Beretta Model 12: Nowość z lamusa

Beretta Model 12: Nowość z lamusa

Leszek Erenfeicht

 

 

Ostatni wysyp ataków terrorystycznych we Francji sprawił, że w dziennikach zagościł obraz francuskiej policji z bronią długą różnego typu. Jeden typ tej broni, pistolet maszynowy z dwoma chwytami w stylu wczesnego Thompsona, wzbudził serię pytań od Czytelników: a cóż to za nowy model peemu ma francuska policja?

Nowy? Wolne żarty. Peem jako taki – Beretta Model 12 – ma już 57 lat, nowy to jest najwyżej użytkownik. A sama broń obudziła w redakcji sporo wspomnień, bo na ekranach naszych telewizorów gościła za młodu (w latach 70. i 80.) niemal na stałe – tyle że głównie w rękach włoskiej policji i karabinierów. Okazji do jej pokazywania było wtedy co niemiara: bo jak nie przy reportażach o atakach i porwaniach lewackich Czerwonych Brygad, to przy okazji kolejnej neofaszystowskiej bomby podłożonej przez Zbrojne Komórki Rewolucyjne, a w przerwach niemal bez przerwy w materiałach z Palermo o walce karabinierów z mafią, bądź w serialu o bohaterskim komisarzu Cattanim (pamięta kto jeszcze Ośmiornicę z Michele Placido?).

Jak pisaliśmy przy okazji historii typoszeregu MAB 938A (STRZAŁ 2/16), Modele 4 i 5 zakończyły serię rozwojową pistoletów maszynowych konstrukcji Tullio Marengoniego. Pałeczkę po mistrzu przejął w roku 1956 jego asystent, Domenico Salza, a wraz z jego pojawieniem peemy Beretty nabrały nowego wyrazu i całkowicie odeszły od ustalonego przez lata wzorca. Stało się to za sprawą zmiany pokoleniowej. Salza był młodszy o prawie 30 lat, w odróżnieniu od swego poprzednika-samouka ukończył politechnikę i był zafascynowany możliwościami nowych technologii, które pozwoliły pojawić się peemom II i III Generacji – a zwłaszcza potencjałem kompaktowości, wynikającym z użycia zamka nasuwającego się na lufę.

Swoje pierwsze kroki w dziedzinie konstruowania broni Salza poczynił w czasie II wojny światowej w firmie Società Anonima Revelli Manifattura Armaguerra w Cremonie. Tam Salza był asystentem nowatorskiego konstruktora Giovanniego Olianiego, który od początku lat 40. pracował nad nowoczesnymi pistoletami maszynowymi – zbyt nowoczesnymi, by to wyszło prowincjonalnej firmie na zdrowie.

W 1943 roku, gdy powstawały prototypy pistoletu OG-42, Beretta wykupiła ją i dopilnowała, by od tej pory miała wystarczająco roboty przy produkcji pistoletów Mod. 934 i 935, żeby jej nie zostało czasu na dalsze rozwijanie peemów Olianiego. Z tego powodu jego dwa modele, OG-42 i OG-44 pozostały prototypami, o których istnieniu wiedziało jedynie wąskie grono specjalistów. A szkoda, bo były to konstrukcje oryginalne i bardzo zaawansowane, jak na II wojnę światową, zapowiadające już powojenną III generację pistoletów maszynowych: wykonane z wytłoczek, z zamkiem nasuwającym się na lufę, magazynkiem w chwycie i składaną kolbą

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9/2016

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter