Artyleryjskie muzeum w Fort Nelson
![Artyleryjskie muzeum w Fort Nelson](files/2018/Poligon/2/07%20Fort%20Nelson.jpg)
Krzysztof Kubiak
Miłośnikom historii wojskowości południowoangielskie Portsmouth kojarzy się absolutnie jednoznacznie – to prawdziwe „zagłębie” nautycznych artefaktów. Dość wymienić HMS Victory, flagowiec Horatio Nelsona z batalii trafalgarskiej, HMS Warrior, pierwszy żelazny okręt bojowy, czy pierwszowojenny monitor M 33. Dodać do tego trzeba jeszcze muzea: brytyjskich sił podwodnych, gdzie ostatnią przystań znalazł HMS Alliance, brytyjskiej piechoty morskiej, lądowania w Normandii z urokliwą, ręcznie tkaną relacją z tego wydarzenia, nawiązującą do sławnej tkaniny z Bayeux, okrętu Mary Rose z czasów Henryka VII, artylerii i uzbrojenia morskiego (nie bez przyczyny zwane Explosion). Jakby tego było nie dość odwiedzić tam jeszcze można Fort Southsea (również z czasów kochliwego, choć w uczuciach niestałego Henryka VII) oraz znajdujący się w pobliżu średniowieczny zamek Portchester, zbudowany jeszcze „na korzeniu” rzymskiego fortu. Owa lawina wrażeń powoduje, że często nie starcza już sił albo czasu, by odwiedzić położony około 5 km na południe od historycznej bazy Royal Navy Fort Nelson.
Tymczasem mieści się tam niezwykle ciekawe muzeum artylerii funkcjonujące pod egidą Royal Armouries, czyli jednej z instytucji odpowiedzialnych w Wielkiej Brytanii za zbieranie i ochronę (czyli niejako „wysyłanie w przyszłość”) przedmiotów (często nie uznawanych jeszcze za „szacowne zabytki”), związanych z szeroko pojmowanym obszarem broni i uzbrojenia. Za wartą poznania uznać należy również historię samego fortu. Powstał on w ramach największego bodajże, kiedykolwiek zrealizowanego w Wielkiej Brytanii, programu fortyfikacyjnego. U jego źródeł znajdowały się lęki epoki pary. Brytyjscy wojskowi obawiali się mianowicie, że Francuzi (z którymi Albiony nie łączyło jeszcze Entente Cordiale, a wręcz przeciwnie dzieliły rozmaite urojone i rzeczywiste konflikty), dysponując parową flotą będą w stanie błyskawicznie przekroczyć kanał i wysadzić wojska na południowym i południowo-wschodnim wybrzeżu Anglii. Za szczególnie zagrożoną uznano ważną bazę w Portsmouth, uznano również, że z przyczółków najeźdźcy z kontynentu mogą ruszyć na Wielki Londyn. Aby ewentualność taką przekreślić rozpoczęto, z przedstawionych w 1860 r. rekomendacji Komitetu Obrony Zjednoczonego Królestwa, wznoszenie fortyfikacji w 17 rejonach, na wybrzeżu Anglii, Irlandii (działał tu zadawniony strach przed lądowaniem Francuzów na Szmaragdowej Wyspie i wznieceniem powstania), a także na Wyspach Normandzkich. Łącznie miało powstać ponad 80 obiektów. Ideę tę w całej rozciągłości popierał gabinet Lorda Palmerstona, więc i wzniesione wówczas umocnienie zwykło się zbiorczo nazywać Fortami Palmerstona.
Do grupy tej należy również Fort Nelson. Wraz z czterema innymi fortami (Wellington, Southwick, Widley i Purbrook) oraz dwoma bateriami (Crookhorn i Farlington) położonymi na linii nadbrzeżnych wzgórz, miał on chronić bazę królewskiej floty przed atakiem z kierunku lądu. Prace budowlane rozpoczęły się w 1863 r., ale gdy budowla była już ukończona, okazało się że wojna francusko-pruska przekreśliła jakiekolwiek zagrożenie z kontynentu i to na długie lata.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2018