Atak na „Twierdzę Holandia”

Tomasz Nowakowski
Operacja powietrznodesantowa w Królestwie
Niderlandów, 10–14 maja 1940 r. (cz. 1)
W Polsce nie poświęcono dotychczas większej uwagi przebiegowi walk, jakie miały miejsce podczas niemieckiego ataku na Królestwo Niderlandów w maju 1940 r. Wprawdzie w wielu polskich opracowaniach został omówiony przebieg działań wojsk lądowych części Grupy Armii „B” i wspierających je jednostek, nie pominięto nawet działań jednostek specjalnych na terytorium holenderskim, ale brakuje szczegółowego opracowania poświęconego działaniom jednostek powietrznodesantowych przeprowadzonym po raz pierwszy na skalę operacyjną. Niewiele brakowało, by zamiast spektakularnego sukcesu Niemcy ponieśli klęskę. Już z tych względów warto przedstawić polskiemu czytelnikowi pełne dramatyzmu zmagania podczas „Fall Festung”, jak zakodowano wówczas działania Luftlande Korps.
Jednym z istotnych elementów gwarantujących powodzenie „Fall Gelb” („Planu Żółtego”), to jest pokonania sił francusko-brytyjskich na kontynencie, był atak silnego prawego skrzydła wojsk niemieckich, poprowadzony przez terytorium Belgii i Holandii. Niemcy oczekiwali, że na terenie Belgii dojdzie do starcia z wysuniętymi siłami alianckimi, głównie francuskimi. Te założenia wynikały wprost z wytycznych Hitlera wydanych kierownictwu OKH 9 października 1939 r. Sam moment rozpoczęcia ataku na Zachodzie był wielokrotnie przekładany, co powodowało zmiany w szczegółowych planach działania przygotowywanych w sztabie Grupy Armii „B” gen. płk. Fedora von Bocka i mającego go wspierać Oddziału Armijnego „N”. Niezmiennym założeniem wspomnianych planów było wykorzystanie elementu zaskoczenia i szybkości działania.
W dniu 27 października 1939 r. na odprawę do Hitlera w Kancelarii Rzeszy został wezwany gen. mjr Kurt Student. W trakcie jej trwania Führer wyjaśnił uczestnikom, dlaczego nie zdecydował się dotychczas na użycie podległych mu oddziałów: Wojska powietrznodesantowe, Student, są dla mnie zbyt cenne. Użyję ich tylko wtedy, kiedy się to opłaci. W Polsce wojska lądowe mogły sobie dać radę same. Dlatego nie chciałem zdradzać swej nowej broni przedwcześnie. Następnie poinformował, że 7. Dywizja Lotnicza wraz z 22. Dywizją Piechoty pod dowództwem Studenta mają odegrać istotną rolę w planowanym ataku na Holandię. Jednocześnie wskazał, że istotną rolę odegra wydzielony oddział strzelców spadochronowych, który zaatakuje z użyciem szybowców belgijski fort Eben Emael i mosty w jego okolicy, aby zapewnić możliwość szybkiego natarcia oddziałom 6. Armii.
Atak na Zachodzie przekładano dosłownie z tygodnia na tydzień – głównie z powodu fatalnych warunków atmosferycznych utrudniających użycie lotnictwa, co niemieckie sztaby skrzętnie wykorzystywały do dopracowania szczegółów planu ataku i przeprowadzenia ćwiczeń sztabowych w tym zakresie. Wydawało się już, że działania wojenne rozpoczną się 17 stycznia 1940 r., jednak tydzień wcześniej utracono samolot Bf 108 z oficerem łącznikowym z 7. Korpusu Lotniczego, przewożącym gotowy plan operacyjny korpusu do dowództwa 2. Floty Powietrznej w Münster. Samolot musiał przymusowo lądować z powodu awarii silnika. W ten sposób mjr Reinberger dostał się w okolicach miasteczka Mechelen-sur-Meuse w ręce belgijskie i to z częścią przewożonych dokumentów, których nie udało mu się w całości zniszczyć. Po stronie niemieckiej zapanowała konsternacja – nie było jasności, jakie plany przejął belgijski wywiad i czy przekazano je Holendrom. Faktycznie, strona belgijska sporządziła kopie zachowanych dokumentów i przekazała je wszystkim potencjalnym zainteresowanym – w tym władzom wojskowym Francji i Wielkiej Brytanii, te ostatnie uznały jednak, że plany podrzucono celowo, by wprowadzić aliantów w błąd. Ostatecznie Hitler wspólnie z dowództwem armii podjął decyzję o kolejnym przesunięciu terminu ataku – teraz miał on nastąpić wiosną 1940 r. Jednocześnie Niemcy uznali, że główne siły atakujące Francję zostaną skierowane przez Ardeny.
Pozwoliło to Studentowi, mianowanemu tymczasem do stopnia generała porucznika, przekonać Hitlera do zmiany pierwotnego planu desantu proponowanego w swoim czasie przez dowódcę 18. Armii, gen. płk. Georga von Küchlera. Wspomniany plan zakładał wysadzenie desantów powietrznych w rejonie Soesterberg, bezpośrednio na tyłach głównej holenderskiej linii obrony, tak zwanej linii Grebbe. Było to w opinii Studenta zupełnie niewystarczające, zwłaszcza w związku z domniemaniem, że Holendrzy dysponują już wiedzą co do takiej operacji. Starania Studenta, głównie dzięki wsparciu Göringa, odniosły zamierzony efekt i 23 lutego 1940 r. Sztab Generalny Luftwaffe przekazał Studentowi pisemny rozkaz Einsatz des LL-Korps im Fall Festung (to jest działania korpusu powietrznodesantowego podczas „Planu Twierdza” – taki kryptonim bowiem otrzymał desant w Holandii). Już w pierwszym punkcie wspomnianego rozkazu, omawiającego zamiar dowództwa, podkreślono: Twierdza Holandia powinna zostać zajęta z zaskoczenia, z pominięciem linii obronnej „Grebbe”, z pozycji wyjściowych poza frontem.
W punkcie drugim rozkazu – „Zadania” – określono cele i rejony działania poszczególnych dywizji Korpusu, i tak 7. Dywizja Lotnicza (strzelców spadochronowych) miała działać w rejonie Moerdijk – Dordrecht – Rotterdam – Haga, z zadaniem uchwycenia przepraw mostowych i utrzymania ich do czasu nadejścia oddziałów lądowych. Równie istotne było uchwycenie lotniska w Waalhaven i innych lotnisk wokół Hagi, które miały stać się przyczółkiem umożliwiającym wysadzenie oddziałów 22. Dywizji Piechoty gen. Hansa Grafa von Sponecka (jednostki Luftlande, czyli wyposażonej i szkolonej do transportu lotniczego). Ta ostatnia jednostka miała działać głównie w rejonie holenderskiej stolicy, a jej celem miało być schwytanie holenderskiego kierownictwa politycznego i wojskowego, stąd odpowiadała za zajęcie miasta oraz zamku królewskiego i ważnych budynków rządowych.
Działania obu jednostek miał wspierać Korpus Lotniczy do Zadań Specjalnych (Fliegerkorps z.b.V.), czyli lotnictwa transportowego, który na czas trwania operacji miał otrzymać wsparcie w postaci pułku lotnictwa myśliwskiego, przebazowanego w tym celu na zdobyte lotnisko Waalhaven. W załączniku do rozkazu uwzględniono dane wywiadowcze, jakimi dysponowano z rozpoznania agenturalnego i lotniczego, zwracając uwagę na prowadzoną rozbudowę umocnień chroniących mosty mające być celem ataku, dyslokację holenderskiej obrony przeciwlotniczej i jednostek lotnictwa.
Podczas operacji siły 7. Korpusu Lotniczego miały działać w następującym ugrupowaniu:
Grupa „Południe”, dowodzona przez płk. Brunona Bräuera, w sile wzmocnionego pułku (I i II batalion oraz 14. kompania pułku FJR 1, część plutonu łączności Fsch. Nachrichten Zug 7, 1. kompania 22. batalionu pionierów, bateria artylerii Div. Gesch. Batterie 7, 1. pluton przeciwlotniczy z Div. Flak Batterie 7, półkompania sanitarna Fsch. Sanitär Halb-Kpn) – zadaniem grupy było przeprowadzenie zaskakującego ataku na mosty w Moerdijk, usunięcie ładunków wybuchowych, a następnie zorganizowanie obrony i utrzymanie mostów do nadejścia własnych oddziałów wojsk lądowych; grupa miała wydzielić jedną kompanię w celu zdobycia i utrzymania mostów w Dordrecht, siły te miały być następnie zluzowane przez przybyłe drogą powietrzną pododdziały 16. Pułku Piechoty, a później stanowić rezerwę dowódcy grupy;
III batalion pułku FJR 1 (podporządkowany bezpośrednio dowództwu 7. Dywizji Lotniczej), desantowany w rejonie lotniska Waalhaven, miał je zdobyć i ubezpieczyć lądowanie własnych sił; wydzielona z III batalionu kompania miała w tym samym czasie zdobyć i zabezpieczyć mosty w Rotterdamie, po czym zostać zluzowana przez przybyłe pododdziały 16. pułku piechoty; po wykonaniu zadań batalion skoncentrowany w Waalhaven miał stanowić rezerwę dowódcy 7. Dywizji i zabezpieczać most na rzece Maas w mieście Hoogvliet;
Grupa „Północ” płk. Hansa Kreysinga, w sile wzmocnionego pułku (16. pułk piechoty, 2. kompania 22. batalionu pionierów, IV batalion 22. pułku artylerii) miała stopniowo obsadzić rejon pomiędzy Dordrechtem a Rotterdamem, tworząc przyczółek za rzeką Maas; grupa miała zabezpieczyć drogę między wymienionymi miastami i zablokować możliwość manewru sił holenderskich na wschód od Dordrechtu;
II batalion pułku FJR 2 (bez 6. kompanii) miał zająć miasto Barendrecht – stanowił rezerwę dywizyjną, miał zdobyć możliwie dużą ilość pojazdów mechanicznych w celu zapewnienia mobilności.
Dla pozostałych sił podległych dowództwu 7. Korpusu Lotniczego rozkaz przewidywał lądowanie w Waalhaven w dniu W+1 (2. kompania przeciwpancerna 7. DLot., 1. kompania 22. dywizjonu przeciwpancernego, kompania transportowa 7. DLot.). Ponadto 7. kompania medyczna Luftwaffe miała rozwinąć polowy szpital ewakuacyjny w południowej części Rotterdamu.
Przewidywano także, że równolegle siłami pododdziałów wydzielonych z FJR 2 wysadzone zostaną niewielkie desanty z zadaniem uchwycenia położonych wokół Hagi lotnisk Ypenburg, Waalhaven i Ockenburg. Miały na nich następnie wylądować siły 22. Dywizji (47. i 65. pułk piechoty, 22. dywizjon rozpoznawczy, artyleria dywizyjna) z zadaniem opanowania stolicy i aresztowania holenderskiego kierownictwa państwowego i wojskowego.
Na realizację opisanego wyżej planu przyszło jednak strzelcom spadochronowym poczekać jeszcze parę miesięcy. Dnia 2 maja 1940 r. generałowie Student i Sponeck stawili się na wezwanie w Kwaterze Wodza Naczelnego – podczas odprawy Hitler przekazał im specjalne zlecenie: Podjąłem postanowienie, że Królowa Niderlandów Wilhelmina powinna pozostać w kraju. Może przebywać w swym zamku [w Hadze] lub w wiejskiej posiadłości Huis ten Bosch, według swego wyboru. Panowie obaj odpowiadają mi za to, żeby Królowej i członkom jej rodziny podczas działań bojowych włos z głowy nie spadł. Mogę znieść wszystko, tylko nie to, by coś się przytrafiło królowej Wilhelminie. Takie polecenie oznaczało, że atak nastąpi lada dzień, choć jego termin nadal utrzymywano w najgłębszej tajemnicy. Dopiero po południu 9 maja do Studenta zadzwonił adiutant Luftwaffe przy Wodzu Naczelnym, mjr Nicolaus von Below, przekazując mu lakoniczną informację, że dniem „W” jest 10 maja 1940 r. Oznaczało to uruchomienie ostatnich przygotowań, pod wieczór dowódcy jednostek wchodzących w skład 7. Korpusu otrzymali rozkazy do działania. Desanty miano wysadzić we wskazanych punktach pomiędzy 4.40 a 4.45 czasu lokalnego, poprzedzając je trwającym około 40 minut bombardowaniem lotniczym, prowadzonym przez bombowce horyzontalne, a w przypadku celów punktowych również przez bombowce nurkujące.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1-2015