Artyleria niemiecka w ofensywie w Ardenach
Marcin Bryja
Artyleria niemiecka
w ofensywie w Ardenach
Niemiecka ofensywa w Ardenach z grudnia 1944 roku doczekała się prawdziwej masy opracowań. Większość z nich dotyczy jednak odtworzonych po letnich klęskach dywizji pancernych, albo sił wyznaczonych do tej operacji przez Luftwaffe. Tymczasem niemal zupełnie zapomniana jest artyleria, której jak na niemieckie standardy zgromadzono przed tym atakiem wyjątkowo dużo. Co więcej, od lata 1944 roku przeszła ona najdalej idące zmiany ze wszystkich rodzajów niemieckich wojsk lądowych.
Kilka pojęć na początek
W przypadku omawiania organizacji armii niemieckiej niezwykle ważne jest zrozumienie dość skomplikowanej terminologii, jaką się w niej posługiwano. Wydawać by się mogło, że skoro ktoś strzela z armaty, to automatycznie jest artylerzystą – tymczasem w armii niemieckiej nie było to takie oczywiste i nie każde działo było automatycznie częścią artylerii. Na przykład armaty przeciwpancerne (Pak) podlegały inspektoratowi wojsk pancernych, działa piechoty (Infanteriegeschütze) i moździerze (Granatenwerfer) inspektoratowi piechoty, a większość artylerii przeciwlotniczej (Flak) podlegała Luftwaffe. Artykuł ten dotyczy przede wszystkim artylerii, a więc oddziałów uzbrojonych w armaty i haubice (Kanone i Feldhaubitze) oraz wojsk zadymiania Nebeltruppe, w skład których wchodziły oddziały moździerzy rakietowych. Za tym podziałem szedł także specyficzny system raportowania – w którym, o ile dotyczył na przykład artylerii, nie pojawiały się wymienione wyżej działa należące do innych rodzajów wojsk. Jedyną bronią, która wyłamywała się z tych zasad (a należała właśnie do artylerii) były działa szturmowe, raportowane także w wykazach pojazdów pancernych.
Artyleria niemiecka do lata 1944 roku
Przez całą niemal wojnę niemiecka artyleria prawie nie przechodziła zmian organizacyjnych i jej struktura pozostawała taka sama, jak we wrześniu 1939 roku. Oczywiście w kolejnych latach powstawały i rozwijały się nowe jednostki artylerii, takie jak na przykład artyleria nadbrzeżna czy forteczna, ale nie zmieniało to w żaden sposób zasad działania artylerii na linii frontu. Aby więc lepiej zrozumieć rewolucyjność zmian, jakie w niej zaszły jesienią 1944 roku, musimy na chwilę zatrzymać się nad wcześniejszą jej organizacją i zasadami działania. Większość dział w niemieckim Wehrmachcie wchodziła w skład dywizji. Ogólnie rzecz biorąc każda dywizja dysponowała własnym pułkiem artylerii z 3-4 dywizjonami, z których każdy miał po trzy baterie. Na przykład niemieckie dywizje piechoty posiadały zgodnie z etatem trzy dywizjony lekkich i jeden dywizjon ciężkich haubic, co dawało odpowiednio 36 haubic lekkich i 12 ciężkich w całym pułku artylerii dywizji. Dywizje szybkie miały o jeden dywizjon lekkich haubic mniej, a od lata 1943 roku zaczęto uzbrajać jeden z dywizjonów w ich pułkach artylerii w haubice samobieżne Wespe i Hummel. Poza pułkami artylerii wchodzącymi w skład dywizji istniały oczywiście także i samodzielne oddziały wsparcia. Dzieliły się one na różnego rodzaju dywizjony artylerii, obserwacyjne oraz kilka rodzajów dowództw, których zadaniem było kierowanie wyżej wymienionymi oddziałami. Dowództwa te pełniły kluczową rolę dla skuteczności całej artylerii. Niemiecka artyleria była mocno scentralizowana, gdyż właśnie w jedności dowodzenia widziano sposób na maksymalizację jej skuteczności. Podstawowym dowództwem skupiającym oddziały bojowe artylerii w ramach korpusu było Artilleriekommandeur (nazwę skracano jako Arko). Było to dowództwo szczebla brygadowego, pełniące przy dowództwie korpusu rolę doradczą w zakresie użycia i rozlokowania artylerii, a podlegały mu zarówno oddziały artylerii wsparcia, jak i – co bardzo ważne – także pułki artylerii wchodzące w skład podporządkowanych korpusowi dywizji. Dzięki takiemu systemowi dowodzenia można było przede wszystkim bardzo wydajnie zaplanować pokrycie ogniem artylerii całego pasa obrony korpusu, z uwzględnieniem najbardziej zagrożonych odcinków oraz w taki sposób, aby poszczególne dywizjony i baterie wzajemnie się wspierały. Dzięki jedności dowodzenia można było błyskawicznie skierować na zagrożony odcinek ogień bardzo wielu baterii i to z kilku kierunków. Bez szybkich decyzji i jasnego rozkazu z góry nie byłoby to możliwe, a dowódcy pułków i dywizjonów artylerii traciliby cenny czas na ustalanie zasad działania między sobą, a w konsekwencji byliby każdorazowo zdani na samych siebie. Do właściwego wykonywania swoich zadań, poza oddziałami bojowymi uzbrojonymi w działa, Arko potrzebowały oddziałów rozpoznania artyleryjskiego. Były to najczęściej dywizjony rozpoznania, składające się na ogół z trzech baterii rozpoznania wzrokowego, dźwiękowego i topograficznego. Bateria rozpoznania dźwiękowego (Schallmeßbatterie) miała za zadanie dzięki specjalnym odbiornikom dźwięku namierzyć prowadzące ostrzał baterie przeciwnika oraz prowadzić wstrzeliwanie własnych baterii. Bateria rozpoznania wzrokowego (Lichtmeßbatterie) zajmowała się prowadzeniem rozpoznania podobnego, jak bateria rozpoznania dźwiękowego – z tym, że jak sama nazwa wskazuje, przy użyciu tradycyjnych środków obserwacji wzrokowej. Ostatnia to bateria rozpoznania topograficznego (Vermessungsbatterie), której zadaniem było przygotowanie odpowiedniej sieci współrzędnych zarówno dla baterii artyleryjskich, jak i rozpoznania, a także nałożenie na mapy odpowiednich punktów odniesienia, aby baterie bojowe i rozpoznawcze posługiwały się takimi samymi danymi dla prowadzenia ognia. Oczywiście istniała też cała gama bojowych dywizjonów artylerii, uzbrojonych w wiele typów dział. W samodzielnych dywizjonach wsparcia przez całą wojnę najczęściej spotykanym sprzętem były ciężkie haubice 150 mm (15 cm sFH 18), armaty 105 mm (10 cm K18) oraz przydzielane na kluczowe odcinki frontu ciężkie moździerze 210 mm (21 cm Mrs 18) i ciężkie armaty 170 milimetrowe (17cm K18). Do lata 1944 roku wszystkie te dywizjony były w pełni zmotoryzowane. Naturalnie typów sprzętu istniało znacznie więcej, ale dla potrzeb artykułu i dla samego naświetlenia systemu działania artylerii niemieckiej nie ma to większego znaczenia. W zależności od ważności zadań – czy to ofensywnych, czy obronnych, jakie stawiano przed danym korpusem – był on na ogół wspierany dodatkowo właśnie takimi dywizjonami artylerii. Bardzo ważny rodzaj artylerii niemieckiej stanowiły działa szturmowe, które chociaż były pojazdami pancernymi, to jednak te, skupione w Brygadach Dział Szturmowych, podlegały właśnie artylerii i bywały wykorzystywane przez dowództwa typu Arko do prowadzenia ognia pośredniego. Przez całą wojnę opisany powyżej system działał bardzo sprawnie, a artyleria po utracie inicjatywy przez Wehrmacht szybko zyskiwała na znaczeniu, stając się coraz częściej kręgosłupem obrony całej niemieckiej armii.
Lato 1944 – początek zmian
Obserwując rosnącą potęgę artylerii Armii Czerwonej dowództwo niemieckie postanowiło zorganizować dla Heerestruppe silniejsze niż dotąd oddziały artylerii. Pierwsze próby podjęto już jesienią 1943 roku, kiedy to zorganizowano 18. Dywizję Artylerii, ale eksperyment ten zakończył się niepowodzeniem, a dowództwo niemieckie samo nie mogło się zdecydować, czy używać tego związku jako oddziału wsparcia, czy samoistnej dywizji i po ciężkich stratach poniesionych przez nią wiosną 1944 roku, ostatecznie 18. DArt rozwiązano. Pomysłu zbudowania silnych związków artylerii jednak nie porzucono. Latem 1944 roku, kiedy armia niemiecka była jeszcze uwikłana w ciężkie walki na froncie wschodnim oraz w Normandii, zaczęto organizować pierwsze brygady artylerii wojsk lądowych (Heeres-Artillerie-Brigade). Dla brygady artylerii etat przewidywał 1753 żołnierzy, 27 rkmów, 24 ciężkie haubice 150 mm, 3 ciężkie armaty 170 mm, 9 ciężkich moździerzy 210 mm, 244 samochody ciężarowe i 52 ciągniki półgąsienicowe. Wszystkie brygady artylerii były w pełni zmotoryzowane. Trzeba zaznaczyć, że nazwa „brygada” była dla tych związków mocno przesadzona, bo dysponowały one zaledwie trzema dywizjonami artylerii – a więc były de facto pułkami, przy czym o tyle silnymi, że wyposażonymi wyłącznie w sprzęt ciężki. Brygady Artylerii organizowano w oparciu o istniejące już wcześniej dywizjony i dowództwa, które teraz skupiano w jeden oddział. Ogólnie rzecz biorąc koncepcję tworzenia brygad można by ocenić jako pozytywną zmianę w ramach niemieckiej artylerii, gdyby nie nastąpiła tak późno. Brygady gromadzące dywizjony ciężkich haubic i moździerzy były strukturami zdecydowanie ofensywnymi, pozwalającymi na znaczące wzmocnienie ognia artylerii na odcinkach przełamania, ale w momencie, kiedy armia niemiecka została zepchnięta do defensywy, nie miały już racji bytu. Dowództwo niemieckie doszło więc do wniosku, że bardziej potrzebne były w tej sytuacji uniwersalne związki, skupiające zarówno artylerię ciężką, jak i lekką – i to zarówno przystosowane do prowadzenia ognia stromo-, jak i płaskotorowego. Te tendencje miały swoje zastosowanie nie tylko dla oddziałów artylerii wsparcia, ale też, a może nawet przede wszystkim, dla artylerii dywizyjnej. Powstające jesienią 1944 roku dywizje grenadierów, a później także Ludowe Dywizje Grenadierów miały inną niż dotychczas strukturę pułku artylerii dywizyjnej. W Ludowych Dywizjach Grenadierów wprowadzono do pułku artylerii armaty, zastępując jeden dywizjon lekkich haubic dywizjonem armat polowych 75 mm (7,5 cm Feldkanone 40). Dywizjon taki miał 3 baterie po 6 armat. Warto zaznaczyć, że próżno by było szukać w encyklopediach takich armat, jak 7,5 cm Feldkanone 40. Planowano, że będą to armaty 7,5 cm 7M85, czyli lufa 7,5 cm Pak 40 osadzona na lawecie lekkiej haubicy 10,5 cm leFH18/40, ale w końcu w związku z problemami produkcyjnymi były to po prostu armaty 7,5 cm Pak 40, które wykorzystywano jako armaty polowe, a nie przeciwpancerne. Ich nowa nazwa (Feldkanone) zaznaczała, że znajdowały się w gestii inspektoratu artylerii, a nie wojsk pancernych. W efekcie w Ludowych Dywizjach Grenadierów znajdowało się 18 armat polowych, 24 lekkie i 12 ciężkich haubic. Obniżało to wprawdzie masę salwy wystrzeliwanej przez pułk artylerii dywizyjnej, ale pozwalało za to prowadzić ogień płaskotorowy, podnosiło też w pewnym sensie skuteczność obrony ppanc, o ile zdecydowano się wykorzystać armaty jako przeciwpancerne. Wtedy jednak trzeba było się pogodzić z poważnym spadkiem siły artylerii dywizyjnej. Nie był to zresztą koniec zmian. Aby zaoszczędzić na ilości żołnierzy i środków transportowych, postanowiono zmniejszyć ilość baterii, ale za to powiększyć ilość dział w bateriach z 4 do 6. W ten sposób dywizjony lekkich i ciężkich haubic, które do tej pory miały trzy baterie po cztery działa, teraz składały się z dwóch baterii po sześć dział. W efekcie nie spadała siła bojowa takiego dywizjonu artylerii, ale za to w jego ramach funkcjonował o jeden sztab baterii mniej. Dzięki takiej organizacji absorbowano nieco mniej oficerów i żołnierzy oraz środków transportowych, co w skali całego Wehrmachtu dawało poważne oszczędności. Większe baterie organizowano także dla odtwarzanych dywizji piechoty i dla oddziałów wsparcia.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2012