La Plata 1939

 


Wojciech Holicki


 

 

 

Bingo komodora Harwooda 

 

 

La Plata 1939

 

 

 

Na półtora tygodnia przed wybuchem II wojny światowej, 21 sierpnia 1939 roku, bazę Kriegsmarine w Wilhelmshaven opuścił „pancernik kieszonkowy” Admiral Graf Spee, dowodzony przez kmdr. Hansa Langsdorffa. Okręt niepostrzeżenie dotarł na południowy Atlantyk i ponad miesiąc później rozpoczął operacje korsarskie – jego pierwszą ofiarą został brytyjski parowiec Clement (5050 BRT), zatrzymany i zatopiony u wybrzeży Brazylii 30 września. Otrzymane przez Langsdorffa rozkazy nakazywały mu zachowywanie jak najdalej idącej „dyskrecji” działań, zabraniając walki z jednostkami przeciwnika. 24 listopada, po tygodniach ścisłego ich przestrzegania, cierpliwość komandora wyczerpała się i oznajmił on swoim oficerom, że nie będzie więcej unikał nieprzyjaciela, a jego zamiarem jest doprowadzenie przy najbliższej okazji do starcia i zatopienie wszystkiego co wejdzie pod lufy, nawet jeśli będzie to groziło utratą okrętu.



 

 



Decyzja Langsdorffa nie oznaczała złamania rozkazów, lecz ich daleko posunięte nagięcie. Furtką z której skorzystał, było sformułowanie o dopuszczalności akcji bojowej, jeśli „sprzyja to podstawowemu celowi operacji”. 26 listopada zapełnił on dziewięć stron w dzienniku okrętowym, zaczynając od przedstawienia ogólnie dobrego stanu okrętu i podkreślając, że jego uzbrojenie jest całkowicie sprawne. Potem, po przypomnieniu treści otrzymanych z SKL rozkazów, stwierdził, że silnikom rajdera należy się już remont i korsarski rejs zbliża się z pewnością ku końcowi. Treść jednego z kolejnych ustępów brzmiała następująco: "Branie pod uwagę możliwości trafienia okrętu nie jest więc już tak niezbędne jak w przeszłości. Można oczekiwać, że jeśli przeciwnik znajdzie się w zasięgu ognia, potężna artyleria okrętu co najmniej uszkodzi wchodzącego w grę przeciwnika, z wyjątkiem Renowna, do takiego stopnia, że nie będzie on w stanie prowadzić śledzenia. Z drugiej strony ewentualnie otrzymane trafienia nie mogą znacząco wpłynąć na zdolność do rejsu powrotnego." Następnie Langsdorff zaznaczył, że jasne noce na południowym Atlantyku nie pozwalają na skuteczne zaatakowanie szybkiego prześladowcy lub wymknięcie się mu, stąd konieczne jest bardziej agresywne działanie za dnia. Potem stwierdził, że jego okręt wkrótce opuści ten akwen, a ponieważ nie można przewidzieć, kiedy pojawi się tam następny rajder, należy uznać odniesienie znaczącego sukcesu przed odpłynięciem za pożądane. Na zakończenie, przedstawiwszy dotychczasowe rezultaty rejsu i wpływ jaki ma on na poczynania nieprzyjaciela, napisał, że do 6 grudnia zamierza operować na szlaku żeglugowym wiodącym od Przylądka Dobrej Nadziei do Ameryki Południowej. Potem, zależnie od stanu silników, rozpocznie rejs powrotny lub dokona finalnego wypadu na wody w pobliżu La Platy4. Krótko potem, by ułatwić zaskoczenie przeciwnika, na jego rozkaz Graf Spee został upodobniony do Renowna, zyskując wykonane z drewna wieżę „B” i drugi komin. Gdy 2 grudnia napotkał duży chłodniowiec motorowy Doric Star (10 086 BRT), który płynął z Nowej Zelandii do Wielkiej Brytanii z ładunkiem mięsa, serów i masła, „przebranie” nie zostało jednak wykorzystane. Langsdorff kazał oddać strzały ostrzegawcze z bardzo dużej odległości i frachtowiec, puszczony wkrótce na dno, miał dość czasu, by wysłać radiogram alarmowy, podając w nim swoją pozycję. Rano następnego dnia ten sam los spotkał Tairoę (7983 BRT, statek płynął z Australii do Wielkiej Brytanii, wioząc mięso, wełnę owczą i ołów), który – zanim pociski z działek „uciszyły” jego radio, raniąc pięciu ludzi – podniósł również alarm. Niekompletny radiogram („zginął” sygnał wywoławczy) został przechwycony przez znajdujący się w pobliżu brytyjski frachtowiec i Admiralicja wiedziała wkrótce, że jakiś statek został zaatakowany przez rajdera (kapitan Tairoy kazał nadać, że jest to Admiral Scheer) na pozycji 21°38’S, 03°13’W.

 
 
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Numer Specjalny 4

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter