Atak na „Twierdzę Holandia” Operacja powietrznodesantowa w Królestwie Niderlandów, 10–14 maja 1940 r.(cz. 2)

Tomasz Nowakowski
Desanty wysadzone w Waalhaven i Moerdijk przyniosły sukces nacierającym już w pierwszych godzinach operacji, podobnie można było ocenić działania w rejonie Dordrechtu, mimo że tu Niemcy ponieśli o wiele większe straty, a zdobycie miasta odwlekło się w czasie. Zupełnie inaczej wyglądał jednak przebieg zdarzeń „Fall Festung” w rejonie Hagi, gdzie Niemcy usiłowali zdobyć lotniska w Ypenburgu, Valkenburgu i Ockenburgu, okalające stolicę Królestwa Niderlandów. Miały one posłużyć jako lądowisko dla 22. Dywizji Piechoty, dla której przewidziano misję pojmania królowej Wilhelminy wraz z rządem holenderskim i przedstawicielami centralnej administracji. Tymczasem obrońcy stawili tu zaciekły opór, nie pozwalając na realizację planów, a wręcz zmuszając Niemców do walki o przetrwanie.
Walki o Ypenburg
Jako jedno z trzech lotnisk w bezpośrednim otoczeniu Hagi, w dodatku w pełni funkcjonalne i przystosowane do przyjmowania ciężkich maszyn, miało ono strategiczne znaczenie dla tej części planu niemieckiego, która przewidywała wzięcie do niewoli głowy państwa i członków rządu Królestwa Niderlandów. Za działania te miały odpowiadać głównie oddziały 22. Dywizji wydzielone z 47. i 65. IR (pułków piechoty), wsparte siłami I batalionu pułku FJR 2, pod dowództwem kpt. Herberta Nostera, 6. kompanii z tego samego pułku i jednego plutonu pionierów.
Za obronę lotniska, położonego wzdłuż nowej autostrady do Rotterdamu na południowo-wschodnim skraju Hagi, odpowiadał III batalion Regiment Grenadiers (Pułk Grenadierów). Liczył on 700 żołnierzy w składzie trzech kompanii strzeleckich i kompanii karabinów maszynowych. Dodatkowo batalion został wzmocniony połową 1. szwadronu samochodów pancernych (dwa plutony) z tzw. Dywizji Lekkiej, to jest sześcioma samochodami pancernymi Landsverk M 36 uzbrojonymi w działko półautomatyczne 37 mm i jednym ckm w obrotowej wieżyczce oraz dwoma ckm w kadłubie (konstrukcja wieży pozwalała na ostrzał nisko lecących samolotów). Dowódca batalionu umieścił 1. kompanię wraz z kompanią ckm (9 ckm i 11 lkm) w północno-zachodniej i południowo-zachodniej części lotniska. Z kolei 2. kompania zajęła pozycję osłonową od strony Delft. 3. kompania w dniu 10 maja odpoczywała i jako rezerwa przebywała na kwaterach.
Na lotnisku Ypenburg bazowały: 1. dywizjon myśliwski (samoloty Fokker D.XXI), lekki dywizjon szturmowy (samoloty Douglas 8A-N), dywizjon rozpoznawczy (przestarzałe samoloty Fokker C.V i Koolhoven F.K.51). Cześć samolotów w celu ich ukrycia parkowano poza terenem bazy lotniczej. Obronę przeciwlotniczą stanowiły dwie trzydziałowe baterie 75 mm, 12 działek 20 mm i pięć plutonów ckm przeciwlotniczych – po cztery ckm każdy.
Zgodnie z planem niemieckim w pierwszym rzucie na pokładach 53 Ju 52 z IV dywizjonu Transportgeschwader z.b.V. 1 startujących z Loddenheide miała dotrzeć większość sił I batalionu pułku FJR 2. Po 74-minutowym locie miał on wyskoczyć ze spadochronami nad Ypenburgiem. Innych 12 maszyn miało zabrać z Padeborn 6. kompanię tego samego pułku dowodzoną przez kpt. Schirmera. Po trwającym aż 101 minut locie miano zrzucić ją nad lotniskami w Ockenburgu i Valkenburgu. Nieco później miały dotrzeć z Lippstadt dwie fale po 53 samoloty Ju 52, lądując na zdobytych lotniskach z pododdziałami 47. i 65. IR. Potem przewidziano kolejną falę 53 maszyn, wiozących między innymi sztab 22. Dywizji, pododdziały łączności i rozpoznania. Co ciekawe, w składzie desantu miała się znaleźć specjalna grupa Abwehry – Einsatzgruppe Feldmann – mająca niezwłocznie schwytać i zatrzymać różne osoby związane z wywiadem i kontrwywiadem holenderskim. Na czele oddziału liczącego łącznie 55 osób stał oficer wywiadu – kpt. Adolf von Feldmann. Część dokumentów grupy, z tak zwaną Fahndungsliste, to jest listą poszukiwanych, dostała się podczas desantu w ręce Holendrów, a potem została przekazana wywiadowi brytyjskiemu. Działania desantowe miało poprzedzić bombardowanie lotnicze, podczas którego Niemcy mieli zrzucać bomby na pozycje obrońców i zabudowania bazy lotniczej, a nie na pasy startowe.
Obrońcy już około godziny 6.00 mieli dokładne rozeznanie w zamiarach przeciwnika w rejonie stolicy. Pół godziny wcześniej obrona przeciwlotnicza uszkodziła nad Hagą Ju 52, który wkrótce musiał przymusowo wylądować. Na jego pokładzie znaleziono wśród różnych dokumentów także rozkaz bojowy jednego z dowódców batalionów 22. Dywizji, który niezwłocznie dostarczono do kwatery holenderskiego naczelnego dowództwa.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2015