Czołgi brytyjskie w Armii Czerwonej
Tymoteusz Pawłowski
Czołgi brytyjskie w Armii Czerwonej
Armia Czerwona w latach 1941-1943 straciła więcej czołgów, niż produkował jej rodzimy przemysł. Miała jednak sojuszników, którzy nie dopuścili do jej klęski, dostarczając potrzebne do walki czołgi. Brytyjskie wozy bojowe miały szczególnie duże znaczenie w 1942 r., ale i później grały istotną rolę na froncie wschodnim.
Armia Czerwona była wyposażona w pojazdy brytyjskiego przemysłu zbrojeniowego już od swego zarania. Skorzystano bowiem z parku maszyn byłej armii carskiej, a tam służyły samochody pancerne sprowadzone z Wielkiej Brytanii. Były to pojazdy różnych producentów: Armstrong-Whitworth, Lanchester, Sheffield-Simplex, a przede wszystkim – najliczniej wyprodukowane w liczbie 160 sztuk – Austiny. Te ostatnie są dość istotne także dla Polaków, gdyż kilka egzemplarzy zdobytych w walkach w latach 1919 i 1920 przez długi czas stanowiło wzór dobrze wykonanego samochodu pancernego.
Pierwszy sowiecki czołg – „Boriec Za Swobodu Tow. Lenin” – był Renaultem FT-17 zdobytym wiosną 1919 r. w Odessie na Francuzach. Rok później zdobyto – na wojskach Białych Rosjan – kilkadziesiąt czołgów, w tym także brytyjskich: „Małe Rikardo” i „Duże Rikardo”. Te tajemnicze kryptonimy ukrywają zupełnie zwyczajne czołgi, pozwalają jednocześnie zwrócić uwagę na rosyjskie problemy z nomenklaturą. Wynikały one nie tylko z niedostępności dokładnych instrukcji i regulaminów wyjaśniających nazwę pojazdu, ale także konieczności zapisu alfabetu łacińskiego cyrylicą. Nawet przy najlepszych chęciach i najprecyzyjniejszych danych Rosjanie zapisywali angielskie nazwy albo transkrybując je, albo transliterując, albo wybierając zupełnie dowolne formy pośrednie. Ricardo to oczywiście nazwisko sir Harry’ego, konstruktora silników czołgowych wykorzystywanych w zdobytych przez bolszewików czołgach Whippet oraz Mk V.
Czołgi brytyjskie znów pojawiły się w Armii Czerwonej na początku lat trzydziestych. Po fiasku rodzimych projektów – m.in. T-17, T-18, T-24 – zdecydowano się sięgnąć po sprzęt zagraniczny i w 1930 r. zakupiono u Vickersa (Wikkersa, wedle Rosjan): 20 tankietek, 15 sztuk 6-tonowych Mk A oraz 15 egzemplarzy czołgów 12-tonowych. Kontrakt szybko uzupełniono o 10 czołgów 16- tonowych. W kolejnych latach zakupiono dodatkowo kilkanaście sztuk czołgów pływających. Zakupów dokonywano często wraz z dokumentacją produkcyjną. Czołgi budowane na wzór brytyjski – T-26, T-28, T-35, T-37, T-38 – były w 1941 r. podstawą uzbrojenia Armii Czerwonej.
Co ciekawe – tak krytykowani za rzekomą opieszałość militarną – Polacy dokonywali podobnych zakupów w tym samym czasie. Czynili to jednak na dużo mniejszą skalę, ponieważ wyznaczono cenę, na którą Rzeczpospolita nie mogła sobie pozwolić. Sowieci nie mieli takich skrupułów – na przełomie lat 20. i 30. XX wieku, a więc w czasie zakupów czołgów i rozwijania ich produkcji – z głodu zginęło kilka milionów obywateli „ojczyzny komunizmu”.
Sowietolodzy wskazują dziś zresztą, że zakupy uzbrojenia i rozrost sowieckiego przemysłu zbrojeniowego był możliwy właśnie dzięki wywołaniu głodu. Śmiercią karano bowiem tych, u których znaleziono nielegalnie przechowywane 5 – pięć! – kłosów zboża, a kupno jedzenia i zboża na wolnym rynku było zgodne z prawem jedynie za złoto i waluty w tzw. torgsinach („torgowych sindikatach”). Dzięki temu państwo sowieckie pozyskało walutę zarobioną przez społeczeństwo podczas trwania tzw. NEP-u i mogło pozwolić sobie na zakup czołgów. Koszt licencji czołgu 16-tonowego – 20 000 funtów, około 250 kg złota – to miesięczny utarg jednego tylko „torgsina”. W 1932 r. takich torgsinów było w ZSRS 263 (Vickers E kosztował 3800 funtów za sztukę).
Kłopoty organizacyjne
Po raz kolejny brytyjskie czołgi zawitały do Związku Sowieckiego po niespełna dziesięciu latach – 11 października 1941 r. 20 czołgów zostało przywiezionych konwojem PQ-1, który dotarł do Archangielska. Pierwsze brytyjskie czołgi przewieziono koleją z Archangielska do Kazania, gdzie w Szkole Techniczno-Pancernej przebywali rekruci przygotowani do obsadzenia brytyjskich czołgów. Program szkoleniowy trwał 15 dni, więc pozwalał na szybką produkcję specjalistów, ale o niezbyt dobrej jakości. W marcu 1942 r. szkolenie odbywało się już przede wszystkim w mieście Gorki (dziś – Niżny Nowogród). Jednostki szkoleniowe zorganizowano w 23. oraz 28. szkolne pułki czołgów, a dla załóg transporterów opancerzonych powstał 20. szkolny pułk czołgów. W czerwcu 1942 r. zorganizowano dwa kolejne szkolne pułki czołgów – 17. i 21. – oraz dowództwo dwóch brygad czołgów – 190. Szkolna Brygada Czołgów była wyposażona w sprzęt amerykański, a 191. – w sprzęt brytyjski. W początkach 1943 r. brygady przenumerowano – odpowiednio na 5. i 6. Wraz z nowo sformowanym 16. pułkiem czołgów weszły w skład Szkolnego Centrum Wojsk Pancernych w Gorkim. Organizacja jednostek była zresztą płynna i zmieniała się w zależności od sytuacji na froncie, produkcji czołgów sowieckich i miejsca wyładunku dostaw alianckich – jeszcze w 1942 r. wiele jednostek szkolnych detaszowano na południe ZSRS, dokąd docierały czołgi dostarczane przez Persję.
Po doświadczeniach kampanii 1940 r. zarówno Brytyjczycy, jak i – przede wszystkim – Niemcy doszli do wniosku, że na szczeblu taktycznym skutecznie można dowodzić formacjami pancernymi liczącymi około 200 czołgów. Odpowiednio też zreorganizowano dywizje pancerne. Sowieci wierzyli jednak, że siła polega na masowym, a nie finezyjnym, użyciu czołgów, toteż przed 22 czerwca 1941 r. podstawowym związkiem taktycznym sowieckiej broni pancernej były korpusy pancerne. Składały się one z dwóch dywizji czołgów i jednej dywizji zmechanizowanej i liczyły ponad 1000 czołgów. Scentralizowane dowodzenie taką masą wojska nie mogło być realizowane skutecznie – chociażby ze względu na niemożliwość zorganizowania skutecznej łączności radiowej. To właśnie z tego względu latem 1941 r. Sowieci ponieśli olbrzymie straty, a ich broń pancerna niemal przestała istnieć. Od sierpnia 1941 r. organizowano zatem dużo mniejsze związki taktyczne – były to brygady, w których skład wchodziły z reguły dwa słabe bataliony czołgów, praktycznie bez formacji piechoty, czy artylerii. Chociaż na przełomie lat 1941 i 1942 przeciętna sowiecka brygada czołgów była – tak wedle etatów, jak i stanów faktycznych – liczebnie słabsza od niemieckiego batalionu, czy brytyjskiego regimentu, jednak mogli nią dowodzić oficerowie niemal bez doświadczenia.
Czołgi brytyjskie miały być zorganizowane przede wszystkim w bataliony liczące 21 czołgów brytyjskich oraz 3 sowieckie lekkie czołgi T-60 (używane do rozpoznania i łączności). Optymalnym rozwiązaniem było podporządkowanie dwóch takich batalionów dowództwu brygady, ale rozwiązanie takie było nad wyraz rzadkie. Nie dość, że w latach 1941 i 1942 etaty brygad czołgów zmieniały się siedem razy, to ich wyposażenie było różnorodne z przyczyn logistycznych. Pierwszy oddział Matild użyty na froncie wschodnim liczył 4 KW, 18 T-60 i jedynie 13 Matild. Tak właśnie do połowy 1943 r. wyglądał typowy faktyczny skład batalionu czołgów: nieliczna kompania wozów ciężkich wspierała kompanię wozów średnich, a całość ubezpieczać miała kompania wozów lekkich.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2013