Bić wroga na jego ziemi. Operacja kurska Sił Obrony Ukrainy (sierpień – grudzień 2024)
Andrij Charuk
„O świcie 6 sierpnia w pobliżu naszej lokalizacji pojawiły się HIMARS-y. Szybko się rozmieściły, wystrzeliły salwę w stronę terytorium Rosji, a przed opuszczeniem pozycji ich dowódca krzyknął do nas: Chłopaki, ukryjcie się do schronu na godzinę lub dwie – bo może nadejść otwietka…” – tak pierwszy dzień operacji kurskiej wspominał mój znajomy, pracownik kontraktowy przy budowie fortyfikacji w obwodzie sumskim. Podążając za salwami artylerii rakietowej, kolumny wojsk ukraińskich wkroczyły na teren obwodu kurskiego, usuwając po drodze rosyjskie blokady drogowe. Tak rozpoczęła się operacja kurska – pierwsze wtargnięcie wojsk ukraińskich na terytorium Federacji Rosyjskiej. Wcześniej, w 2023 i na początku 2024 roku, rajdy przeprowadzały jednostki Sił Operacji Specjalnych, a także Legion „Wolna Rosja” i Rosyjski Korpus Ochotniczy. Tym razem nie chodziło o krótkotrwały rajd, ale o prawdziwą inwazję, której celem było ustanowienie długotrwałej kontroli nad terytorium wroga i otwarcie nowego kierunku działań wojennych. Już w pierwszych rosyjskich raportach odnotowano, że co najmniej 1000 żołnierzy przy wsparciu czołgów i innych pojazdów opancerzonych wkroczyło na terytorium obwodu kurskiego.
Po co?
To pytanie, na które odpowiedź nie jest taka prosta. Strona ukraińska nie ogłosiła jeszcze oficjalnie celów swojej operacji kurskiej. Wydawać by się mogło, że otwarcie nowego kierunku działań wojennych na stosunkowo spokojnym odcinku granicy rosyjsko-ukraińskiej nie jest decyzją zbyt przemyślaną ze strony ukraińskiego dowództwa. Przecież Rosjanie odnieśli całkiem spore sukcesy w działaniach ofensywnych w obwodzie donieckim i logiczne wydawało się skoncentrowanie wszystkich ukraińskich rezerw na tym kierunku, a nie kierowanie ich w nowy rejon – nawet przy niepewnych perspektywach. Jednak z teoretycznego punktu widzenia te działania wojsk ukraińskich doskonale odpowiadały podstawowej zasadzie strategii działań pośrednich Basila Liddell Harta – „koncentracji siły przeciwko słabości”. Prawdopodobnie przywódcy wojsko-polityczni Ukrainy, planujący inwazję na obwód kurski, spodziewali się wymuszenia na rosyjskim dowództwie przerzucenia tu części swoich wojsk z obwodów donieckiego i charkowskiego. Dzięki temu możliwe byłoby złagodzenie presji na pozycje ukraińskie w tych regionach. Jak widać z perspektywy czasu, nie udało się tego osiągnąć. Choć początkowo Rosjanie rzeczywiście rzucili do obwodu kurskiego część jednostek z południowych rejonów frontu, to w przyszłości nie odnotowano znaczącego wycofania sił z tych rejonów. Moim zdaniem operacja kurska nabrała znaczenia geopolitycznego, a nie taktycznego czy nawet strategicznego. Dopóki wojska ukraińskie pozostaną na uznanym przez społeczność międzynarodową terytorium Federacji Rosyjskiej, inicjatywy „zawieszenia broni na linii demarkacyjnej”, aktywnie promowane przez niektórych graczy na arenie międzynarodowej, będą nierealne i pozbawione sensu. Przecież takie zawieszenie broni oznaczałoby utrwalenie ukraińskiej okupacji terytoriów rosyjskich – co jest nie do przyjęcia dla władz Federacji Rosyjskiej.
Co dziwne, o celach ukraińskiej inwazji możemy dowiedzieć się ze zdobytych rosyjskich dokumentów. Wśród nich znalazł się rozkaz szefa oddziału wojskowo-politycznego odcinka „Sudża” z 10 lutego 2024 roku. Zauważono w nim, że „przeciwnik planuje stworzyć dogodne warunki do ofensywy o ograniczonych celach z terytorium obwodu sumskiego w kierunku kurskim i przenieść działania wojenne na terytorium Federacji Rosyjskiej” (ostatnia teza jest szczególnie odkrywcza – gdyż według oficjalnego stanowiska Kremla, obwody doniecki, ługański, zaporoski, chersoński oraz Krym – to także terytorium Federacji Rosyjskiej!). W tym samym dokumencie przewidywano możliwe cele ukraińskiej inwazji: zdobycie osad granicznych w celu prowadzenia negocjacji na korzystnych dla Kijowa warunkach; demonstracja determinacji i zdolności Sił Zbrojnych Ukrainy, w tym do dalszego otrzymywania pomocy wojskowej z USA i UE; podważanie zaufania ludności rosyjskiej do armii rosyjskiej i kierownictwa kraju; stworzenie warunków dla „zagranicznych służb specjalnych do prowadzenia działań destabilizujących wewnętrzną sytuację polityczną w Rosji”; pojmanie jeńców wojennych, w tym poborowych. Ten ostatni krok miał być potrzebny ukraińskiemu kierownictwu wojskowo-politycznemu, aby zachęcić Rosjan do zintensyfikowania wymiany jeńców. Strona rosyjska otwarcie sabotowała negocjacje w sprawie wymiany więźniów. Jednak schwytanie żołnierzy poborowych (a nie kontraktowych) zmusiłoby stronę rosyjską do podjęcia wymiany ze względu na obawy o negatywny oddźwięk społeczny (w końcu tak się stało).
Czyli co najmniej od lutego 2024 roku dowództwo rosyjskie miało świadomość, że ukraińska inwazja na obwód kurski była całkiem realna. Co więcej, informacja ta dotarła nawet do poziomu dowódców kompanii. Co zrobili Rosjanie, aby przeciwdziałać potencjalnemu zagrożeniu? Jak się wydaje, wcale nie za dużo. Na początku kwietnia 2024 roku 1434. Pułk Strzelców Zmotoryzowanych „Achmat-Rosja” i trzy bataliony 42. Gwardyjskiej Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych zostały przesunięte na obszar obwodu kurskiego. Wzmocniły one oddziały osłony granicznej na kierunku Sudża, małego miasteczka w obwodzie kurskim, którego nazwa wkrótce stała się znana na całym świecie. Podstawą tych oddziałów były dwa bataliony 488. Pułku Strzelców Zmotoryzowanych (ze 144. DSZmot Gwardii) oraz jednostki 380. PSZmot. Obsadzone przez poborowych zajmowały pozycje wzdłuż granicy. W sumie na odcinku od Tiotkino do Sudży Rosjanie mieli trzy pułki i trzy bataliony strzelców zmotoryzowanych, osiem batalionów strzelców i trzy bataliony rezerwowe. Dalej na północ, w kierunku Głuchowa, granicę osłaniały jedynie dwa bataliony z 217. i 234. Pułku Spadochroniarzy. Jednostki te miały łącznie zaledwie 35 czołgów. Wsparcie artyleryjskie zapewniało 13 systemów artylerii rakietowej 122 mm Grad i Grad-1, 22 haubice kal. 152 mm (2A36, 2A65 i D-20), 40 haubic kal. 122 mm (D-30), 12 moździerzy samobieżnych 2S9 Nona kal. 120 mm, 36 dział przeciwpancernych MT-12 kal. 100 mm oraz 58 moździerzy różnego typu. Obwód kurski miał stać się ośrodkiem koncentracji rezerw rosyjskiego Zgrupowania „Północ” (opartych o Leningradzki Okręg Wojskowy) – 44. Korpusu Armijnego. Jednak jego jednostki (72. DSZmot i 128. Samodzielna Brygada Strzelców Zmotoryzowanych) zostały skierowane na teren obwodu charkowskiego.
Zgrupowanie rosyjskie podzielono na trzy sektory – „Krupiec”, „Tiotkino” i „Sudża”, a w każdym z nich znajdowała się mieszanina różnych jednostek. Właściwie nie była to cecha czysto rosyjska, ukraińskie dowództwo także skoncentrowało do ataku na obwód kurski batalionowe grupy taktyczne z różnych brygad i samodzielne bataliony. Podstawą grupy atakującej były 33. i 225. samodzielne bataliony szturmowe, batalionowe grupy taktyczne 80. i 82. Samodzielnych Brygad Desantowo-Szturmowych, jednostki 22. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, batalion „Szkwał” (złożony z byłych więźniów) 47. SBZmech i inne. Poinformowano także o udziale w walkach „88. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej” – tylko że w Siłach Zbrojnych Ukrainy faktycznie nie istniała jednostka o tej nazwie (co zostało później potwierdzone przez Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy). Prawdopodobnie była to fałszywa jednostka stworzona w celu wprowadzenia przeciwnika w błąd. Nie obyło się bez udziału różnych jednostek specjalnego przeznaczenia, pochodzących z Sił Operacji Specjalnych i Centrum Operacji Specjalnych „A” Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Wsparcie artyleryjskie zapewniły jednostki 49. Samodzielnej Brygady Artylerii (z armatohaubicami samobieżnymi AS90) i 27. Brygady Artylerii Rakietowej (dysponowała wyrzutniami HIMARS i BM-27 Uragan), zlokalizowane na przygranicznych terenach obwodu sumskiego.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2025