Biuro Ochrony Rządu

 


Ireneusz Chloupek


 

Biuro Ochrony Rządu


3 października ub.r. kolumna trzech samochodów Biura Ochrony Rządu z ambasadorem Polski w Iraku gen. broni Edwardem Pietrzykiem wpadła w zasadzkę terrorystów, zaledwie kilkaset metrów od naszej placówki dyplomatycznej w Bagdadzie. W wyniku wybuchów ukrytych przy drodze ładunków wybuchowych i ostrzału z broni maszynowej samochody stanęły w ogniu, zginął funkcjonariusz BOR kierujący pojazdem ambasadora, a czterech innych zostało rannych. Świat obiegły zdjęcia ewakuacji z pobojowiska ciężko rannego generała i umierającego plutonowego Bartosza Orzechowskiego przez załogę śmigłowca firmy ochroniarskiej Blackwater. Większość Polaków po raz pierwszy uświadomiła sobie wówczas, jak trudne zadania wykonuje BOR w najbardziej niebezpiecznych regionach świata.
 
 

 

 

Stereotypowe wyobrażenie funkcjonariuszy BOR ogranicza się z reguły do obrazu postawnych mężczyzn ze „sprężynkami” fonowodów w cielistym kolorze, biegnącymi od dousznych słuchawek pod kołnierze ciemnych garniturów, którzy dyskretnie „kręcą się” wokół dostojników rządowych lub torują im drogę wśród gapiów i dziennikarzy. Przeciętny obywatel może ewentualnie zaobserwować wzmożoną aktywność znacznie większej liczby funkcjonariuszy BOR w trakcie bezpośredniego ochraniania przez nich spektakularnych wizyt szczególnie ważnych osobistości, takich jak głowy największych państw, czy papież. To jednak tylko niewielki, choć najbardziej rzucający się w oczy odcinek pracy Biura w polskich warunkach, za którym kryje się ogrom pracy planistyczno-organizacyjnej, koordynacyjnej, przygotowań i działań rozpoznawczych, niewidocznych przedsięwzięć zabezpieczających, a także codziennej służby ochronnej.


Ciąg dalszy w numerze.


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter