Chiński Smok ostrzy pazury. Nowości defilady w Pekinie

Chiński Smok ostrzy pazury. Nowości defilady w Pekinie

Marcin Strembski

 

1 października z okazji 70-lecia proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej w stolicy kraju odbyła się wielka defilada wojskowa. Zaprezentowano na niej zupełnie nowe, ale też znane już typy uzbrojenia, choć niektóre w całkiem nowych i ciekawych wersjach.

W kategorii sprzętu lotniczego z pewnością największą sensację wzbudził naddźwiękowy bezzałogowiec WZ-8. Znaną wcześniej tylko ze zdjęć satelitarnych maszynę można było podziwiać w całej okazałości, i to w dwóch egzemplarzach, które z całą pewnością były realnymi samolotami, a nie makietami. Dużym zaskoczeniem jest napęd WZ-8, który stanowią po prostu dwa silniki rakietowe na ciekły materiał pędny. Jest to prosty, ale skuteczny sposób na ominięcie problemów z lotem na dużych wysokościach, w silnie rozrzedzonym powietrzu. Na górze płatowca znajdują się zaczepy do podwieszania pod samolot-nosiciel, zatem start drona nie odbywa się samodzielnie. Ma to na celu oszczędzenie paliwa rakietowego podczas wznoszenia i rozpędzania się w gęstych warstwach atmosfery. Do niedawna można było sądzić, że WZ-8 osiąga prędkość hiperdźwiękową (ponad Ma = 5), jak się jednak okazuje, materiały kompozytowe użyte do konstrukcji części nosowej wytrzymują co najwyżej temperaturę rzędu 350ᵒC, która występuje na skutek tarcia atmosferycznego przy prędkości około Ma = 3. Głównym zadaniem WZ-8 jest rozpoznanie i wskazywanie celów na poziomie strategicznym, operując nad lądem, ale też i morzem, wyszukując przede wszystkim amerykańskich lotniskowców. Posiada tę przewagę nad satelitami, że może pojawić się niespodziewanie i dłużej pozostawać w rejonie celu. Płatowiec ma długość ok. 12,1 i rozpiętość 5,6 m. Promień operacyjny WZ-8 szacuje się na minimum 1500 km, a czas przebywania w rejonie celu może wynosić od 30 do 60 minut. Aparat został przyjęty na uzbrojenie w połowie 2018 roku i od tego czasu wykonał kilka lotów operacyjnych. Pokazane na defiladzie maszyny mają numery boczne 21311 i 21312, które na czas uroczystości zostały zasłonięte (były jednak widoczne podczas przygotowań). O tym, że pokazano prawdziwe obiekty, świadczy nieco spracowana powierzchnia płatowców i umieszczone na niej liczne napisy eksploatacyjne. WZ-8 znajdują się na wyposażeniu 30. Pułku Lotniczego z 10. Dywizji Lotnictwa Bombowego z bazy w Luhe-Ma’an. Jednostka podlega Dowództwu Obszaru Wschodniego, które działa na kierunku tajwańskim i japońskim.

Najprawdopodobniej nosicielem bezzałogowca WZ-8 jest zaprezentowany po raz pierwszy oficjalnie tego samego dnia bombowiec strategiczny H-6N. W odróżnieniu od standardowego H-6K maszyna tej wersji otrzymała wgłębienie w dolnej części kadłuba z centralnym węzłem nośnym. Tak przebudowany samolot H-6N ma również nieco dłuższy nos, który tuż za osłoną dziobową posiada dodatkową sekcję, do której przemieszczono bloki radaru, zwalniając tym samym miejsce w kadłubie przed wiatrochronem na zamontowanie sondy do tankowania wraz z zasilającymi ją agregatami.

Tego samego dnia nastąpiła też oficjalna prezentacja bojowego bezzałogowca GJ-11 Sharp Sword, a w zasadzie jego makiety w pełnej skali. Samolot ma około 14 m rozpiętości i 8 m długości. Napęd stanowi pojedynczy silnik turboodrzutowy, którym jest najprawdopodobniej WS-13 (lokalna odmiana rosyjskiego RD-93). Jednak tym razem pokazano sylwetkę nieco odmienną od widywanych od 2013 r. dwóch latających prototypów. Makieta została pozbawiona sond pomiarowych i otrzymała płaską dyszę wylotową, co sugeruje, że tak powinna wyglądać konstrukcja aparatu w finalnej postaci. GJ-11 zbudowano w układzie latającego skrzydła. Maszyna otrzymała sylwetkę o obniżonej sygnaturze radarowej oraz dwie wewnętrzne komory bombowe, z których każda mieści pojedynczą bombę szybującą o masie 500 kg lub dwie po 100 kg z naprowadzaniem według współrzędnych satelitarnych (GPS/Beidou). Przeznaczeniem GJ-11 są ataki na bardzo ważne i silnie bronione cele położone na głębokim zapleczu przeciwnika. Promień bojowy drona szacuje się na ponad 1000 km. Komunikację na takim dużym dystansie przy niskim profilu podejścia do celu zapewnia łącze satelitarne, którego antena wpisana jest w obrys grzbietu kadłuba. W krawędzie natarcia skrzydeł wbudowane są natomiast anteny radaru. Jest całkiem możliwe, że ten typ bezzałogowca doczeka się pokładowego wariantu (wzmocnione podwozie, składane skrzydła), który wejdzie na wyposażeniu wciąż projektowanego chińskiego lotniskowca nowej generacji.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 12/2019

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter