Czechosłowacko-amerykański incydent nad Merklinem

Czechosłowacko-amerykański incydent nad Merklinem

Maciej Hypś

W okresie, który przeszedł do historii pod określeniem „zimna wojna”, ponieważ nie doszło do bezpośredniej konfrontacji sił NATO i Układu Warszawskiego, miały jednak miejsce incydenty zbrojne pomiędzy siłami obu adwersarzy. Do jednego z nich doszło 10 marca 1953 r., kiedy czechosłowacki myśliwiec MiG-15 zestrzelił amerykański samolot myśliwsko-bombowy F-84E Thunderjet.

Wiosna 1953 roku należała do jednych z najbardziej gorących okresów zimnej wojny. W tym czasie trwała wojna w Korei, właśnie zmarł Józef Stalin, a przyszłość była niepewna. Piloci z obu stron żelaznej kurtyny prowadzili regularne patrole wzdłuż granic swoich państw, a przy tak dużej aktywności lotnictwa kwestią czasu było wystąpienie incydentów granicznych. Tym bardziej że rozwój systemów nawigacyjnych i kontroli nie nadążał za rozwojem silników i płatowców, a przy prędkościach około 800 km/h nietrudno było o pomyłkę nawigacyjną i znalezienie się w ciągu kilku minut nad terytorium obcego państwa. Często jednak nie były to zwykłe pomyłki nawigacyjne.

Bezpośrednia granica Czechosłowacji i Republiki Federalnej Niemiec była jednym z najbardziej wrażliwych rejonów Europy w czasie zimnej wojny. Do incydentów na lądzie praktycznie nie dochodziło, ponieważ obie strony znały siłę i możliwości przeciwnika. W powietrzu było inaczej.

Na początku lat pięćdziesiątych czechosłowackie lotnictwo wojskowe (Československé vojenské letectvo) nie mogło się równać z siłami amerykańskimi, które stacjonowały w Bawarii. Wywodzącym się z Messerschmitta Bf 109 myśliwce Avia S-199 nie dość, że przestarzałe, okazały się nieudane i w żadnym wypadku nie stanowiły wyzwania dla odrzutowych F-80 Shooting Star i F-84 Thunderjet. Sytuację pogarszał fakt, że czechosłowacki system dozoru radarowego dopiero raczkował i był bardzo niedokładny, więc zgłoszenia naruszeń granicy były dokonywane za pomocą sieci obserwatorów. Ich efektywność była bardzo niska ze względu na często występujące w tym rejonie trudne warunki atmosferyczne, które utrudniały rozpoznanie typu samolotu, określenie wysokości, a niekiedy nawet kierunku lotu. Ponadto przekazywanie raportów zajmowało dużo czasu i praktycznie uniemożliwiało podjęcie reakcji przez czechosłowackie myśliwce.

Amerykanie zdawali sobie sprawę z tych słabości i nie wahali się ich wykorzystywać. Naruszenia czechosłowackiej przestrzeni powietrznej były w zasadzie codziennością i można je podzielić na trzy kategorie. Najmniej liczna z nich dotyczyła samolotów cywilnych, których piloci prowadzili niedokładną nawigację lub stracili orientację w trudnych warunkach pogodowych, drugą były lekkie samoloty wojskowe wykonujące misje łącznikowe i rozpoznawcze, których piloci skracali sobie trasę przelatując nad terytorium CSRS lub wlatywali nad terytorium tego państwa z misjami rozpoznawczymi. Trzecią i najgroźniejszą stanowiły intencjonalne loty amerykańskich myśliwców odrzutowych w głąb terytorium obcego państwa. Działania te miały zademonstrować przeciwnikowi możliwości zaatakowania jego tyłów, a z drugiej strony wybadać system obrony powietrznej państwa i jego reakcję na takie loty. Amerykanie byli świadomi swojej przewagi w prędkości i decydowali się nawet na przeloty bezpośrednio nad lotniskami czechosłowackiego lotnictwa wojskowego oraz w okolicy Pragi. Wpływało to także negatywnie na morale czechosłowackich pilotów. Jedyną możliwą w tym okresie reakcją były protesty składane przez ministerstwo spraw zagranicznych.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 2/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter