Alex .338 gotów do prób
Michał Sitarski, współpraca Adam Gawron
Alex .338 gotów do prób
Na ubiegłorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach swoją publiczną premierę miał karabin wyborowy Alex .338, pochodzący z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Sprzętu Mechanicznego Sp. z o.o. w Tarnowie. Wtedy jeszcze znajdował się na etapie modelu, na którym badano różne rozwiązania poszczególnych zespołów broni. Obecnie skompletowano 2 prototypy, których badania rozpoczną się niebawem. Podczas naszej kwietniowej wizyty w Tarnowie oddano z jednego z nich pierwsze strzały, a wśród strzelających byli również przedstawiciele redakcji NTW.

Od pomysłu do przemysłu, czyli w tym przypadku – od projektu do prototypu droga nie była wcale długa. Karabin, który mieliśmy okazję oglądać w drugiej połowie kwietnia br., niewiele – na pierwszy rzut oka – zmienił się od modelu z MSPO. Zmienione zostało pokrycie zewnętrzne lufy – w poprzednim Alexie było to malowanie (pierwsze zdjęcia tego karabinu pokazują go z lufą w naturalnym kolorze materiału, z którego ją wykonano, bez żadnego pokrycia), obecnie lufa też jest zabezpieczona w ten sam sposób,
le powłoką o innej fakturze i lepszej jakości. Docelowo jest rozważane azotowanie, ale to czy zostanie ono zastosowane zależy zarówno od jego trwałości, jak też i zdania potencjalnego odbiorcy Alexa – Wojska Polskiego. Pamiętać też należy, że karabin wyborowy, zwłaszcza na współczesnym polu walki w rękach strzelca wyborowego/snajpera na pewno nie będzie wyglądał jak „spod igły”. Nie chodzi tutaj o zużycie broni, ale o fakt, że obecnie powszechne jest maskowanie broni poprzez jej malowanie, a w przypadku żołnierza posługującego się karabinem wyborowym ma to pierwszorzędne znaczenie. W prototypie, w stosunku do modelu, zostało zmienione również gniazdo magazynka. Jego wlot fazowano, a samego magazynka nie trzeba już wkładać ruchem podobnym do tego, znanego z karabinków AK, ale wystarczy go po prostu wsunąć w gniazdo. Powiększony został również przycisk zatrzasku magazynka – obecnie operowanie nim jest znacznie łatwiejsze. Poduszka policzkowa także nie oparła się zmianom. Jej kształt przypomina teraz tę z „mniejszego brata” – Alexa .308 – wydaje nam się, że jeszcze należałoby go zmienić, ale o tym pod koniec artykułu. Prócz kształtu przejęto z niego również sposób jej blokowania w wybranym położeniu – poprzednie, choć łatwiejsze w operowaniu, nie zapewniało dostatecznej pewności mocowania, przez co mogło dochodzić do samoistnego przemieszczenia się tego elementu podczas strzelania. Nie są to jedyne elementy zapożyczone z „małego Alexa” – kolejnym są stopki dwójnogu. Poprzednie, w formie gumowych, półsferycznych nakładek na końcówki nóżek zastąpiono nowymi w formie płóz, pokrytymi od spodu gumowanymi guzkami. Zmiana ze wszech miar słuszna, bo stary model końcówek dwójnogu charakteryzował się znacznie większym naciskiem jednostkowym, przez co podczas strzelania na miękkim podłożu karabin zapadał się. Dopracowane zostało łoże karabinu (są to w zasadzie poprawki czysto kosmetyczne), a dodatkowo pojawiły się na nim mocowania dla dodatkowej przedniej szyny montażowej, na której można będzie zainstalować na przykład przystawkę noktowizyjną do celownika optycznego. W prezentowanym egzemplarzu była ona nieco niżej niż główna szyna montażowa, ale wynikało to z dostosowania jej do konkretnego modelu przystawki znajdującej się w dyspozycji OBR SM – docelowe będą miały wysokość zgodną z zasadniczą szyną. Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że pierwotnie projektowany Alex miał bardzo długą szynę grzbietową, zaczynającą się w tym miejscu, co obecnie, ale za to ciągnącą się aż do połowy długości lufy – jej długość była niemal dwa razy większa niż szyny w modelu i prototypie. Zastosowanie dodatkowego, demontowanego jej odcinka umożliwia bezproblemowe stosowanie celowników optycznych z przystawkami, co nie byłoby bez tego możliwe. Poprawiono również montaż hamulca wylotowego – w poprzedniej wersji był on blokowany w podtoczeniu na końcu lufy dwoma śrubami, a obecnie nakręca się go na wylot lufy i blokuje – jak w modelu – śrubami. Takie połączenie jest znacznie pewniejsze i zapewnia powtarzalność montowania urządzenia wylotowego, co było trudne do zachowania w poprzedniej wersji. Na hamulcu, pomiędzy śrubami blokującymi, znalazł swoje miejsce zaczep do taśmy antymirażowej. Jej drugi koniec mocowany jest do przedniej części grzbietowej szyny montażowej. Zastosowanie taśmy pozwoli uniknąć falowania powietrza nad lufą, co w przypadku zastosowania celownika optycznego o dużym powiększeniu ma duże znaczenie dla ostrości obrazu widzianego w obiektywie. Niewidoczne na pierwszy rzut oka, ale za to wyczuwalne „pod palcem”, są zmiany w siłach sprężyn mechanizmu spustowego – teraz pracuje on nieco lżej niż w modelu.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2009