Beretta × 10-12 = Pico
WOJCIECH WEILER
Beretta × 10-12 = Pico
„Super cienka, ultra łatwa do ukrycia i wygodna w konfiguracji Beretta Pico wyznacza nowy standard dla mikrokompaktowych pistoletów do codziennego noszenia!” – tak słynna włoska firma reklamuje swój nowy produkt.
Ostatnie kilkanaście lat to czas triumfalnego powrotu pistoletów kieszonkowych na małe naboje zaprojektowane przez Johna Mosesa Browninga: 7,65 mm x 17SR i 9 mm x 17, dawno zdawałoby się zapomniane w dekadach niepodzielnego panowania Cudownych Dziewiątek. Tymczasem pojawiło się trochę nowych konstrukcji dziewiątek browningowskich – zarówno tradycyjnych, jak i rewolucyjnych, czy to pod względem technologicznym (materiałowym), czy też technicznym.
Subkompaktowe pistolety samopowtarzalne na krótką dziewiątkę powróciły po latach zapomnienia i zadomowiły się na dobre w ofertach wielu producentów, którzy wciąż się prześcigają w dążeniu do skonstruowania broni jeszcze mniejszej czy jeszcze lżejszej. Jednak firma Beretta do niedawna takiego pistoletu nie miała. Owszem, klientom zainteresowanym bardzo małą bronią do noszenia w ukryciu oferowała modele Tomcat na nabój 7,65 mm Browning i Bobcat, dostępny w wersjach 6,35 mm Browning lub .22 Long Rifle, rozwinięcie produkowanych od lat 50. pistoletów serii 950. Dopiero przed dwoma laty pojawiła się nowa ultrakompaktowa Beretta Nano strzelająca amunicją 9 mm Parabellum, ale miejsce dla krótkiej dziewiątki Johna Mo - sesa pozostawało wciąż nieobsadzone.
Sytuacja zmieniła się radykalnie w maju roku tego roku: na dorocznym zjeździe NRA (2013 National Rifle Association’s Annual Meetings and Exhibits) w Huston w Teksasie została zaprezentowana po raz pierwszy kieszonkowa Beretta Pico, strzelająca nabojem 9 mm x 17 Browning. Ponoć prace nad prototypami trwały do ostatniej chwili i w fabryce po prostu nie zdążyli na SHOT Show, w grę wchodziły też względy uniknięcia wewnętrznej konkurencji z Nano. Ale warto było się sprężyć, bowiem nowinka Beretty nie tylko natychmiast została zauważona, ale i od razu rozbłysła jasnym blaskiem.
Amerykański Włoch
Pico produkowana jest w amerykańskiej filii Beretty w Accokeek w stanie Maryland – ozdobne litery „BU” po prawej stronie zamka przed nazwą modelu to skrót od „Beretta USA”. Sympatyczna nazwa broni nie oznacza tu włoskiego określenia „mały”, choć równie dobrze mogłaby oznaczać, zresztą zupełnie zgodnie z prawdą. Ale chodzi o coś innego. Piko to przedrostek jednostek miar oznaczający mnożnik 0,000000000001, czyli 10-12 – to jedna bilionowa część danej jednostki. Tak więc nazwa nowego pistoletu stanowi logiczną kontynuację nazwy maleńkiej Beretty Nano (10-9, czyli jedna miliardowa część) – wszak Beretta Pico jest jeszcze mniejsza!
Użytkownicy zainteresowani kieszonkową dziewiątką Browninga mogą dziś wybierać spośród wielu pistoletów znanych i mniej znanych marek. Kiedy do tego towarzystwa – zresztą ze sporym opóźnieniem – dołączyła firma takiej klasy i renomy, jak Beretta, to można było oczekiwać, że obok wysokiej jakości pojawi się tutaj jakaś konstrukcyjna czy technologiczna rewolucja, a przynajmniej wyraźna innowacja. Tymczasem – o dziwo – rewolucji żadnej nie ma, choć producent reklamuje nowy wyrób z wielkim rozmachem i podkreśla, że cyt. „Pico niesie w sobie całą solidność i jakość marki Beretta, stając się nowym standardem i liderem pośród nowej generacji broni przeznaczonej do noszenia w ukryciu”.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 11-12/2013