Amerykańsko-libijskie starcie nad Wielką Syrtą
![Amerykańsko-libijskie starcie nad Wielką Syrtą](files/2022/Lotnictwo/6-2022/Starcie_nad-wielka_syrta.jpeg)
Krzysztof Dąbrowski
Sukcesy zarówno pojedynczych pilotów myśliwskich, jak i całych sił powietrznych stanowią źródło nieustannych kontrowersji. Niejednokrotnie zdarza się, iż ta sama walka powietrzna opisywana jest w diametralnie różny sposób i jej rezultat jest też całkowicie odmiennie przedstawiany przez uczestników. Tak było w przypadku słynnego starcia amerykańskich myśliwców F-14 Tomcat z libijskimi Su-22, do którego doszło 19 sierpnia 1981 roku.
24 lutego 1973 roku izraelskie samoloty myśliwskie F-4 Phantom II zestrzeliły nad okupowanym wówczas przez Izrael półwyspem Synaj libijski samolot pasażerski Boeing 727, który znalazł się tam wskutek błędu nawigacyjnego. Spośród 104 znajdujących się na pokładzie osób zginęło 100. W odpowiedzi Libia postanowiła ukarać głównego sojusznika Izraela – Stany Zjednoczone – zakazując amerykańskim samolotom wykorzystywania przestrzeni powietrznej w bezpośrednim pobliżu swojego terytorium. Jak się okazało, nie były to puste słowa. 13 marca pięć libijskich myśliwców Mirage 5 przechwyciło na wysokości Trypolisu amerykański samolot C-130-II należący do 7406. Support Squadron USAF i oddało przed jego nos strzały ostrzegawcze. 11 października, w odpowiedzi na dostawy sprzętu wojskowego dla Izraela podczas toczącej się wojny z państwami arabskimi, Libia ogłosiła, że rozciąga swoje wody terytorialne i przestrzeń powietrzną do równoleżnika 32°30', a więc praktycznie na całą zatokę Wielka Syrta. W typowy dla libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego buńczuczny sposób ogłoszono również, że nowa granica libijskich wód, tworząca na wodzie i w powietrzu linię łącząca Misratę z Benghazi, stanowić będzie „linię śmierci” dla każdego, kto przekroczy ją bez zgody Trypolisu. Stany Zjednoczone nigdy nie uznały tej jednostronnej proklamacji, lecz przez wiele lat nie podjęły praktycznych działań mających na celu zmianę tego stanu rzeczy. Aż do czasu objęcia urzędu prezydenta USA przez Ronalda Reagana.
Droga do konfrontacji
Po kilku latach względnego spokoju do kolejnego zaognienia sytuacji doszło 16 września 1980 roku, gdy libijskie myśliwce przechwyciły w pobliżu swoich wód terytorialnych amerykański samolot rozpoznawczy RC-135 należący do 922. Support Squadron, według niektórych źródeł oddając przy tym strzały ostrzegawcze. Pięć dni później libijskie myśliwce ponownie przechwyciły amerykański samolot rozpoznawczy, lecz tym razem z pokładu lotniskowca USS John F. Kennedy wystartowały z pomocą myśliwce F-14 Tomcat. Wobec takiego rozwoju sytuacji libijskie samoloty odleciały i do konfrontacji z lotnikami US Navy nie doszło. O ile wiadomo, incydenty te nie były bezpośrednią przyczyną późniejszych amerykańskich działań, ale przypominały o problemie, który istniał już od dłuższego czasu.
Sytuację postanowił w 1981 roku rozwiązać prezydent Reagan, licząc przy tym, że udzieli przy tej okazji lekcji Kadafiemu oraz przedstawi na arenie międzynarodowej dowód asertywności Stanów Zjednoczonych. Istota planowanych działań miała polegać na tym, aby – powołując się na zasadę wolności żeglugi – US Navy przeprowadziła morskie i lotnicze ćwiczenia na Morzu Śródziemnym, w tym nad wodami jednostronnie uznanymi przez Trypolis za libijskie. Zamiar przeprowadzenia manewrów został ogłoszony publicznie przez Stany Zjednoczone z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. W sporny rejon Amerykanie skierowali dwa lotniskowce wraz z towarzyszącymi okrętami innych klas. Były to USS Nimitz i USS Forrestal, których lotnictwo pokładowe stanowiło samo w sobie ogromną siłę.
Amerykańskiej flocie przeciwstawić się miało libijskie lotnictwo, które dysponowało licznymi myśliwcami MiG-23, MiG-25, Mirage 5, Mirage F1 oraz samolotami myśliwsko-bombowymi Su-22. Sama liczebność to jednak nie wszystko. Jakość dostarczonych maszyn, w szczególności wczesnych wersji MiG-ów-23 i ich uzbrojenia, pozostawiała wiele do życzenia. Poziom wyszkolenia libijskich pilotów był niski. Zresztą było ich niezbyt wielu i musiano posiłkować się zagranicznymi lotnikami (np. syryjskimi). Ówczesny dowódca libijskiego lotnictwa płk Salleh Abdullah Salleh (nota bene wyszkolony w USA) nie miał więc zbyt wielu powodów do zadowolenia, zwłaszcza w obliczu perspektywy rychłego starcia z doskonale przygotowanym do zimnowojennej konfrontacji lotnictwem US Navy.
Kiedy latem 1981 roku Kadafi odbywał podróż zagraniczną, 18 sierpnia US Navy rozpoczęła zapowiadane wcześniej ćwiczenia, podczas których amerykańskie samoloty wlatywały nad zatokę Wielka Syrta. Aby bronić tej przestrzeni powietrznej Libijczycy 35 razy podrywali myśliwce, lecz za każdym razem były one przechwytywane przez amerykańskie F-4 Phantom II oraz F-14 Tomcat. Lotnicy US Navy każdorazowo zdołali zająć pozycję dogodną taktycznie względem adwersarzy i zmuszali ich do odwrotu, odprowadzając ich przy tym na odległość, z której nie stanowili zagrożenia dla własnych okrętów. Tak więc libijscy myśliwcy nie osiągnęli powodzenia, a ich działania były dodatkowo utrudnione poprzez zakłócanie łączności przez Amerykanów. Również libijskie samoloty rozpoznawcze, mające zlokalizować lotniskowce US Navy, nie zdołały wykonać zadania.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 6/2022