Bitwa pod Piotrkowem


Wojciech Zalewski


 

 

 

 

Bitwa pod Piotrkowem 1939

 

 

 

Bitwa, którą stoczyły wojska polskie z Wehrmachtem w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego i Tomaszowa Mazowieckiego w dniach 4–7 IX 1939 roku, była doskonałym przykładem boju, w którym obrońca, teoretycznie nieprzygotowany do starcia, przegrywa w sposób najgorszy z możliwych. Przyczyną takiej sytuacji były metody dowodzenia na najwyższych szczeblach począwszy od marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego do dowódców dywizji. Marszałek ponosi winę już choćby za to, że na stanowisko dowódcy najważniejszej armii – „Prusy” – mianował człowieka niekompetentnego. Co gorsza, sam nie ułatwiał mu zadania, przesyłając zbyt mało informacji dotyczących wojsk nieprzyjaciela. Największym jednak błędem marszałka był plan bitwy nieprzystający do realiów, skonstruowany na doświadczeniach z lat 20. Ubiegłego wieku, pełen luk logistycznych, chociażby takich, jak planowanie koncentracji wojsk (trzech dywizji i jednej brygady – Zgrupowanie „Północne”) bez uwzględnienia działań lotnictwa nieprzyjaciela.Dowódca armii, generał Stefan Dąb-Biernacki, również popełnił w toku kampanii kilka karygodnych błędów, ingerując w?kompetencje podległych mu dowódców dywizji i brygad. Potrafił na przykład, stojąc na skrzyżowaniu dróg, „bawić się” w?żandarma kierującego ruchem batalionów. Ten „pistolet” II Rzeczypospolitej (odznaczony trzykrotnie orderem Virtuti Militari) najprawdopodobniej o swych podwładnych nie miał najlepszego zdania i wolał sam dowodzić na polu walki, nie obejmując przy tym batalii w skali strategicznej. Najtragiczniejszym efektem przegranej przez Polaków bitwy były krwawe straty oraz praktyczna likwidacja trzech dywizji piechoty (DP) i jednej brygady kawalerii (BK). W powiązaniu z klęską Zgrupowania „Południowego” Armii „Prusy” była to katastrofa polskiego frontu i ostateczne przekreślenie wszelkich szans na skonsolidowaną obronę. A przecież wydarzenia mogły mieć zupełnie inny przebieg.

 

Zgodnie z planem Armia „Prusy” miała wykonać uderzenie na te jednostki niemieckie, które po ewentualnym przełamaniu frontu polskiego pomiędzy armiami „Łódź” i „Kraków” wdarłyby się na centralne obszary kraju. Atak ten miał być wykonany siłami aż ośmiu dywizji piechoty – 3., 12., 13., 19., 29., 36., 39. i 44., jednej – Wileńskiej Brygady Kawalerii (WBK) oraz dwoma batalionami czołgów lekkich (1., i 2. bcl). Teoretycznie rzecz biorąc, siły te mogły wykonać powierzone im zadanie (analogia do bitwy nad Wieprzem w 1920 roku, kiedy to uderzenie na skrzydło doprowadziło do przechylenia szali zwycięstwa w całej wojnie na korzyść wojsk polskich). Niestety rok 1939 to już nie 1920, a Niemcy to nie Rosjanie. Ci pierwsi, mieli przewagę w takich dziedzinach jak: broń pancerna, lotnictwo i, co chyba najważniejsze, w systemach łączności i transportu. Nie można było zatem jednym, nawet najlepiej zaplanowanym uderzeniem, zdezorganizować przeciwnika, gdyż miał on liczne odwody, które w każdej chwili mogły znaleźć się na polu bitwy. Jako przykład takiego manewru można podać późniejszą bitwę nad Bzurą, kiedy to w?ciągu kilku dni siły niemieckie z dwóch dywizji rozrosły się do kilkunastu (w tym dwóch dywizji pancernych i trzech dywizji lekkich). Co istotne, siły polskie, nominalnie bardzo liczne (silne, zwarte i gotowe –?jak głosiła propaganda), tak naprawdę nie były przygotowane do tej najważniejszej z?bitew. Od 1 do 4 września 1939 roku na obszarze przyszłych walk znalazły się: – w Zgrupowaniu „Północnym”: 19.?DP, dwa pułki z 29. DP (brakowało: dwóch batalionów piechoty – II i III/41. pp oraz I?dywizjonu 29. pułku artylerii lekkiej), Wileńska BK (ekwiwalent jednego pułku piechoty) oraz część 13. DP (która koncentrowała się do 6 IX w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego). W?samym Piotrkowie mobilizował się 146. pułk piechoty (pp) dla 44. DP;– w Zgrupowaniu „Południowym” – elementy 3., 12., 36. i 39. DP oraz ośrodki zapasowe nie stanowiły jednego spójnego związku operacyjnego, wiele jego elementów znajdowało się w miejscach mobilizacji lub w?transportach kolejowych i domarszach, co dodatkowo komplikowało i tak trudną już sytuację.Co gorsza, jednostki, które znalazły się już pod rozkazami gen. Biernackiego, otrzymywały rozkazy zupełnie nieadekwatne do swych możliwości. 1. bcl przegrupowywał się na tyłach armii pomiędzy Opocznem i?Końskimi z zadaniem dozorowania tego obszaru. Nad 2. bcl dowódca armii całkowicie stracił kontrolę. Mocą rozkazu dowódcy Armii „Łódź” został on podporządkowany Grupie Operacyjnej (GO) „Piotrków” (z Armii „Łódź”). Podobna sytuacji dotyczyła 81. batalionu saperów (81. bsap.), który rozpoczął pełnienie służby wartowniczej na tyłach armii i wykonywał jedynie zadania pomocnicze.

Jednostki polskie, zgodnie z planem, rozpoczęły koncentrację 1 IX. 19. DP kończyła wyładunek z transportów kolejowych w okolicach Skierniewic, 29. DP (bez 41. pp i?I/29. pal) również kończyła wyładunek w pobliżu Skierniewic i przemieszczała się w kierunku Rawy Mazowieckiej, Wileńska BK wyładowywała się okolicach Koluszek (brakowało jej do całości: dywizjonu pancernego, trzech szwadronów kawalerii i dywizjonu artylerii konnej – dak). Dowództwo armii (I i II rzut) oraz podległe mu jednostki łączności znajdowały się w?okolicach Warszawy. Już pierwszy rzut oka na mapę pozwala na wyciągnięcie fundamentalnych wniosków – jednostki bojowe Armii „Prusy” nie były gotowe do stoczenia bitwy z?przeciwnikiem, który w dniach 1-3 września dokonał przełamania na styku Armii „Łódź” i Armii „Kraków”. Polskie dowództwo potrzebowało kilku dni na przegrupowanie i odpowiednie urzutowanie odwodowych związków. Cała nadzieja spoczywała na jednostkach walczących nad granicą. To one miały zyskać niezbędny czas. 1 września w godzinach południowych dowódca Armii „Prusy” przeniósł się wraz ze ścisłym sztabem do Skierniewic, skąd wydał rozkazy, by podległe mu wojska rozpoczęły przemieszczanie się w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego i?Piotrkowa Trybunalskiego. Dowódca armii udał się do Łodzi na stanowisko dowodzenia gen. Juliusza Rómmla (Armia „Łódź”), z którym w ogólnych zarysach omówił plan działania swojej armii i zapewnił o ściśle manewrowym ich charakterze. Omówiono też kierunki ewentualnych uderzeń na Niemców nacierających na Przedbórz lub na Piotrków. Jeszcze w nocy w składzie Armii „Prusy” znalazła się 13. DP (oddana z Korpusu Interwencyjnego), która rozpoczęła wyładunek w rejonie Koluszki-Baby. 2 września wszystkie polskie jednostki osiągnęły nakazane rejony koncentracji: 19. DP – Głuchów, Wola Łokotowa; niepełna 29.?DP – Lubochnia; Wileńska BK – lasy na północny wschód od Piotrkowa. podczas?przemarszów jednostki wciąż uzupełniano pododdziałami pułkowymi i?dywizyjnymi. Z jednostek armijnych przybyły 81. zmotoryzowany batalion saperów (bsap.zmot.), 1. batalion czołgów lekkich (bcl) – Koluszki; I dywizjon 3. pułku artylerii ciężkiej (pac) –?Skierniewice; z 13. DP przybyły jedynie czołowe elementy. Przegrupowania i koncentracja, mimo szwankującego zaopatrzenia, przebiegały bez większych zakłóceń i?bez specjalnego pośpiechu. Wszystko wydawało się iść zgodnie z?planem. Sytuację tę zmieniła radykalnie informacja ze sztabu Naczelnego Wodza (NW), w której podawał on, że nieprzyjacielska wielka jednostka pancerna przerwała się w?rejonie na północ od Częstochowy... W?sztabie armii zrozumiano natychmiast, że sytuacja nie jest tak klarowna, jak zakładano jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej. Natychmiast też wydano rozkazy do dalszego przegrupowania. 19. DP rozpoczęła marsz na Ujazd–Tomaszów Maz.–lasy nadleśnictwa Lubochnia, by tam zamknąć kierunki z Piotrkowa i Bełchatowa na Tomaszów Maz. 29. DP rozpoczęła marsz po osiach: Tomaszów Maz.–Smardzewice– Błogie–Spała–Ciepłowice–Bukowiec –Małe Końskie. Jej zadanie polegało na zabezpieczeniu przepraw na Pilicy pod Sulejowem oraz rozpoznaniu lasów nadl. Łęczno. Podporządkowano jej również patrole minerskie wysłane na południe w celu zniszczenia wszystkich przepraw mostowych na Pilicy. Wileńskiej BK powierzono zadanie osłony Piotrkowa od południa i ewentualną obronę miasta wykorzystując lasy nadl. Piotrków. 13. DP wszystkimi wyładowywanymi wojskami miała zabezpieczyć kierunek z Będkowa na Skierniewice. Zostały też wydane instrukcje dla dowódców dywizji, mówiące o możliwości wdarcia się w?ugrupowania polskie niemieckich wojsk pancernych. W takim przypadku należało, wykorzystując lasy i zabudowania miejskie, tworzyć lokalne ośrodki oporu na tyłach nieprzyjaciela, a przeciwnatarcia na broń pancerną wykonywać nocą (...?dowódców wielkich jednostek obowiązuje daleko idąca inicjatywa...). Gen. Dąb-Biernacki zobowiązał też dowódców dywizji i brygady do nawiązania łączności z?sąsiadami i?jednostkami polskimi spływającymi z?przedpola. Dowódców zobowiązano do stworzenia sieci patroli i?informowania o wszelkich ruchach nieprzyjaciela. Wszystkie rozkazy gen. Dąb-Biernackiego były jasne i klarowne. Na tym etapie wojny jego postępowanie było wręcz podręcznikowe. Jego sztab redagował rozkazy jak na manewrach, a wojska realizowały je doskonale. Bez większych strat, trzy dywizje i brygada kawalerii zbliżyły się do obszaru, w?których miały stoczyć swoje największe boje. A jednak w miarę upływu kolejnych dni i godzin postępowanie dowódcy armii względem podległych mu wojsk zmieniało się. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy były informacje otrzymywane od Naczelnego Wodza, ponaglające Armię „Prusy” do szybszego zajęcia rubieży obronnych w?okolicach Piotrkowa i Tomaszowa. W?miejsce spokoju i opanowania, do sztabu Armii „Prusy” zaczęły wkradać się nerwowość i?pośpiech. Do forsownych marszy skierowano wojska, które dopiero co zakończyły długie (ponad 30 km) przegrupowania i były przemęczone. Co gorsza, rozkaz do dziennego marszu pozbawiał Polaków jakichkolwiek szans na skrytą koncentrację. Aktywne w tym dniu lotnictwo niemieckie natychmiast rozpoznało polskie zamiary i mogło uderzyć na dowolnie wybrane cele. Po godzinie 18:00 dowództwo armii przeniosło się do Spały, gdzie około godziny 18:30 otrzymano wiadomość od NW, że niemiecka wielka jednostka pancerna przebywa w rejonie Mykanowa, a własna 7. DP cofa się z Częstochowy na Janów. Wiadomości te podziałały nieco uspokajająco. Wieczorem do sztabu armii przybył gen. Dreszer ze swym ścisłym sztabem (1. GO Kawalerii).

Jednostki niemieckie działające w pasie Armii „Prusy”, były zaangażowane w walkę już od 1 września. Jednak większość z nich toczyła jedynie drobne starcia, jak chociażby 1. DPanc. pod Kłobuckiem lub też pełniła rolę zabezpieczającą dla jednostek pierwszorzutowych (14. i 31. DP). Jedyną jednostką, która stoczyła regularne walki z Polakami, była 4. DPanc. przemieszczająca się po osi Mokra–Radomsko–Góry Borowskie. W?czasie pierwszych trzech dni września dywizja ta stoczyła krwawe boje z Wołyńską BK pod Mokrą, gdzie poniosła ciężkie straty w ludziach i sprzęcie (60-80 czołgów), a następnie jej pododdziały zostały zaatakowane przez 2.?pułk strzelców konnych (2. psk) podczas nocnego odpoczynku w Kamieńsku, gdzie poniosła kolejne straty. Przystępując do walk pod Piotrkowem, niemiecki XVI KA dysponował więc jednostkami nieprzemęczonymi, a także ufnymi w moc niemieckiego oręża. Jedynym odstępstwem od tej reguły byli żołnierze z 4. DPanc., którzy na śmierć kolegów zdążyli się już napatrzeć. Jednak i Niemcy mieli swoje problemy logistyczne. Ich dywizje pancerne znalazły się daleko przed jednostkami piechoty (50–80 km) i przewidywane starcie z wojskami polskimi na pozycji piotrkowskiej nie mogło być wsparte przez silniejsze związki piechoty i artylerii. Tak więc 3 września obydwie strony spędziły na przygotowaniach do bitwy. Polacy umacniali swe pozycje, Niemcy zaś podciągali na pierwszą linię coraz liczniejsze wojska, prowadząc przy tym aktywne rozpoznanie naziemne i lotnicze. Omawiając działania niemieckie nie można zapomnieć o lotnictwie, najskuteczniejszym rodzaju broni, jakim dysponowali Niemcy. To właśnie ono od pierwszych dni zapewniało przewagę niemieckim wojskom lądowym, wspierając ich działania bombardowaniem miejsc koncentracji nieprzyjaciela czy też dostarczając informacji o przebiegu polskich linii obronnych i lukach w ugrupowaniu przeciwnika.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 5/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter