„Anakonda 18” na morzu
Marian Kluczyński
Z udziałem blisko 12 500 żołnierzy z 10 krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego na lądzie, morzu i w powietrzu, w pierwszej połowie listopada odbyły się największe cykliczne manewry Sił Zbrojnych RP pod kryptonimem „Anakonda 18”. Blisko 5000 żołnierzy ćwiczyło na terytorium Estonii, Litwy i Łotwy oraz na akwenie Morza Bałtyckiego. Największe z nich odbyły się w 2016 roku. Uczestniczyło w nich ponad 31 tysięcy żołnierzy z 23 krajów.
Tegoroczne ćwiczenia „Anakonda”, odbywające się co dwa lata, podzielone zostały na trzy etapy: I – ćwiczenie studyjne (Table Top Exercise – TTX), które odbyło się 17-19 października. Wówczas przećwiczono procedury przekazywania dowodzenia operacyjnego pomiędzy stroną Polską i NATO, etap II ćwiczenia z wojskami oraz innymi służbami mundurowymi (LIVEX) oraz ćwiczenia dowódczo-sztabowe (26 listopada-6 grudnia 2018 roku). Z uwagi na udział sił międzynarodowych, zaangażowane w nim były także struktury dowodzenia NATO (Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych z Brunssum, Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni ze Szczecina oraz Sojusznicze Dowództwo Wojsk Lądowych).
Morska „Anakonda” rozpoczęła się 7 listopada alarmowym wyjściem okrętów w morze i wykonaniem zadania ogniowego, a następnie kolejnych zadań obronnych, w tym osłony transportów morskich, torów żeglugowych i portów, zwalczanie terroryzmu i piractwa na morzu. 3. Flotylla Okrętów w Gdyni wydzieliła do działań fregatę rakietową ORP Gen. T. Kościuszko, okręt rakietowy ORP Grom, podwodny ORP Sęp, jednostki ratownicze ORP Lech i ORP Zbyszko oraz okręt hydrograficzny ORP Heweliusz. Natomiast 8. Flotylla Obrony Wybrzeża w Świnoujściu oddała do dyspozycji kierownictwa ćwiczenia dwa okręty transportowo-minowe: ORP Gniezno i ORP Kraków, cztery trałowce: ORP Dąbie, ORP Mielno, ORP Wigry i ORP Gopło oraz zbiornikowiec Z-8. Zadania ogniowe wykonywały m.in. ORP Gen. T. Kościuszko, ORP Grom oraz ORP Kraków, ORP Gniezno, ORP Mielno, ORP Dąbie i Z-8. Operujące na morzu okręty pod osłoną nocy uzupełniały zapasy, pobierały uzbrojenie, stawiały zagrody minowe. Okręty transportowo-minowe dokonały przerzutu żołnierzy 12. Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina w pobliże granicy wschodniej. Wszystkie okręty wykonujące zadania na morzu były atakowane z wody, spod wody oraz z powietrza. Musiały więc je odpierać, stawiać zasłony dymne, aby zminimalizować skutki ataków. Jak zwykle przy tej okazji załogi okrętów doskonaliły elementy związane ze skutkami takich ataków, a więc: usuwanie powstałych pęknięć kadłuba oraz zabezpieczanie przebicia wody i likwidowanie pożarów, ponadto elementów ratownictwa na morzu, udzielania pomocy poszkodowanym, prowadzenia obrony przed bronią masowego rażenia. Działania okrętów na morzu wspierała Morska Jednostka Rakietowa wykorzystując mobilne wyrzutnie rakiet. Należy podkreślić, że załogi okrętów i statków powietrznych wcześniej nie znały zadań, które wykonywały. Załogi często o kolejnym zadaniu dowiadywały się w ostatniej chwili, w trakcie prowadzonej operacji, więc musiały być przygotowane na każdą ewentualność i utrudnienia w czasie wykonywania postawionego zadania.
Siłami wydzielonymi z Marynarki Wojennej (okręty i jednostki pomocnicze 3. Flotylli Okrętów z Gdyni, 8. Flotylli Obrony Wybrzeża ze Świnoujścia oraz statki powietrzne Brygady Lotnictwa MW, a także ich pododdziałami: Komendami Portów Wojennych w Gdyni i Świnoujściu, Punktem Bazowania w Helu, Morską Jednostką Rakietową z Siemirowic, chemikami 43. Batalionu Saperów z Rozewia) kierowało Centrum Operacji Morskich–Dowództwo Komponentu Morskiego, podległe Dowództwu Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych RP. Z marynarzami współpracowały Wojska Lądowe, Siły Powietrzne, Wojska Specjalne (Jednostka Wojskowa „Grom”), Żandarmeria Wojskowa oraz m.in. Policja, Straż Graniczna, Państwowa Straż Pożarna.
Marynarzy wspierali lotnicy morscy. Z lotniska 43. Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni Babich Dołach operowały głównie śmigłowce ratownicze W-3WARM Anakonda. Pełne ręce roboty miał też personel lotniskowy tej Bazy oraz 44. BLM w Siemirowicach, która dysponuje m.in. samolotami rozpoznawczymi AN-28 Bryza i Grupy Lotniskowej w Darłowie dysponującej śmigłowcami zwalczania okrętów podwodnych Mi-14 PŁ, a także ratowniczymi. Jedno z zadań polegało na podjęciu przez załogę W-3WARM Anakonda marynarza z kutra ratowniczego ORP Zbyszko poszkodowanego w działaniach na morzu, następnie przetransportowaniu go na pokład okrętu ratowniczego ORP Lech i powrót z nim na macierzystą jednostkę pływającą. Następnie załoga tego śmigłowca pod dowództwem kpt. mar. pil. Pawła Januszko wykonała lot do Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, który posiada certyfikowane lądowisko, celem przetrenowania lądowania. Kolejne dni przynosiły następne zadania. Zmieniali się tylko ludzie.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2018