Canik TP9SA: turecki Waltero-Glocko-Smith

Canik TP9SA: turecki Waltero-Glocko-Smith

Piotr Wierzbica

 

Canik jest dla większości strzelców nazwą brzmiącą jeszcze nowo i dość obco – ale w rzeczywistości, jeśli ktoś choćby z daleka śledzi turecki rynek strzelecki (zadanie olbrzymie i w dużej części skazane na porażkę) powinien rozpoznać nazwę koncernu, do którego ta nowa marka należy. Yurt Savunma Sanayi ve Ticaret AŞ (Handlowo-Produkcyjna Spółka Akcyjna Obrony Narodowej) to utworzony w Samsun na wybrzeżu Morza Czarnego w roku 1998 przy okazji restrukturyzacji tureckiego przemysłu zbrojeniowego konglomerat przemysłowy. Do 2005 roku zajmował się głównie produkcją dla przemysłu lotniczego i kosmonautycznego (Boeing, Airbus, KAI, Bombardier, Lockheed-Martin, AgustaWestland), a wtedy gdy w jego ramach powołano dział badawczo-rozwojowy broni palnej – powstał Canik. Tak więc nazwa świeża, ale firma doświadczona – i to w produkcji sprzętu bardziej skomplikowanego niż pistolet.

Mimo jednak baterii wszelkich możliwych ISO, ACAP, NCAP, NCAGE i czego tam jeszcze, choć jakość jest naprawdę wysoka, to oryginalnością TP9SA raczej nie grzeszy. Turecki pistolet jest zlepkiem najpopularniejszych w ostatnich latach plastikowych konstrukcji: zamek w stylu HK VP9 wymieszanego z S&W M&P9, szkielet Walthera P99, spust glockopodobny „z języczkiem”, a zaczep do rozkładania choć nie przypomina wyglądem zrywaczy paznokci z Deutsch Wagram, to funkcjonuje niemal dokładnie tak samo – tylko lepiej.

Ten spis dawców DNA jednoznacznie określa konstrukcję pistoletu: jest to tak jak i one broń samopowtarzalna, uruchamiana krótkim odrzutem lufy, ryglowana przez jej przekoszenie w powiększonym oknie wyrzutowym. Szkielet jest plastikowy, zamek stalowy, magazynek ma blaszane pudełko. TP9SA zewnętrznie przypomina swego poprzednika, TP9. Był to pistolet z bardzo rzadkiego typu mechanizmem spustowo-uderzeniowym: bijnikowym SA/DA. To kolejne po kształtach i konstrukcji szkieletu zapożyczenie z P99 – choć na szczęście Turcy zdołali się oprzeć mrocznemu urokowi waltherowskiego spustu AS, pozostając przy klasycznym SA/DA. A teraz, co oznaczono literami SA, mechanizm spustowy jest pojedynczego działania – jak w HK VP/SFP9. Odciążenie od ról dodatkowych pomogło i spust pistoletu jest po prostu znakomity.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1/2016

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter