Argentyna szuka myśliwców

MACIEJ SZOPA
Wojna o Falklandy w 1982 r. była katastrofą dla całych Sił Zbrojnych Republiki Argentyny, a szczególnie lotnictwa, które – pomimo odniesionych sukcesów – straciło wówczas znaczną część swych maszyn, z czego znakomitą większość stanowiły samoloty bojowe. Potem było już tylko gorzej. Kryzys zaufania do wojska i cykliczne kryzysy gospodarcze, w połączeniu z embargiem na sprzedaż uzbrojenia, sprawiły, że kolejnych zakupów techniki lotniczej niemalże nie było. Dzisiaj, po 32 latach od zakończenia konfliktu, potencjał Fuerza Aérea Argentina, pomimo podejmowanych prób modernizacji, pozostaje w opłakanym
stanie. Sytuację komplikuje nadal niezażegnany konflikt z Wielką Brytanią o wyspy na południowym Atlantyku. To właśnie on zablokował ostatnie plany zakupowe i niewykluczone, że będzie kładł się cieniem na argentyńskie marzenia o modernizacji sił powietrznych jeszcze przez następne lata.
Lata 70. i początek lat 80. XX wieku były dla argentyńskiego lotnictwa i całych sił zbrojnych tego kraju czasem prawdziwego rozkwitu. W tym czasie pojawiły się w służbie kolejne A-4 Skyhawk (pierwsze dostawy miały miejsce w 1966 roku, łącznie dostarczono 75 egzemplarzy wersji B/C, z czego 68 pozostawało w służbie w 1982 roku), francuskie Dassault Mirage III EA/DA (17/4), a także – zakupione w dwóch transzach w latach 1978 (26) i 1980 (13) – izraelskie IAI Dagger-A/B. Ponadto Argentyńczycy uruchomili produkcję samolotów przeciwpartyzanckich FMA IA-58 Pucará (w 1982 r. ok. 60). W skład lotnictwa morskiego w 1981 r. weszło pięć pierwszych (z 14 zamówionych) pokładowych maszyn uderzeniowych Dassault Super Étendard. Zakupy te były możliwe m.in. zarówno dzięki polityce junty wojskowej rządzącej w Buenos Aires w latach 1976–1983, jak i zakupom, towarzyszącym wcześniejszym niepokojom na granicach kraju. Nowe samoloty pojawiały się pomimo wprowadzenia przez Stany Zjednoczone embarga na dostawy uzbrojenia dla Argentyny w roku 1978, którego powodem były pogwałcenia praw człowieka. Wojna o Falklandy/Malwiny zmieniła sytuację diametralnie. W jej wyniku Argentyna utraciła m.in. 19 Skyhawków, 2 Mirage III EA, 11 Daggerów, 2 bombowce Canberra B.62 i 24 Pucary. Pojawiło się też kolejne embargo na eksport broni i wyposażenia wojskowego, tym razem ze strony Wielkiej Brytanii. Upadek junty wojskowej, ujawnienie jej zbrodni i klęska w wojnie spowodowały spadek zainteresowania dalszymi zakupami samolotów wojskowych, szczególnie bojowych. Mimo to do dnia dzisiejszego Argentynie udało się pozyskać pewną ilość takich maszyn:
- bezpośrednio po, a być może nawet w trakcie wojny falklandzkiej, do Argentyny trafiły z Republiki Peru pociski kierowane „powietrze-powietrze” i 10 używanych samolotów Mirage 5P;
- po zakończeniu działań wojennych, do 1984 r., udało się uzupełnić dywizjon samolotów Super Étenderd o kolejnych 9 egzemplarzy, zgodnie z umową podpisaną jeszcze przed wojną;
- w latach 80. udało się doraźnie pozyskać z Izraela 19, mocno wówczas zużytych, Mirage IIICJ, a także 3 szkolno-treningowe Mirage IIIBJ;
W latach 90. XX wieku, po unormowaniu stosunków ze Stanami Zjednoczonymi dzięki polityce prezydenta Carlosa Menema, Argentyna uzyskała status ważnego sojusznika (major non-NATO ally) tego mocarstwa. Poskutkowało to tym, że w 1994 roku udało się kupić za 282 mln USD 32 używane maszyny A-4M i 4 TA-4F Skyhawk, eksploatowane wcześniej przez lotnictwo US Marines. Zostały one zmodernizowane przez koncern Lockheed Martina
częściowo w Palmdale (8 sztuk), a częściowo w, wykupionych przez amerykański koncern, argentyńskich zakładach Fabrica Militar de Aviones w Córdobie
i doprowadzone do standardu A-4AR/OA-4AR Fightinghawk. Nazwa ta w oczywisty sposób nawiązywała do F-16, którego Argentyńczykom w tym czasie – mimo starań – nie udało się wówczas zakupić. Głęboka modernizacja argentyńskich maszyn obejmowała jednak zastosowanie na Skyhawkach wielu elementów wyposażenia spotykanych także na F-16 (głównie A/B), w tym m.in. stacji radiolokacyjnej AN/APG-66V2.
Wcielenie do służby w latach 1997–2000 Fightinghawków to jedyny program modernizacji FAA od czasu wojny falklandzkiej, którego nie można byłoby określić mianem doraźnego „łatania dziur”. Nawet te działania trudno określić jako sukces. Buenos Aires wydało bowiem pieniądze na stary sprzęt z demobilu, a w tym czasie, ani przez kolejne niemal dwie dekady, nie udało się zakupić nawet jednego naddźwiękowego wielozadaniowego samolotu bojowego, który można byłoby zaliczyć do maszyn 4. generacji.
Dzisiaj pozostające w służbie nieliczne Mirage III i 5, a także Fightinghawki mają dyskusyjną wartość bojową, szczególnie w obliczu zakupów dokonywanych ostatnio przez sąsiadów (zakup 10 F-16C/D i 36 F-16A/B przez Chile, pozyskanie 12 Mirage 2000 C/B i najnowszy zakup 36 Gripenów E/F przez Brazylię) i przez potencjalnego wroga (Wielka Brytania – Typhoon, a szczególnie F-35B Lightning II dla Royal Navy). W dodatku wszystkie argentyńskie maszyny bojowe zbliżają się do końca swoich resursów. Zgodnie z danymi Flightglobal Insight, Buenos Aires dysponuje dzisiaj 23 bojowymi A-4AR i 3 szkolno- treningowymi OA-4AR, (ich resurs jest na ukończeniu), 6 Mirage III EA i 2 szkolno-treningowymi DA, 5 Mirage VPA Mara (wg niektórych źródeł już nie latają) i 32 Pucarami. Do tego dodać należy 10 Super Étendardów Comando de Aviación Naval Argentina. Do lamusa bezpowrotnie odeszły m.in. myśliwskie Daggery/Fingery, bombowce Canberra i odrzutowe maszyny szkolne, i przeciwpartyzanckie MS 760A. Sytuacji nie poprawiło przy tym zamówienie kilkudziesięciu odrzutowych samolotów szkolno-treningowych IA-63 Pampa II (18 w służbie) i lekkich bojowych AT-63 rodzimej konstrukcji, produkowanych we współpracy z Lockheed Martinem.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2015