Brytyjska doktryna...

 


Sławomir Walenczykowski


 

 

 

Rozwój brytyjskiej doktryny użycia

 

czołgów w I wojnie światowej

 


Wynalezienie nowego środka walki nie oznacza automatycznie, że zrewolucjonizuje on prowadzenie działań bojowych. Niezbędna jest do tego doktryna jego wykorzystania, w umiejętny sposób godząca zalety nowej broni z jej wadami. Jest to szczególnie ważne w przypadku wprowadzania środka zupełnie nowego, niespotykanego wcześniej. Przykładem na to jest próba wypracowania doktryny użycia broni pancernej przez Wielką Brytanię w okresie I wojny światowej.

 
 
 

Od momentu złożenia pierwszego zamówienia do bojowego debiutu czołgów nad Sommą upłynęło zaledwie siedem miesięcy. Nie dziwi więc, że proces wypracowania zasad ich wykorzystania nie zakończył się wraz z ich wejściem do walki. Do tego ciągłe zmiany konstrukcyjne i nieustanny rozwój nowych modeli (tylko między lutym 1916 a lutym 1917 roku wprowadzono do produkcji cztery modele) oraz spory na temat interpretacji wyników ich zastosowania nie ułatwiały sytuacji. W literaturze historycznej spory te przedstawiane były najczęściej jako konflikt tradycjonalistów, reprezentowanych przez Naczelne Dowództwo Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych (General Headquarters British Expeditionary Forces – GHQ BEF) z jednej strony oraz reformatorów z dowództwa Heavy Branch Machine Gun Corps, a później Dowództwa Korpusu Czołgów, z drugiej. Pogląd ten zainspirowany został w okresie międzywojennym głównie przez B. Liddell Harta oraz J.F.C. Fullera i często pokutuje do dzisiaj. Zdaniem autora jest to podział sztuczny i nie mający odzwierciedlenia w faktach. Celem artykułu jest prześledzenie drogi, jaką przeszła brytyjska doktryna użycia czołgów w czasie I wojny światowej, od najwcześniejszych pomysłów wysuwanych jeszcze przez pierwszych wizjonerów, aż do powstania idei samodzielnych działań związków pancernych. W artykule omówione zostaną nie tylko te pomysły które zostały wdrożone w instrukcjach, rozkazach lub planach operacji, ale i te odrzucone z różnych przyczyn. Zastosowano przy tym porządek chronologiczny, celem ukazania procesów zbierania doświadczeń z bojowego użycia czołgów oraz ich wykorzystania w formowaniu nowych koncepcji. Same starcia, w których broń pancerna została wykorzystana, choć interesujące, wykraczają poza ramy artykułu.

Pierwsze pomysły
Wraz z koncepcjami zbudowania pojazdów opancerzonych, pojawiły się także pomysły na ich bojowe zastosowanie. Można oczywiście próbować cofnąć się aż do H.G. Wellsa i jego profetycznego opowiadania „The Land Ironclads”, opublikowanego po raz pierwszy w 1903 roku w „The Strand Magazine”. Tytułowe lądowe pancerniki nacierały pod osłoną nocy w szyku liniowym, odporne na ostrzał przeciwnika, siłą swego ognia zdolne zniszczyć obsady wrogich transzei. Własna piechota mogła po tym bez przeszkód zająć pozycję opanowaną już samodzielnie przez pojazdy pancerne. Równie enigmatyczne wskazówki dotyczące zastosowania wozów bojowych można znaleźć także w propozycjach pionierów powstania broni pancernej. W memorandum z 28 grudnia 1914 roku ppłk Maurice Hankey zaproponował wykorzystanie opancerzonego pojazdu do niszczenia zasieków z drutu kolczastego (Patrz „Poligon” 4/2010). Wsparcie piechoty w samym ataku na okopy przeciwnika traktowane było marginalnie. Kolejny pomysł na wykorzystanie opancerzonych pojazdów zasugerował W. Churchill, ówczesny Pierwszy Lord Admiralicji, w swoim liście do premiera Asquitha z 5 stycznia 1915 roku. Proponował, aby 40 lub 50 pojazdów zaatakowało pod osłoną nocy pierwszą linię okopów niemieckich. Obsada miała zostać zniszczona ogniem karabinów maszynowych oraz granatów ręcznych użytych przez piechotę desantu. Po opanowaniu okopów i skonsolidowaniu zysków przez własną, atakującą klasycznie piechotę, pojazdy miały zaatakować drugą i trzecią linię nieprzyjaciela. Powyższe przykłady, jakkolwiek enigmatyczne, wskazują, że już od samego początku istniały różne koncepcje wykorzystania pojazdów opancerzonych. Znalazło to odzwierciedlenie w czasie dalszych prac badawczych i projektowych. Aż do lipca 1915 roku ścierały się koncepcje, jaki typ pojazdu ma być zbudowany. Czy ma to być transporter piechoty, platforma artyleryjska czy też niszczyciel zasieków. Drugim nurtem rozważań stało się znalezienie rozwiązań technicznych mogących pozwolić na urealnienie pomysłów. Ze zderzenia często fantastycznych wizji twórców (jak choćby 300-tonowy okręt lądowy mjr Hetheringtona, czy przegubowy transporter piechoty Cromptona) z możliwymi rozwiązaniami technicznymi powoli wyłaniał się pierwszy, jeszcze niedoskonały, prototyp gąsienicowego pojazdu opancerzonego, zwany Lincoln No 1 Machine (lub od nazwiska jednego z konstruktorów Tritton Machine).

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 5/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter