„Biedna, nędzna łajba”: CSS Georgia

„Biedna, nędzna łajba”: CSS Georgia

Juliusz Tomczak

Działania krążownicze, prowadzone podczas wojny secesyjnej przez konfederacką marynarkę wojenną, wstrząsnęły handlem morskim, zrujnowały wielorybnictwo i odbiły się szerokim echem wśród opinii publicznej Północy. Wyczyny takich rajderów, jak Alabama, FloridaShenandoah, są stosunkowo dobrze znane, lecz nie mniej interesującą kartę historii zapisały inne okręty, w tym bohater niniejszego artykułu – CSS Georgia.

W sobotę, 4 kwietnia 1863 r., przebywający w Londynie midszypmen CS Navy James Morris Morgan otrzymał rozkaz udania się do pewnego domu na Little St. James Street, gdzie miał zapytać o niejakiego pana Grigsona celem uzyskania dalszych instrukcji. Konspiracyjny charakter rozkazu nie zdziwił go. Odkąd w listopadzie 1862 r. przybył do Anglii jako adiutant komandora porucznika Matthewa Fontaine’a Maury’ego, przyzwyczaił się do konieczności unikania agentów wynajętych przez konsula Stanów Zjednoczonych. Pospieszył zatem pod wskazany adres i zastał tam grupę młodych ludzi. Rozpoznał wśród nich poruczników Chapmana i Evansa, którzy służyli pod rozkazami słynnego już Raphaela Semmesa na jego pierwszym krążowniku CSS Sumter. Chapman wręczył Morganowi rozkaz, z którego wynikało, że midszypmen miał się zameldować u komandora porucznika Williama Lewisa Maury’ego, kuzyna jego obecnego przełożonego.

Ucieczka z Greenock

Siedemnastoletni Morgan mimo młodego wieku był już weteranem. Odkąd w 1860 r. przerwał edukację w Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis, by walczyć za Konfederację, znalazł się w Nowym Orleanie, gdy improwizowana flotylla uzbrojonych rzecznych parowców i holowników stawiła czoło siłom US Navy, a później na Drewry’s Bluff, gdy konfederackie baterie zmusiły do odwrotu zmierzające rzeką James ku Richmond okręty unionistów. Znajomość z wpływowym biznesmenem z Charlestonu, Georgem Alfredem Trenholmem, który zbił fortunę na łamaniu blokady, zapewniła mu miejsce na statku do Anglii i obietnicę przydziału na jeden z budowanych tam krążowników.

Do Morgana dołączył drugi midszypmen i razem wsiedli do pociągu odjeżdżającego o 21.30 do małej miejscowości nadmorskiej White Haven. Tam, w portowej tawernie, Morgan spotkał swojego przyszłego dowódcę i pozostałych oficerów. Okoliczności nie sprzyjały jednak zawieraniu nowych znajomości, gdyż Południowcy wiedzieli, że jeśli zostaną zdekonspirowani, nocna eskapada zakończy się fiaskiem. Kolejne dwie godziny upłynęły w atmosferze nerwowego oczekiwania, aż wreszcie, krótko po północy, wymknęli się na nabrzeże, gdzie ujrzeli zacumowany holownik Alar oraz grupę czekających nieopodal ludzi. Porucznik Chapman krzyknął do nich: Wiecie, czego od was oczekujemy; wszyscy, którzy chcą ruszyć z nami – na pokład! Sześćdziesięciu potencjalnych marynarzy CS Navy odpowiedziało na apel i wkrótce Alar odbił od nabrzeża.

Przez ponad trzy dni i trzy noce miotało nami i rzucało po kanale La Manche; byliśmy zmarznięci i przemoknięci, nie mieliśmy gdzie spać i niewiele miejsca, by zjeść – wspominał Morgan rejs na małym holowniku. Gdy w końcu sztorm minął, ujrzeliśmy na horyzoncie smukły, mały parowiec o ożaglowaniu typu bryg, leniwie kołyszący się na falach, najwyraźniej czekający na coś; ruszyliśmy więc ku niemu. Okazał się brytyjskim (?) parowcem Japan, z którego dokumentów wynikało, że zmierzał z Glasgow do Nagasaki z ładunkiem sortowanym, wątpiliśmy jednak w ich autentyczność.

Wątpliwości te były w pełni uzasadnione, gdyż Japan miał zupełnie inne przeznaczenie, a jego pozyskanie dla sprawy Południa było efektem zabiegów Matthewa Maury’ego – światowej sławy oceanografa, autora cenionego traktatu o nawigacji, a także wielkiego entuzjasty broni minowej. „Specjalna misja” w Europie była właściwie zesłaniem, gdyż po serii opublikowanych przez niego artykułów krytykujących decyzje sekretarza marynarki wojennej, Stephena Mallory’ego, które doprowadziły do wszczęcia śledztwa w Kongresie Konfederacji, Mallory postanowił pozbyć się kłopotliwego oficera. Przedwojenna sława działała na korzyść Maury’ego, lecz pod względem umiejętności pozyskiwania okrętów ustępował on swojemu koledze, Jamesowi D. Bullochowi, którego wysiłki doprowadziły do podniesienia bandery na najskuteczniejszych rajderach CS Navy. Maury nie przejawiał ochoty do skorzystania z doświadczeń Bullocha, zdając się zamiast tego na opinię swojego znajomego, oficera holenderskiej marynarki wojennej, kapitana Marina N. Jansena.

Podczas objazdu stoczni brytyjskich Jansen zwrócił uwagę na żelaznokadłubowy parowiec śrubowy, budowany właśnie w stoczni William Denny & Bros. w Dumbarton. Jednostka miała długość 210 stóp (64 m), szerokość 27 stóp (8,2 m), głębokość kadłuba 15 stóp (4,6 m) i tonaż 648 BRT. Napęd zapewniał silnik wieżowy z zębatą przekładnią i skraplaczem powierzchniowym, produkcji Denny & Company, o mocy nominalnej 166 KM. Charakterystycznym elementami sylwetki były duży komin i nadbudówka rufowa. Dla budowanej pod numerem stoczniowym 89 z przeznaczeniem do handlu z Dalekim Wschodem jednostki wybrano nazwę Japan.

Maury szybko podjął decyzję i 28 lutego 1863 r. dokonał zakupu jednostki za pośrednictwem Thomasa Bolda z Fraser, Trenholm & Co za sumę 20 000 funtów, płatną konfederackimi obligacjami bawełnianymi. W końcowej fazie budowy do Jansena dołączył William Lewis Maury, który wynajął mieszkanie w pobliżu stoczni, podając się za „dżentelmena na wakacjach”. Po sfinalizowaniu zakupu Bold zakontraktował wzmocnienie pokładu górnego i dodanie magazynu amunicji poniżej linii wodnej. Do Greenock przybyła też grupa zwerbowanych marynarzy, którym Bold wypłacił zaliczki i poinformował ich, że Japan pożegluje do Szanghaju i Hongkongu.

Unioniści szybko zwietrzyli trop, uzyskując od stoczniowców informacje o modyfikacjach konstrukcji, lecz również konfederaci nie pozostawali w tyle w tej grze i z kolei ich informator doniósł Maury’emu o niebezpieczeństwie interwencji konsula. Dzięki tej wiedzy statek wyszedł pospiesznie z Greenock pod rozkazami szkockiego kapitana i z cieślami na pokładzie, którzy pracowali jeszcze nad magazynem amunicji. Japan udał się do Plymouth, a następnie ku St. Malo. Wymknął się w ostatniej chwili – dzień po wyjściu w morze do Greenock dotarł rozkaz jego zatrzymania, a na osoby zaangażowane w rekrutowanie załogi nałożono kary grzywny.

Przeniesienie zapasów z Alar i zainstalowanie uzbrojenia zajęło trzy dni. Dwa działa udało się przenieść na morzu, ale pogarszająca się pogoda uniemożliwiła transport najcięższego działa pościgowego, co zmusiło Maury’ego do zakotwiczenia u wybrzeża Francji, kilka mil od Brestu. Następnie, w dniu 9 kwietnia, dowódca skierował okręt na pełne morze, za trzymilowy pas wód terytorialnych. Morgan tak zapamiętał to, co się wówczas wydarzyło: Kapitan Maury wezwał wszystkich pod maszt i odczytał rozkazy, wywiesił konfederacką banderę i swój osobisty proporzec, po czym oświadczył, że krążownik Skonfederowanych Stanów Georgia wszedł właśnie do służby. W odpowiedzi na jego słowa rozległy się trzy gromkie okrzyki. Gdy jednak dowódca zwrócił się do załóg obu jednostek, by wystąpili chętni do zaciągnięcia się na trzy lata, usłyszał żądania wyższych poborów z powodu niebezpiecznej służby. Maury odparł, że to niemożliwe, gdyż ich wysokość w marynarce wojennej jest sztywno ustalona. Zniechęciło to dziesięciu ochotników z White Haven, lecz na szczęście w ich miejsce dziewięciu członków załogi Alar zaryzykowało rejs pod konfederacką banderą. Jednak 51 marynarzy było liczbą niewystarczającą i konieczne okazało się uzupełnienie załogi ochotnikami z wziętych w przyszłości pryzów.

Zadanie stworzenia z tych ludzi sprawnej załogi spadło na barki dowódcy i jego oficerów. William Lewis Maury pochodził z Wirginii, urodził się w 1813 r., a służbę w US Navy rozpoczął jako midszypmen w 1829 r. W latach 1838-1842 brał udział w ekspedycji odkrywczej pod komendą Charlesa Wilkesa, a w latach 1852-1854 służył na jednym z „Czarnych Okrętów” Perry’ego, które otwarły Japonię na świat Zachodu. Po przejściu na stronę Konfederacji dowodził m.in. baterią brzegową na Sewell’s Point, a 17 lutego 1863 r. otrzymał awans na komandora porucznika i został skierowany na Wyspy Brytyjskie. Bulloch określił go lakonicznie mianem doświadczonego i zdolnego oficera, a ze wspomnień Morgana wyłania się obraz dowódcy potrafiącego zawsze zachować zimną krew i nieskorego do okazywania jakichkolwiek emocji.

Pierwszym oficerem został porucznik Robert T. Chapman – człowiek o żelaznych nerwach, surowo przestrzegający dyscypliny, lecz o łaskawym sercu i o głębokim poczuciu sprawiedliwości, jak zapamiętał go Morgan. Podał się do dymisji w US Navy w styczniu 1861 roku, i – pozostawiając w Alabamie młodą żonę – wyruszył w rejs pod rozkazami Semmesa na CSS Sumter. Chapman jest duszą towarzystwa w mesie oficerskiej; zawsze w dobrym nastroju, sypie jak z rękawa dowcipami i anegdotami. (…) Gdy kończy się jego wachta, a jego dywizjon zostanie przeszkolony, przez resztę dnia jest dżentelmenem korzystającym z życia – wspominał Semmes. Również drugi oficer, porucznik William E. Evans, służył wcześniej na Sumter, oraz na kaperskim okręcie Savannah. Semmes zwrócił uwagę na przydatną w wojnie krążowniczej umiejętność rozpoznawania pochodzenia statków: wystarczył mu rzut oka trwający minutę lub dwie. Następnie, opuszczając lunetę, stwierdzał: „To jankes, sir”, albo „to nie jankes”(…). Służąc na Georgii, Evans często dowodził grupami abordażowymi i zdobytymi statkami. Według Morgana, był to wyjątkowo czarujący i zasłużony dżentelmen, nie potrafił jednak utrzymać ścisłej dyscypliny.

Rankiem 10 kwietnia, przy lekkiej bryzie i dość spokojnym morzu, udało się umieścić na górnym pokładzie żelazne prowadnice do działa pościgowego i zamontować trzy działa na lawetach. Poczuliśmy się wtedy jak załoga prawdziwego okrętu wojennego – wspominał Morgan. Maury wyznaczył kurs na południowy zachód i Georgia ruszyła na poszukiwanie nieprzyjacielskich statków.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2021

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter