Chitose i Chiyoda


Wojciech Holicki


 

 

 

 

Chitose i Chiyoda

 

 

– para na trzy role

 

 

 

Lądowanie na Leyte spowodowało rozpoczęcie przez Japończyków operacji, w planie której rolę przynęty, mającej ściągnąć na siebie ataki   lotnictwa pokładowego przeciwnika, pełniły cztery lotniskowce. Dowodzony przez adm. Jisaburo Ozawę zespół został odnaleziony rano 26 października 1944 r. i   rezultatem bitwy w pobliżu przylądka Engano było zatopienie wszystkich – pierwszy   na dno poszedł Chitose, natomiast ostatnią ofiarą Amerykanów był dobity   przez krążowniki jego bliźniak, Chiyoda. Oba okręty powstały jako   transportowce wodnosamolotów, drugi z nich został zamieniony w nosiciela   miniaturowych okrętów podwodnych. Zgodnie z projektem ich konstrukcja miała dawać   możliwość szybkiej przebudowy na lotniskowiec lekki, którą wykorzystano w 1943 r.

 

 

W programie uzupełnienia stanu marynarki wojennej Japonii, zaaprobowanym przez parlament 20 marca 1934 r., zostały ujęte m.in. trzy duże okręty pomocnicze, mogące także pełnić drugoplanową rolę szybkich tankowców. Poźniejsze Chitose i Chiyoda, mające kosztować 20,8 mln jenów każdy, w dokumentach występowały jako „transportowce kategorii pierwszej”, co wynikało z faktu że dopiero 31 maja wprowadzono do nomenklatury Cesarskiej Marynarki Wojennej właściwą dla nich i dla uzupełniającego trójkę Mizuho kategorię „okręt-baza wodnosamolotów”, która jednak nie oddawała prawdziwego ich przeznaczenia.

Myśląc o przyszłej „decydującej bitwie” z siłami głównymi US Navy, Japończycy musieli uwzględnić fakt, że Amerykanie będą mieć dużo więcej pancerników. Chcąc wyeliminować z walki ich część jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku artyleryjskiego, zaplanowali zmasowane ataki okrętów lekkich, uzbrojonych w bardzo liczne wyrzutnie torped, które dzięki zastosowaniu w ich silnikach czystego tlenu miały nie tylko wyjątkowo duży zasięg, ale także nie pozostawiały za sobą ostrzegawczego śladu w wodzie. Obie te cechy były otoczone oczywiście ścisłą tajemnicą, identycznie jak fakt, że w uderzeniach miały także wziąć udział miniaturowe okręty podwodne, dostarczone w rejon starcia przez szybkie nosiciele, których konstrukcja powinna była pozwalać na zwodowanie „ładunku” w jak najkrótszym czasie i najlepiej w ruchu, a więc za pomocą pochylni rufowej.

Zgodnie z treścią pkt. „c” art. 8 traktatu rozbrojeniowego, który przedstawiciele pięciu mocarstw światowych podpisali 22 kwietnia 1930 r. na konferencji w Londynie, okręty pomocnicze nie podlegały żadnym ograniczeniom ilościowym i tonażowym. Listę warunków, po spełnieniu których zasługiwały na to miano, tworzyło jednak dziewięć pozycji. I tak nie mogły być uzbrojone w armatę o kalibrze większym niż 155 mm lub więcej niż cztery o kalibrze przekraczającym 76 mm, nie mogły mieć uzbrojenia torpedowego lub minowego (zakazane było także zaprojektowanie ich pod tym kątem) oraz opancerzenia, a dozwoloną prędkość maksymalną ustanowiono na 20 w. Wykluczona była w ich przypadku możliwość przyjmowania samolotów na pokład bezpośrednio z powietrza, a z obecnością katapulty na pokładzie (jednej w płaszczyźnie symetrii podłużnej lub dwóch przyburtowych) wiązał się wymóg, by jednostka nie mogła być zaprojektowana lub zaadaptowana do przenoszenia na morzu więcej niż trzech maszyn.

Japończycy zastosowali się do limitów – pierwotny projekt przewidywał, że nowe okręty będą miały 9000 ts wyporności standardowej i cztery armaty uniwersalne 127 mm (2xII), rozwiną prędkość najwyżej 20 w (przewidywany zasięg – 8000 Mm przy 16 w), a „dzięki” rezygnacji z katapult będą mogły przenosić do 24 wodnosamolotów. Ściśle tajny plan na wypadek wojny mówił jednak o wzroście wyporności do 10 400 ts, wynikającym ze zmodyfikowania napędu (instalacja dodatkowych kotłów parowych, dająca wzrost prędkości maksymalnej do 28 w) i uzbrojenia (dochodziły dwie pary armat 127 mm i pięć stanowisk poczwórnie sprzężonych karabinów maszynowych 13,2 mm), instalacji katapult oraz zamontowania w hangarze urządzeń do szybkiego spuszczenia na wodę ulokowanego tam tuzina miniaturowych okrętów podwodnych.

Morski Sztab Generalny szybko skorygował wymogi wobec projektowanych jednostek, żądając prędkości maksymalnej powyżej 30 w, utrzymania roli tankowca także podczas wojny oraz takiego zaprojektowania konstrukcji okrętów, by było możliwe szybkie przebudowanie ich na lotniskowce. Projektantom polecono również rozpatrzyć możliwość ulokowania na kadłubie platformy umożliwiającej lądowanie samolotów z podwoziem kołowym.

Sporządzony przez nich szkic przedstawiał jednostkę o wyporności 12 000 t, z kadłubem długości całkowitej 198,5 m, szerokości maksymalnej 23 m i o zanurzeniu 6,05 m. „Pokojowy” zapas paliwa przeznaczonego dla innych jednostek miał wynosić 5000 t, a łączna moc „wojennych” urządzeń napędowych 70 000 KM, dając maksymalnie 30 w. Ilość zabieranych „miniatur” została zwiększona do szesnastu. Lądowisko, o rozmiarach 100x20 m, mogło powstać drogą połączenia dachów dwóch ulokowanych za kominem „wiat” (obecność tych konstrukcji szkieletowych oznaczała „oczyszczenie” pokładu rufowego, niezbędne dla wygodnej obsługi wodnosamolotów).

Krótko przed wspomnianą wyżej decyzją parlamentu Japonii, 12 marca, doszło pod Sasebo do katastrofy torpedowca Tomozuru, który przewrócił się do góry stępką w trakcie prowadzonych przy sztormowej pogodzie ćwiczeń. Komisja dochodzeniowa ustaliła, że przyczyną wypadku była kiepska stateczność okrętu, wynikająca z lekkiej konstrukcji i wysokiego ulokowania dużych mas. Ponieważ przeprowadzone wkrótce testy wykazały, że z tego samego powodu wywrócenie się grozi wielu innym jednostkom Cesarskiej Marynarki Wojennej, konieczne były stosowne modyfikacje. Zmiany musiały objąć także projekty i Morski Sztab Generalny ponownie skorygował wymogi, ustalając wojenną wyporność standardową na około 9000 t, a moc łączną urządzeń napędowych i prędkość maksymalną na odpowiednio 60 000 KM i 29 w. Oznaczało to możliwość zmniejszenia długości i szerokości kadłuba (do odpowiednio: 192 m i 20 m), dając przy zachowaniu dotychczasowej jego wysokości (14 m) większe zanurzenie (7 m) i tym samym także mniejszą powierzchnię naporu wiatru. Rezygnacja z jednej „wiaty” (i tym samym z lądowiska) dawała pewność, że stateczność okrętu będzie zadowalająca.

Po dokładniejszych kalkulacjach tonażowych nastąpiły dalsze korekty: nieznaczne wydłużenie kadłuba przy dalej idącym zwężeniu go oraz zmniejszenie rozmiarów „wiaty”. W okresie pokoju zdolny do rozwinięcia maksymalnie 20 w okręt miał przewozić 24 wodnosamoloty i 2750 t paliwa dla innych jednostek, a w razie wojny być zdolny do transportowania odpowiednio 12 maszyn i 1000 t, a także 12 miniaturowych okrętów podwodnych, z prędkością 28 w. Wymogi te stanowiły podstawę projektu bazowego J-9 (litera oznaczała kategorię jednostek; warto w tym miejscu dodać, że projekt Mizuho zawierał już znaczne zmiany i otrzymał w rezultacie oznaczenie J-10).

26 listopada 1934 r., tydzień po tym, jak zapadła decyzja o nazwaniu go Chitose (był drugim okrętem o takiej nazwie), na jednej z pochylni stoczni arsenału w Kure położono stępkę pod pierwszą z nowych jednostek. Trochę ponad miesiąc później, 29 grudnia, rząd Japonii ogłosił, że od 1 stycznia 1937 r. kraj ten nie będzie stosował się do ograniczeń nałożonych nań przez morskie traktaty rozbrojeniowe. Konsekwencją tego kroku była decyzja o tym, że oba okręty zostaną od razu wyposażone w „wojenne” urządzenia napędowe oraz katapulty.

Kadłub Chitose zwodowano 29 listopada 1936 r., wcielenie go do służby zaś nastąpiło 25 lipca 1938. Krótko po zwolnieniu przezeń pochylni, 14 grudnia, położono na niej stępkę pod jednostkę bliźniaczą i tego samego dnia zapadła decyzja, że otrzyma ona nazwę Chiyoda (wcześniej nosiły ją dwa okręty). Tym razem budowa trwała dużo krócej, bo wodowanie odbyło się po mniej niż roku, 19 listopada 1937 r., a 15 grudnia 1938 okręt rozpoczął służbę.

Długi czas budowy pierwszego z nowych okrętów był konsekwencją zmian wymienionych wyżej, a także decyzji o zastosowaniu nietypowej konfiguracji napędu (o czym dalej) i konstruowaniu kadłuba z dużych, zespawanych elektrycznie bloków, co oznaczało kontynuację eksperymentu (nie do końca udanego) jakim był ukończony na początku 1934 r. okręt-baza okrętów podwodnych Taigei (miał on jako pierwszy w Cesarskiej Marynarce Wojennej konstrukcję całkowicie spawaną). Po „przetarciu drogi” przez Chitose prace nad jego bliźniakiem po prostu musiały postępować szybciej.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 6/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter