Bitwa pod Czesmą

 


Piotr Olender


 

 

 

Bitwa pod Czesmą

 

 

 

W XVIII wieku, szczególnie począwszy od jego drugiej połowy, w Europie Zachodniej rozwijała się koniunktura na zboże. Jednym z głównych jego eksporterów była Rosja, tereny jej produkcji zbożowej znajdowały się jednak przede wszystkim w południowych i południowo-wschodnich regionach cesarstwa, począwszy od Dniepru na zachodzie po Wołgę na wschodzie. Transport większych ilości zboża z tych regionów przez pozyskane po wojnie północnej porty bałtyckie nastręczał wiele trudności – głównie z powodu dużych odległości wynoszących przeciętnie 1,5-2 tys. km. Fakt ten pociągał też za sobą znaczący wzrost kosztów transportu, co oczywiście drastycznie zmniejszało potencjalne zyski producentów eksportowanego zboża. Tymczasem od wybrzeża czarnomorskiego tereny owego spichlerza zbożowego dzieliło przeciętnie nie więcej niż 600 km. Nic więc dziwnego, że zdobycie tych wybrzeży, znajdujących się pod kontrolą Turcji oraz uzyskanie wolnego dostępu do Morza Śródziemnego (przez cieśniny Bosfor i Dardanele, także kontrolowane przez Turków), stało się dla Rosji problemem o ogromnej doniosłości gospodarczej i politycznej.


 

 



W kontekście powyższych interesów rosyjskich w basenie Morza Czarnego i na Bałkanach pojawia się sprawa Polski. To ogromne państwo znajdowało się w połowie XVIII wieku w stanie głębokiego kryzysu. Wykorzystując ten fakt, caryca Katarzyna II próbowała podporządkować sobie Rzeczypospolitą, zyskując dzięki temu zależnego od siebie sojusznika i wygodne bazy, niezbędne na wypadek wojny z Turcją. Ponieważ jednak trudno było sobie podporządkować kraj ogarnięty anarchią, w celu jej opanowania Katarzyna II zezwoliła nowemu władcy Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu na przeprowadzenie ograniczonych reform. Te jednak spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem konserwatywnej szlachty. Zmuszeni, pod naciskiem rosyjskim, do ustąpienia jesienią 1767 roku na sejmie w Warszawie, konserwatyści zawarli w lutym roku następnego konfederację w Barze, wiążąc się pod hasłem obrony wiary katolickiej i wolności szlacheckiej. Obiektywnie, działania te wymierzone były w interesy rosyjskie. Nic więc dziwnego, że Rosjanie zdecydowali się wystąpić przeciw konfederatom zbrojnie, natrafiwszy jednak w walce z nimi na większe trudności niż się początkowo spodziewali, wiosną sprowokowali wybuch antyszlacheckiego powstania na Ukrainie. Spełniło ono swe zadanie w tym sensie, że przyczyniło się do wyparcia konfederatów z polskiej części Ukrainy i ułatwiło wojskom rosyjskim zdobycie w czerwcu 1768 roku Baru. Wkrótce jednak powstanie, wyjątkowo okrutne, stało się niebezpieczne dla samej Rosji, grożąc wybuchem podobnych zamieszek w rosyjskiej części Ukrainy. W rezultacie wojska rosyjskie rozpoczęły tłumienie „koliszczyzny” (jak nazwano owe chłopskie powstanie), wspólnie zresztą z polskimi wojskami koronnymi, doprowadzając wkrótce do jej likwidacji. Zanim to jednak nastąpiło, oddział zbuntowanych chłopów wtargnął w lipcu 1768 roku na terytorium tureckie i spalił nadgraniczne miasteczko Bałtę. Spalenie Bałty Turcy potraktowali jako wygodny pretekst. Od pewnego czasu bowiem z niepokojem obserwowali działania Rosji zmierzające do podporządkowania sobie Polski. I choć w 1768 roku do wojny przygotowani nie byli, licząc na pomoc zaprzyjaźnionej Francji i mając ciche poparcie Wiednia, Porta zdecydowała się nie czekać aż moment wybuchu nieuchronnego konfliktu wybierze przeciwnik. Korzystając więc z pretekstu jaki dostarczyli im „hajdamacy” paląc Bałtę, 6 października 1768 roku Turcja wypowiedziała wojnę Rosji.

 
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter