Buńczuki nad Kielcami: MSPO 2013


LESZEK ERENFEICHT, JAROSŁAW LEWANDOWSKI


 

 

 

 

Buńczuki nad Kielcami:

 

 

MSPO 2013

 

 

 

Otwarcie tegorocznych targów miało oprawę przyćmiewającą wszystko, co Salon do tej pory widział i słyszał. Nad Kielcami powiewały buńczuki, choć tym razem przyniosła je tu ceremonialna orkiestra, a nie prawdziwi janczarzy.

 

 

W tym i następnym roku przypadają dwie ważne rocznice w historii stosunków polsko-tureckich. Okrągła jest 90. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Turecką. W przyszłym roku przypadnie zaś rocznica znacznie bardziej imponująca – w roku 1414, niemal 600 lat temu, doszło do wymiany posłów między królestwem Polski a Portą Osmańską. Wojowaliśmy z sułtanem, póki mogliśmy, ale kiedy zdarzyło nam się nieszczęście rozbiorów, to właśnie Osmanie i Helweci jako jedyni nie uznali tego faktu. A kiedy nowy sułtan przyjmował akredytujących się przy jego dworze ambasadorów, powtarzano niezmiennie: „Poseł z Lechistanu jeszcze nie przybył”.

Dla uczczenia tych rocznic, w roku 2013 państwem wiodącym na targach była właśnie Turcja, a przybywającego na otwarcie prezydenta Bronisława Komorowskiego i innych oficjeli (odwiedzili je także ministrowie spraw zagranicznych, skarbu, szef BBN oraz obrony narodowej Turcji, Polski i Ukrainy) witał Mehter Bölügü, najstarsza orkiestra wojskowa świata i w ogóle prototyp wojskowych orkiestr marszowych – ten typ orkiestr w Europie tworzono właśnie za przykładem osmańskich mehter takimi czy mehteran (czyli dosłownie „grup muzyków”, bo mehter to po turecku muzyk). Wielu europejskich kompozytorów próbowało swych sił usiłując odtworzyć na zachodnich instrumentach brzmienie mehteran – i to nie byle jakich majstrów, bo byli między nimi Haydn, Mozart i Beethoven – ale zawsze lepiej posłuchać oryginału, jeśli nadarza się okazja. Tytułowe buńczuki są częścią oprawy zespołu, odtworzonego w 1953 roku staraniem tureckiej armii i dziś pełniącego rolę jej zespołu reprezentacyjnego. Dzisiejszy mehteran działa na prawach plutonu armii, a jego çorbacibaşi, czyli tamburmajor nosi niebagatelną rangę pułkownika – i taki właśnie szeroko rozgałęziony pułkownikowski buńczuk jest eksponowany w centrum kręgu tworzonego przez muzyków wokół kotłów podających rytm. Muzycy grają kompozycje pochodzące z okresu od XVI w., kiedy mehter takimi zaczęły towarzyszyć przemarszom wojsk i orszaków wezyrów do wieku XIX, gdy w 1821 roku rozwiązano korpus janczarów, z którego się wywodziła tradycja mehteran.

Oprócz wizyty orkiestry (której członkowie, wciąż w swoich tradycyjnych strojach, zwiedzali pierwszego dnia ekspozycję, wykazując zgoła niemuzyczne zainteresowania i zadając tak szczegółowe pytania, że niektórzy wystawcy-marketingowcy musieli zasięgać profesjonalnej pomocy), Turcja wystawiała w narodowym pawilonie (części Hali F) produkty swego dużego i prężnego przemysłu obronnego. Firma Otokar prezentowała transportery opancerzone, a MKE i Sarsilmaz – broń strzelecką. Obie firmy robią jej dużo i ponoć całkiem niezłej jakości (od czasu pierwszych tureckich empepiątek w Polsce, 20 lat temu, sporo się zmieniło), ale z oryginalnością to już znacznie gorzej. MKE najbardziej znana jest jako licencjobiorca HK i Rheinmetalla, więc cała ściana najróżniejszych klonów G3, HK33, MP5 i MG3 nikogo zapewne nadmiernie nie zadziwiła. Sarsilmaz z kolei „szuka cichcem własnej dróżki po wykrotach” i tego też nie sposób nie zauważyć w czasie nawet najkrótszej wizyty na ich stoisku. Długi kontuar pełny jest pistoletów i rewolwerów, tylko co człowiek weźmie który do ręki – to jest on do czegoś innego dziwnie podobny. A to do CZ 75, a to Walthera P99, to znów do HK USP, czy rewolwerów S&W na szkielecie L – ale zawsze ma którąś nóżkę bardziej, więc plagiatu zarzucić nie można. Robią też całkiem ładnie wyglądające i (przynajmniej na sucho) nieźle się sprawujące klony AR-15, SAR223. A na drugim słupku wreszcie coś, czego gdzie indziej nie uświadczysz – bardzo zgrabny i poręczny peem (oczywiście w komplecie z wersją cywilną samopowtarzalną, oznaczoną TE54) bazujący na AR-15. Przy czym nie jest to jak w Colcie 9 mm SMG broń z komorą zamkową pełnej wielkości przystosowana do strzelania nabojem 9 mm x 19, ale zredukowanych rozmiarów konstrukcja dostosowana wyłącznie do amunicji pistoletowej i zasilana z magazynka do MP5, lecz przy tym zachowująca ergonomię platformy AR-15. Zamek jest oczywiście zupełnie inny niż w broni na nabój 5,56 mm x 45, broń działa na zasadzie odrzutu swobodnego, bez ryglowania.

Turcja była tylko jednym z 23 krajów, z których pochodzili wystawcy prezentujący swe wyroby w ponad 400 stoiskach MSPO, zajmujących w tym roku niemal 25 000 m2. Bardzo cieszy dynamicznie ostatnio z roku na rok poprawiająca się obsługa organizacyjna, wreszcie parking dla dziennikarzy wrócił przed wejście na targi po zeszłorocznym zesłaniu na białe niedźwiedzie w głębi zakładów zbożowych. Nowe centrum prasowe po prostu zwala z nóg w porównaniu z poprzednikiem. Gdybyż jeszcze tylko dało się tam zaakredytować, bez promujących zdrowy tryb życia wędrówek do głównego wejścia... I gdyby identyfikator dziennikarski wyglądał jak na prawdziwych targach, wydrukowany, a nie wypisany ręcznie kulfonami... No dobra, wiemy – nie od razu Kielce zbudowano, za rok się to pewnie jak zwykle poprawi. Panie pracujące w biurze prasowym ratowały życie pismakom napojami i kanapkami, dzielnie przy tym świecąc oczyma za (drobne, przyznajmy) niedoróbki. Duże pięć punktów. Do zobaczenia za rok, na kolejnym Salonie!

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 11-12/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter