Brytyjskie fregaty typu Duke
Marcin Chała
Brytyjskie fregaty typu Duke
Szybki rozwój ilościowy oraz jakościowy radzieckich okrętów podwodnych w okresie zimnej wojny, wymusił na krajach NATO budowę specjalizowanych okrętów, których zadaniem byłoby ich wykrywanie, śledzenie oraz zwalczanie. Wielka Brytania jako „królowa mórz”, a jednocześnie właścicielka najliczniejszej floty spośród europejskich krajów NATO, za punkt honoru uznała potrzebę zbudowania tego typu okrętów, które mogłyby patrolować rejon Cieśnin Duńskich, a także szlaków żeglugowych łączących Europę z Ameryką Północną zlokalizowanych na wodach Północnego Atlantyku (tzw. przejście północne). Akwen ten za strategicznie istotny uznawały też Stany Zjednoczone, które na jego dnie umieściły hydrofony systemu SOSUS. Brytyjczycy potrzebowali zatem okrętów, które wykorzystując bardzo czuły sonar holowany, przeczesywałyby te rejony. Odpowiedni sonar został w tym celu zaprojektowany – brakowało jedynie wyspecjalizowanego nosiciela – stała się nim ostatecznie bohaterka niniejszego artykułu – fregata typu 23 Duke

Historia powstania
Korzenie nowych okrętów sięgają późnych lat 70., kiedy to poszukiwano zastępstwa dla udanych, acz wysłużonych już fregat typu Leander. Pierwotne plany konstrukcyjne nowych okrętów zakładały budowę tanich, prostych i niewielkich jednostek, których wyporność nie przekraczałaby 3000 ton, wyposażonych w lądowisko dla śmigłowców, ale bez możliwości ich stałego bazowania (brak hangaru). Jako uzbrojenie planowano armatę OTO Melara kal. 76 mm, dwóch wyrzutni torped i wyrzutni przeciwokrętowych kierowanych pocisków rakietowych (pokpr) Exocet. Niedługo później, tajemniczy dotąd program otrzymał nazwę – budowane w jego ramach okręty miały być znane pod oznaczeniem typ 23 i nazwą własną Duke. Było to zgodne z obecną w Royal Navy od początku lat 60. „modą”, na nadawanie fregatom oznaczeń literowych (fregatom typu 21 przydzielono literę A – jak Amazon, pierwsze osiem jednostek typu 22 oznaczono literą B – jak Broadsword, itp). Program na początku rozwijany dość ospale, nabrał tempa w połowie 1981 roku na żądanie wysunięte przez MoD. Jednocześnie na bieżąco modyfikowano początkowe plany, co nie tylko zwiększało koszty, ale znacznie komplikowało prostą z założenia konstrukcję. Pierwsze zmiany dotyczyły zabudowania na okręcie hangaru dla śmigłowca wielkości Sea Kinga (planowano wykorzystać będący w fazie projektowej śmigłowiec o podobnej wielkości – obecny EH-101), co zaowocowało wzrostem długości kadłuba i wyporności. Następnie postanowiono zrewidować plany uzbrojenia. Włoska armata kal. 76 mm zastąpiona została przez konstrukcję krajową kal. 114 mm (4,5 cala), opracowaną przez Vickersa. Zmiana ta podyktowana była doświadczeniami wyniesionymi z toczącego się w tamtych czasach konfliktu o Falklandy-Malwiny, stwierdzono bowiem, że każdy nowo budowany okręt powinien mieć armatę, która umożliwiłaby udzielanie wsparcia artyleryjskiego oddziałom walczącym na lądzie. Pozostałe zmiany w uzbrojeniu dotyczyły rakiet przeciwokrętowych. Planowane dotąd Exocety zostały zastąpione przez amerykańskie pociski RGM-84 Harpoon, charakteryzujące się większym zasięgiem (a może miano Francuzom za złe, że właśnie rakieta tego typu przyczyniła się do zatopienia podczas wspomnianego konfliktu,pierwszego od prawie 40 lat brytyjskiego okrętu – niszczyciela HMS Sheffield). Dość niecodzienną decyzję podjęto w przypadku uzbrojenia przeciwlotniczego. Planowane dotąd sześciokomorowe wyrzutnie rakiet Sea Wolf, zastąpione zostały pierwszymi w historii Royal Navy wyrzutniami pionowymi Sea Wolf VLS (Vertical Launch System). Wszystkie te, jak i inne mniej istotne zmiany doprowadziły do wzrostu długości kadłuba do 133 m, szerokości do 16,1 m i zanurzenia do 7,3 m oraz wyporności do 4200 ton. Koszty budowy prototypu również poszybowały w górę – tani okręt (zakładano 67 mln GBP) wyceniony został aż na 170 mln GBP (kolejne jednostki serii były już tańsze – od 60 mln GBP do 96 mln GBP). Nowe fregaty charakteryzowały się wysokim poziomem automatyzacji, co pozwoliło na zmniejszenie liczby załogi (do 180 osób na fregatach, w porównaniu do ponad 280 na niszczycielach typu 42).
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11/2012