Bezpilotowe aparaty latające

 


Gen. dyw. dr Krzysztof Załęski


 


 

Bezpilotowe aparaty latające

 

we współczesnych konfliktach zbrojnych


 

 

Bezpilotowce już wiele lat temu znalazły zastosowanie wojskowe. Jednak ich prawdziwie rewolucyjna kariera rozpoczęła się dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, po zakończeniu operacji „Pustynna Burza”. Nawet spekulowano wówczas o kolejnej rewolucji w sprawach militarnych (Revolution in Military Affairs), co nastąpiłoby za sprawą bezpilotowych aparatów latających, stosunkowo niewielkich, bezpilotowców, które z dużym sukcesem wykorzystywano do rozpoznania na polu walki.


 
 

 


Siły Zbrojne RP ominęła ogólna fascynacja możliwościami tego środka. Bezzałogowe aparaty latające nie zainteresowały w wystarczającym stopniu wojskowych gremiów decydenckich ani wówczas, bezpośrednio po operacji „Pustynna Burza”, ani obecnie, bo niestety nie podjęto koniecznych działań unowocześniających Siły Powietrzne. W 2002 r. uruchomiono wprawdzie wstępne prace koncepcyjne, zakończone nawet powstaniem stosownego dokumentu, jak i wpisaniem zakupów średnich bezpilotowców szczebla operacyjnego do planu rozwoju Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej na lata 2003–2008. Szybko jednak odstąpiono od realizacji tych planów i do chwili obecnej nikt z decydentów do nich nie wraca. Bezpilotowe aparaty latające pojawiły się w Siłach Zbrojnych RP dopiero kilka lat temu. Jako pierwsza otrzymała je wojskowa jednostka specjalna „Grom”. Były to izraelskie mini bezpilotowce Aeronautics Orbiter. Kolejne tego typu bezpilotowe aparaty latające zakupiono w 2007 r. z myślą o wyposażeniu w nie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Następne zamówiono w 2008 r. i aktualnie Siły Zbrojne RP posiadają ich piętnaście (cztery w Wojskach Specjalnych i jedenaście w Wojskach Lądowych). Nie mają one zasadniczego znaczenia dla ogólnego obrazu sytuacji operacyjnej. Wykorzystuje je PKW w Afganistanie. Orbitery nie mają tam jednak większego znaczenia, choćby dlatego, że każdy środek rozpoznania, a taka jest ich rola, musi działać w systemie, inaczej nie ma to większego sensu. Drugą poważną przeszkodą w wykorzystaniu Orbiterów są terenowo-klimatyczne uwarunkowania panujące w Afganistanie, głównie wysokie góry i silne wiatry (z tych właśnie powodów w 2009 r. straciliśmy w Afganistanie jednego takiego bezpilotowca). Przeszacowano również oczekiwania w stosunku do Orbiterów. Oczekiwań tych nie spełniała przede wszystkim długotrwałość ich lotu i ich zasięg, który jest za mały, aby sprostać potrzebom PKW Afganistan, dlatego też podjęto decyzję o zakupie Potwierdza to pierwotnie przyjętą koncepcję, z której wynikało, że bezpilotowce powinno się wdrażać systemowo, do całych Sił Zbrojnych RP, najlepiej równocześnie, tworząc pokrycie obrazem rozpoznania idąc od szczebla strategicznego, poprzez szczebel operacyjny, aż do szczebla taktycznego. Można robić odwrotnie, jak to faktycznie ma miejsce, ale nie wolno zatrzymać się w tych działaniach, ponieważ wtedy stracą one sens. Dlatego też w pierwszej kolejności bezpilotowe aparaty latające powinny trafić do Sił Powietrznych, aby tworzyć określony system, ale jeżeli już się tak nie stało, to powinno to nastąpić jak najszybciej.


 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 8/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter