Amunicja czołgowa 120 mm Rheinmetalla


TOMASZ WACHOWSKI


 

 

 

 

Amunicja czołgowa 120 mm Rheinmetalla

 

 

 

Niemiecki koncern Rheinmetall od wielu lat jest jednym ze światowych liderów w dziedzinie systemów artyleryjskich różnych kalibrów, w tym uzbrojenia wozów bojowych, a także amunicji do nich. Konstruktorzy firmy są autorami wielu innowacyjnych rozwiązań w tej sferze, wśród których są tak rewolucyjne, jak 120 mm gładkolufowe armaty czołgowe L/44 i L/55 – standardowe dzisiaj uzbrojenie czołgów podstawowych większości państw NATO i ich sojuszników. Równolegle z doskonaleniem samej armaty, a także w odpowiedzi na rozwój broni pancernej potencjalnych przeciwników i zmieniające się wymagania operacyjne, rozwijano także system amunicyjny do niej.

 

 

Gdy w 1979 r. pierwsze czołgi Leopard 2 wchodziły do uzbrojenia Bundeswehry, w zestawie ich bojowej amunicji znalazły się dwa naboje opracowane przez Rheinmetalla: z pociskiem przeciwpancernym podkalibrowym, stabilizowanym brzechwowo, z oddzielającym się sabotem i smugaczem (APFSDS-T) DM13 oraz z pociskiem uniwersalnym DM12 (MPAT), faktycznie będącym kumulacyjnym pociskiem przeciwpancernym. Do zwalczania czołgów przeciwnika przeznaczony był w pierwszej kolejności nabój z pociskiem DM13. Miał on, wykonany ze spieków wolframu, penetrator o długości 453 mm (bez usterzenia) i średnicy 38 mm, a więc o relatywnie niewielkim wydłużeniu (ok. 12:1). Prędkość początkowa pocisku wynosiła 1650 m/s, a przebijał on 230-mm jednorodną płytę stalową ustawioną pod kątem 60° z odległości 2000 m (grubość sprowadzona 410 mm). Pocisk ten był optymalizowany do zwalczania sowieckich czołgów zaliczanych do I i II powojennej generacji z pancerzem jednorodnym (T-54/55, T-62) i szybko okazało się, że jest nieskuteczny wobec nowych sowieckich czołgów z pancerzem warstwowym (tzw. generacja przejściowa II/III), a więc T-64 i T-72. Wiarygodne informacje o ich opancerzeniu nie były w chwili opracowywania armaty i pierwszych typów amunicji do niej dostępne. Stąd w 1983 r. do uzbrojenia wprowadzono nowy nabój z pociskiem APFSDS-T, oznaczony DM23. Jego wolframowy rdzeń miał nieco mniejszą średnicę w porównaniu z pociskiem DM13 – 32 mm i większą długość – 485 mm, stąd też i większe wydłużenie (15,1:1), a także przebijalność – grubość sprowadzona płyty RHA 470-500 mm.

Także nabój DM23, tym bardziej że bazował na adaptowanym pocisku zagranicznym (IMI M111), opracowanym oryginalnie do armaty 105 mm, został szybko – już w 1987 r. – zastąpiony przez kolejny, zoptymalizowany do zwalczania sowieckich czołgów T-64A/B, T-72M/M1/B i T-80/A/B. Opracowany przez konstruktorów Rheinmetalla pocisk do naboju DM33 (jego najpopularniejsza odmiana DM33A1 miała wstępnie nacięte, dla lepszej separacji po wyjściu z lufy, plastikowe pierścienie uszczelniające) miał trzyczęściowy aluminiowy sabot i dwuelementowy rdzeń ze spieku wolframu o średnicy 27 mm i długości 570 mm (wydłużenie 21,1:1). Jego prędkość początkowa wynosiła także 1650 m/s, ale przebijalność wzrosła nawet do 520–540 mm (grubość sprowadzona) przy odległości strzelania 2000 m.

Prace nad modyfikacją czołgu Leopard 2 w ramach, zainicjowanej pod koniec lat 80. XX wieku, pierwszej fazy programu zwiększenia możliwości bojowych KWS (Kampfwertsteigerungsprogramm) założono wprowadzenie armaty o wydłużonej lufie (L/55) i nowej amunicji. O ile prace nad samą armatą, mającą być tańszą alternatywą dla zupełnie nowego działa kalibru 140 mm, nieco się przeciągnęły, to amunicja do niej, mająca zapewnić lepsze zdolności zwalczania celów na dystansach ponad 2000 m, a także zwiększoną przebijalność, powstała dosyć szybko. W jej rozwoju brała udział francuska firma GIAT, ponieważ przewidziana była także jako zasadniczy środek zwalczania celów silnie opancerzonych do 120 mm armaty CN120-26/52 czołgu Leclerc. Wprowadzony w 1994 r. do produkcji nabój DM43/43A1 (LKE I, Leistungsgesteigerte Kinetic Energie I) miał pocisk z rdzeniem ze spieku wolframu o prędkości początkowej 1740 m/s. Długość rdzenia wynosiła 574 mm, jego średnica 23 mm (wydłużenie ok.25:1) i był on w stanie przebić pancerz o sprowadzonej grubości do 590 mm. Amunicja ta weszła do produkcji, ale nie została wprowadzona do uzbrojenia Bundeswehry, która uznała przyrost przebijalności uzyskany przy pomocy DM43 za zbyt mały w stosunku do DM33, niemniej jej produkcję uruchomiono na eksport. Wprowadzono ją także we Francji, gdzie była produkowana przez GIAT-a (potem Nextera) pod oznaczeniem OFL 120 F1, ale z innym ładunkiem miotającym.

Rezygnacja dowództwa Bundeswehry z amunicji DM43 nie może być uznana za zaskakującą, biorąc pod uwagę, że zaawansowane były już wówczas prace nad amunicją LKE II, zoptymalizowaną do armat o długości lufy 55 kalibrów, ale mogącą – bez żadnych ograniczeń – być stosowaną także do dział o lufie długości 44 kalibrów. Także geneza amunicji LKE II prowadzi do końca lat 80. XX wieku, gdy w uzbrojeniu Armii Sowieckiej pojawiły się udoskonalone czołgi T-72BM i T-80U/UD, wyposażone nie tylko w efektywniejsze opancerzenie integralne wież i czołowych płyt kadłuba, ale także reaktywne pancerze dodatkowe II generacji, tzw. ciężkie (Kontakt-5), obniżające skuteczność nie tylko pocisków kumulacyjnych, ale także kinetycznych poprzez uszkodzenie penetratora zanim uderzy on w pancerz zasadniczy. Grubość ekwiwalentną ich pancerzy oceniano na dochodzącą 700 mm, a więc dotychczas stosowana przeciwpancerna amunicja podkalibrowa, łącznie z DM43, nie była wobec nich efektywna.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter