Bonne Citoyenne

 


Krzysztof Gerlach


 

Bonne Citoyenne


 
korweta inspirująca

 

Niektóre okręty zdobywają sławę nie ze względu na swoje cechy konstrukcyjne, możliwości operacyjne i bojowe – a czasem nawet wbrew nim; po prostu dzięki szczególnym dowódcom lub nadzwyczajnym okolicznościom. Inne zapisały się w historii posiadaniem niezwykłych, ale unikatowych cech, nie uznanych za warte powtarzania. Były też takie, które stały się prototypami długich, udanych serii, chociaż ich własna służba nie obfitowała w dramatyczne wydarzenia, godne szerszego opisu.

 

 

 

 




Korweta Bonne Citoyenne zajmuje na tym tle miejsce szczególne. Wyczyny bojowe stawiają ją wśród najbardziej znanych żaglowców epoki napoleońskiej. Jej właściwości żeglarskie wzbudzały taki podziw współczesnych, że jednostka ta zainspirowała powstanie dwóch klas brytyjskich trójmasztowców szóstej rangi, a także w pewnej mierze przyczyniła się do zmiany spojrzenia Brytyjczyków na całą kategorię żaglowych korwet.

Koncepcja dużej korwety u schyłku XVIII wieku
Pozornie odpowiadające sobie terminy – brytyjski „slup” oraz francuska „korweta”, były zbyt wieloznaczne, by naprawdę mogły się pokrywać. Tej bardzo skomplikowanej i wielopłaszczyznowej materii poświęciłem kiedyś dużo miejsca – co starsi czytelnicy może jeszcze pamiętają (MSiO nr 1/1998). Tu wystarczy ograniczyć się do bardzo zawężonego obrazu, obejmującego wyłącznie wojenne żaglowce trójmasztowe przełomuXVIII i XIX wieku, o typowym takielunku fregaty, nie dorównujące jednak rzeczywistym fregatom wielkością, uzbrojeniem i liczebnością załogi. Nawet przy takim założeniu stajemy wobec obfitości koncepcji konstrukcyjnych, wynikających z nich różnych właściwości żeglarskich oraz bojowych, a stąd odmiennego używania operacyjnego tych jednostek. Ogólnie chodziło jednak oczywiście o okręty dość tanie, łatwe do uzbrojenia, wyposażenia i obsadzenia niezbyt licznymi załogami, a więc szybciej wprowadzane do służby i znacznie bardziej mobilne niż duże żaglowce marynarki wojennej. Ich skromniejsze rozmiary, zwłaszcza mniejsze zanurzenie, pozwalały też na użycie na wielu akwenach niedostępnych dla fregat i liniowców, zaś ewentualna strata mniej „bolała” administratorów flot. Z drugiej strony, na tle tysięcy brygów, snowów1, brygantyn, szkunerów, lugrów, szebek, kutrów, jednomasztowych slupów itp., trójmasztowe korwety, slupy oraz szczególne jednostki nazywane przez Anglików nieprzetłumaczalnym terminem post-ships2, wyróżniały się znacznym potencjałem bojowym, lepszą dzielnością morską, większą autonomicznością i dużo szerszym zakresem możliwego wykorzystania. W ich grupie wyróżnić można wiele nurtów rozwojowych, ale dominowały dwa – jeden z nich da się określić w uproszczeniu jako budowanie miniaturowych fregat, podczas gdy drugi polegał na doskonaleniu konstrukcji gładkopokładowej, takiej jak na typowych brygach wojennych, snowach czy szkunerach, tyle że z dodaniem trzeciego masztu, który w pewnych sytuacjach bojowych mógł odegrać decydującą rolę.

Ciąg dalszy w numerze


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter