Bohater spod Guadalcanalu. Amerykański ciężki krążownik USS San Francisco CA-38

Grzegorz Nowak
Siedem amerykańskich ciężkich krążowników typu New Orleans, które wykorzystywano na Pacyfiku i Atlantyku w czasie II wojny światowej w sposób tak intensywny, że aż wręcz bezlitosny, zasłużyło sobie na miano najsławniejszych w swojej klasie. Trzy z nich, w pechowy dla siebie sposób, zginęły w walce jednej nocy – 9 sierpnia 1942 roku pod Guadalcanalem, jednak pozostałe, mimo wielu poważnych uszkodzeń doznanych w walkach z Japończykami, przetrwały do końca wojny. Losy tych okrętów oraz ich załóg to materiał na niejedną, a wiele monografii. Jednak nikt chyba nie ma wątpliwości, że najdzielniejszym okrętem z całej siódemki okazał się USS San Francisco.
Historia projektowania i budowy
Amerykańskie ciężkie krążowniki typu New Orleans liczyły siedem jednostek, zbudowanych w trzech, dość poważnie różniących się od siebie seriach. Pierwsze trzy okręty tego typu rozpoczęto budować w 1931 roku, a wprowadzono do służby w trzy lata później. Wszystkie siedem okrętów , nie licząc zbudowanej później eksperymentalnej jednostki Wichita, były ostatnimi w US Navy ciężkimi krążownikami zaprojektowanymi z uwzględnieniem limitów określonych przez Traktat Waszyngtoński, który to de facto w ogóle powołał do życia klasę okrętów zwaną ciężkimi krążownikami lub krążownikami „waszyngtońskimi”. Głównym obostrzeniem Traktatu dla krążowników był nie tylko limit ogólnego tonażu tej klasy okrętów dla każdej z flot sygnatariuszy, ale przede wszystkim maksymalna wyporność standardowa jednostki, ustalona na 10000 ton, a także maksymalny kaliber armat artylerii głównej, nie przekraczający 203 mm.
Pierwsze jednostki amerykańskie tej klasy, należące do typów Pensacola (2 okręty) oraz Northampton (6 jednostek), okazały się, jak pokazała praktyka, okrętami zaprojektowanymi nazbyt „oszczędnie”. Mimo silnego uzbrojenia w 9 – 10 armat kal. 203 mm, opancerzenie krążowników okazało się dalece niewystarczające, a na typie Pensacola wręcz symboliczne. Wieże artylerii głównej, choć w całości zamknięte, stanowiły jedynie osłony przeciwodłamkowe, przez co ironicznie nazywano te okręty „blaszankami” lub „puszkami konserw uzbrojonymi w młoty”. Kolejne krążowniki (dwie jednostki typu Portland) miały stanowić już zupełnie nowy i przemyślany projekt, jednak tzw. „przyczyny obiektywne” zdecydowały o tym, że zbudowano dwa okręty, będące niemal kopią poprzedników typu Northampton. Dało to jednak Amerykanom pewien „zapas” czasu na weryfikację i przemyślenie koncepcji ciężkiego krążownika, jego opancerzenie i uzbrojenie dla kolejnych okrętów tej klasy. Z tego powodu następne amerykańskie krążowniki „waszyngtońskie” były już zupełnie nowym projektem w stosunku do Portlanda czy Northamptona.
Komisja Generalna Floty USA (General Bard) określiła bardzo wyśrubowane parametry dla nowych okrętów. Z wielu przedstawionych projektów zatwierdzony został, jak się wydawało, ten najbardziej obiecujący, który zmaterializował się niebawem w postaci prototypowego okrętu USS New Orleans CA-32. Od początku prac projektowych duży nacisk położono na opancerzenie nowych okrętów. Zaoszczędzony tonaż, dzięki nieco krótszemu kadłubowi o niższej wolnej burcie, wykorzystano do zwiększenia grubości pancerza burtowego. Wzmocniono także opancerzenie pokładów, które już samo stanowiło w sumie ok. 15% wyporności okrętów, podczas gdy na okrętach typu Pensacola było to jedynie niewiele ponad 5%. Zaprojektowano także zupełnie nowy model trójdziałowej wieży dla armat artylerii głównej kal. 203 mm. Całkowicie zamknięta wieża otrzymała teraz o wiele solidniejsze opancerzenie – była ona nieco mniejsza i krótsza od wież z Portland czy Northampton i miała inne kształty. Ostatnie cztery okręty tego typu otrzymały jeszcze bardziej udoskonalone wieże dla armat kal. 203 mm, o jeszcze mniejszych wymiarach i lepszym opancerzeniu.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 5/2015