddzielne rękawy dla wsiadających wysiadających z górnego i dolnego pokładu A380. Mogą być przez nie obsługiwane jednocześnie trzy tego typu maszyny. Z uwagi na ilość pasażerów podróżujących jednocześnie A380 (maksymalnie 526 osób), przezdecydowano o rozdzieleniu miejsc, z których będą wsiadać osoby lecące na obu pokładach: pasażerowie klasy ekonomicznej są obsługiwani w czterech wejściach na standardowym poziomie terminala, dla pozostałych zbudowano specjalne stanowiska odpraw i luksusową poczekalnię na kolejnej kondygnacji. Krótka wizyta A380 w barwach Lufthansy w Warszawie została zaplanowana w ramach jednodniowej trasy promocyjnej po Europie. Oprócz stolicy Polski samolot odwiedził tego samego dnia Stambuł oraz Maltę. Przewoźnik wykorzystał swoją flagową maszynę jako jeden z elementów podkreślenia w mediach okrągłej rocznicy obecności na polskim rynku. Lądowanie lotu LH9915 w Warszawie zostało zaplanowane na godzinę 7:30, więc chętni do obejrzenia największego samolotu pasażerskiego świata musieli stawić się na lotnisku dość wcześnie. Nieco zdziwienia wśród licznie zgromadzonych pod ogrodzeniem i na płycie lotniska widzów wywołał fakt, że tak duży samolot jest tak cichy. Zapewne w wywołaniu tego wrażenia pomogła nieco mgła i niska podstawa chmur, z których majestatycznie wyłonił się lądujący megasamolot, ale pozostaje faktem, że obowiązujące od lat rygorystyczne normy antyhałasowe spełniły swoje zadanie. Jak się później okazało, nawet startujący A380 generuje relatywnie niewielki hałas.


Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 5/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter