Budowa trałowców typu Jaskółka
Marek Twardowski
Budowa trałowców
typu Jaskółka
W dniu 27 sierpnia 1935 roku w skład Polskiej Marynarki Wojennej wszedł nowy okręt - minowiec (wg obecnej terminologii: trałowiec, przed wojną natomiast w użyciu było też określenie «trawler») o nazwie Jaskółka. Był to pierwszy okręt pełnomorski, zaprojektowany przez polskich okrętowców, zbudowany w Polsce, w większości z krajowych materiałów.
Początki powstania minowców typu Jaskółka
We wrześniu 1920 roku Polska nabyta dla swej nowo powstającej marynarki wojennej cztery niewielkie, poniemieckie trałowce typu «FM». Otrzymały one nazwy ptaków, które później stały się tradycyjnymi dla polskich trałowców: Czajka (ex FM 27), Jaskółka (ex FM 2). Mewa (ex FM 31) i Rybitwa (ex FM 28). Pod koniec lat 20. ich służba dobiegała końca.
Tymczasem latem 1929 roku marszałek Piłsudski polecił trzem generałom przeprowadzić badania nad stanem marynarki. Już jesienią pierwsze ich raporty wskazywały na konieczność stworzenia zbalansowanej floty, w skład której weszłaby m.in. odpowiednia liczba okrętów minowych. Przypomnijmy, że w tym czasie we Francji trwała budowa niszczycieli Wicher i Burza oraz trzech okrętów podwodnych. Podobne w treści analizy całej trójki generałów były oczywiście na rękę Szefowi KMW który wiosną 1930 roku począł czynić starania o spotkanie z marszałkiem Piłsudskim i przekonania go o konieczności wyasygnowania środków na rozbudowę floty. Równolegle trwały działania na rzecz uświadomienia władzom wojskowym konieczności powiększenia floty. Te ostatnie rozumiały potrzeby PMW, ale swą decyzje uzależniały od stanowiska marszałka Piłsudskiego, który z kolei tradycyjnie lekceważył sprawy marynarki wojennej.
Starania kontradmirała Świrskiego (awans l stycznia 1931 r.) odniosły jednak pewien skutek: władze wojskowe zaczęły się coraz bardziej interesować poiskimi okrętami. W Warszawie ciągle jednak oczekiwano na stanowisko marszałka Pilsudskiego, a w interesującej nas sprawie trałowców czas naglił - stan techniczny czterech poniemieckich okrętów skłaniał do szybkiego ich wycofania ze służby, a stopień zużycia ich kadłubów i kotłów czynił ich dalszy remont nieopłacalnym. Ostatecznie skreślono je z listy floty 12 października 1931 roku. a we wrześniu 1932 rozwiązano Dywizjon Minowców. Szkolenie trzeba było prowadzić na kanonierkach, wchodzących wcześniej w skład Dyonu Minowców. a po jego rozwiązaniu przydzielonych wpierw czasowo do Komendy Portu Wojennego w Gdyni, a potem do Dyonu Szkolnego.
Ciągłe trudności powstające przy budowie okrętów wojennych we Francji oraz pragnienie uniezależnienia się od zagranicznych dostaw spowodowały, że Kierownictwo Marynarki Wojennej (w skrócie KM W) poczęło rozważać możliwość zbudowania minowców w kraju, mimo że początkowo nie wierzono w zdolności raczkujących wówczas polskich stoczni. W dniu 25 lutego 1932 roku Kierownictwo Marynarki Wojennej ogłosiło przetarg na budowę czterech minowców (patrz rysunek projektu koncepcyjnego trałowca - ścigacza). Natomiast 19 maja 1932 roku odbyła się rozprawa ofertowa, której przewodniczył kmdr por. inż. Stanisław Rymszewicz2, wówczas szef Biura Zaopatrzenia KMW. Oferty przedstawiły:
1. Państwowe Zakłady Inżynierii z Warszawy (dalej PZInż; projekt Biura Konstrukcyjnego Stoczni Modlińskiej kierowanego przez inż. Aleksandra Potyrale);
2. Warszawska Spółka Akcyjna Budowy Parowozów (dalej WSABP: projekt opracowany przez kmdra w st.sp. inż. Mariana Sasinowskiego; budowa okrętów miała być prowadzona w Warszawie, w porcie czerniakowskim);
3. Stocznia Gdyńska (projekt inż. Włodzimierza Błażejewskiego ze Stoczni Gdyńskiej i inż. Willego Dobrzyńskiego z Danziger Werft).
Czwarty projekt, autorstwa kmdra inż. Dominika Maleckiego (wówczas w stanie spoczynku) i inż. M. Mikosia, a przygotowany przez Stoczni Lloyda Bydgoskiego nie został przedstawiony w terminie. Do przetargu zaproszone były również zakłady Zieleniewski, Fitzner i Gamper z Krakowa, które ostatecznie nie przedstawiły projektu. Zestawienie podstawowych parametrów projektów podano w tabeli.
Jak z powyższego widać oferta WSABP była bezkonkurencyjna, tym bardziej że ta firma oferowała wyposażenie okrętów w silniki swojej konstrukcji i produkcji, o mocy 500-600 KM każdy. Po głębszej analizie okazało się jednak, że proponowane silniki były prototypami, a także były zbyt duże i zbyt ciężkie. Przede wszystkim zaś były to silniki lądowe, a nie morskie - a to mogło w przyszłości stworzyć określone kłopoty w ich eksploatacji. Tymczasem we wrześniu 1932 roku PZInż zakupiły w szwedzkiej firmy „Nyquist-Holm AB” z Trollhattan licencje na budowę w Polsce silników okrętowych „Nohab” o mocy 525 KM. Dlatego jesienią 1932 roku zdecydowano się na przyjęcie oferty złożonej przez Polskie Zakłady Inżynierii.
Wciąż jednak niepewna była sprawa finansowania budowy okrętów. 20 kwietnia 1931 roku Szef KMW przedstawił plan wydatków nadzwyczajnych Marynarki Wojennej na rok 1932/1933. Oprócz pierwszych rat na dwa kontrtorpedowce i sześć okrętów podwodnych plan zakładał wyasygnowanie 200 000 zł na pierwszą ratę budowy czterech trałowców i ścigacza okrętów podwodnych. Sztab Główny nie negował zasadności rozdziału tej kwoty, ale wciąż czekał na decyzję Marszałka. Sytuacja wyglądała na patową, gdy jesienią 1932 roku (po dwuipółletnich staraniach!) Szefowi KMW udało się uzyskać audiencję u Marszałka. 24 listopada 1932 roku zameldował się w jego gabinecie i w czasie ponad godzinnej rozmowy szczegółowo przedstawił problemy PMW. Tym razem marszałek Piłsudski nie oponował i zgodził się na rozbudowę floty.
W tej sytuacji należało działać szybko. W dniu 26 stycznia 1933 roku podpisano między Kierownictwem Marynarki Wojennej a PZInż umowę na budowę czterech trałowców. Dwa z nich miała dostarczyć Stocznia Modlińska, a jeden Warsztaty Portowe Marynarki Wojennej w Gdyni (w skrócie nazywane WPMW). Wykonawca czwartego okrętu został ustalony później do lata 1933 roku; została nim Stocznia Gdyńska. Okręty miały być identyczne, niezależnie od miejsca budowy, a PZInż (czyli biuro konstrukcyjne w Modlinie) miało dostarczyć rysunki konstrukcyjne pozostałym wykonawcom. Umowa z 26 stycznia 1933 roku przewidywała, że Polskie Zakłady Inżynierii dostarczą cztery trałowce, przy czym koszt budowy każdego z nich miał wynosić l 320 000 zł bez uzbrojenia, amunicji, instalacji radiotelegraficznych, trałów, żywności, ropy i innych materiałów zużywalnych oraz rzeczy załogi. Przy podpisaniu umowy miała być wypłacona zaliczka w wysokości 2 300 000 zł. Prawdopodobnie w mys1 powszechnie stosowanej (nawet dziś) zasady, że pieniądze budżetowe należy wydać jak najszybciej a budowa niszczycieli opóźniała się choćby z racji odrzucenia oferty francuskiej.
Pierwszy trałowiec miał być ukończony po 20 miesiącach od daty podpisania umowy, zaś następne miały być gotowe po 23. 26 i 29 miesiącach. Trałowce miały być wykonane z materiałów krajowych, za wyjątkiem przedmiotów nie odpowiadających wymaganiom KMW lub nie wyrabianych w kraju.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 5/2012