Czołgi Trubia


Jan Koszajtis


 

 

 

 

Czołgi Trubia

 

 

 

Strony wojny domowej, która toczyła się w Hiszpanii w latach 1936-1939 – zarówno republikanie, jak i nacjonaliści – „cierpiały” na brak rodzimego uzbrojenia, zwłaszcza w zakresie broni pancernej. Po wybuchu konfliktu zbrojnego spontanicznie powstał szereg konstrukcji improwizowanych, a w późniejszym okresie opracowano kilka interesujących samochodów pancernych, np. UNL-35 czy opancerzone ciągniki IGC-Sadurini. Najciekawszą jednak konstrukcją był czołg piechoty znany jako Trubia-Naval. Historia tego pojazdu sięga połowy lat 20., kiedy to na bazie doświadczeń wyniesionych z walk toczonych w Maroku Hiszpanie postanowili przystąpić do prac studialnych nad własnym czołgiem. W ich efekcie w 1936 roku powstał projekt czołgu, który miał niespotykany układ jezdny oraz wielowarstwowy pancerz – rzecz rzadko spotykaną w konstrukcjach z tamtych lat.

 

Trubia Modelo 1925
W 1919 roku Hiszpanom udało się sfinalizować zakup jedenastu czołgów Renault FT: ośmiu w wersji z karabinem maszynowym, dwóch w wersji z armatą kalibru 37 mm oraz jednego czołgu TSF. Łączne koszty zakupu wyniosły 533 400 franków francuskich. Dodatkowo Hiszpanie zakupili jedenaście wozów amunicyjnych zbudowanych na podwoziach samochodów Ford oraz dwie cysterny Hispano-Suiza, cztery samochody osobowe oraz dwa motocykle Harley-Davidson, co podniosło koszty zakupu do kwoty 31 135 098 peset hiszpańskich. Z czołgów sformowano Compania de Carros de Asalto przy Escuela Central de Tiro. Ministerstwo Wojny dostrzegało konieczność zakupu kolejnych czołgów i dlatego zdecydowano się na kupno Schneiderów CA-1. Rząd hiszpański wyasygnował 1 367 303 franków francuskich na zakup tych pojazdów, a także sześciu ciągników Latil TAR, ośmiu przyczep amunicyjnych, zapasu części zamiennych do czołgów oraz ciągników, ponadto nabyto 6000 sztuk amunicji kalibru 75 mm. Wozy Schneider CA-1 były uzbrojone w armatę kalibru 75 mm oraz trzy karabiny maszynowe, a załoga składała się aż z siedmiu ludzi. Wydawało się wówczas, że będą to bardzo przydatne w walkach pojazdy, jednak słabe opancerzenie – płyty o grubości od 5,5 mm do 11,5 mm – znacznie ograniczały ich użycie nawet przeciwko uzbrojonym w karabiny powstańcom z Maroka. Dowódcą sformowanej w marcu 1922 roku Protecto de Regimento Privisional para la Artilleria de Asalto został kapitan artylerii Carlos Ruiz de Toledo. Co interesujące, nie był to człowiek przypadkowy, został on bowiem oddelegowany w międzyczasie do zakładów w Trubia w celu opracowania planu uruchomienia produkcji seryjnej samochodów pancernych. Do pierwszych prac doszło jednak dopiero trzy lata później. Tymczasem hiszpańska armia w latach 1922-23 testowała jeszcze francuski czołg Saint Chamond M.21 i – niestety dla Francuzów – próby, jakie prowadzono w Maroku, wypadły dla niego fatalnie. Zrezygnowano z zakupu większej partii.

Wreszcie na początku 1925 roku w zakładach Fabrica de Trubia de un Taller de Carros de Combate pod kierownictwem mjr Victora Landesa Domenecha powstał zespół, którego zadaniem było opracowanie własnego czołgu. W jego składzie znajdował się kpt. Carlos Ruiz de Toledo oraz inż. Rogelio Areces. Należy wspomnieć, że prace nad projektem były wyłącznie prywatną inicjatywą kierownictwa zakładów, które wyszło z założenia, że armia będzie zainteresowana zakupem rodzimej konstrukcji. Do budowy prototypu czołgu przystąpiono w połowie 1925 roku. Postanowiono wykorzystać cały układ jezdny oraz układ przeniesienia napędu z Renault FT. Jako jednostkę napędową wykorzystano silnik Hispano- Suiza 40/50 (o mocy 40-50 KM) – był to 4-cylindrowy silnik z tłokami o średnicy 110 mm i skoku 180 mm, zastosowano też prądnicę Bosch ZR 4 oraz gaźnik firmy Solex. Kadłub czołgu został nieco zmodyfikowany, głównie jego przód. Kierowca dla lepszej obserwacji miał mały wykusz nad głową. Przód kadłuba wystawał ok. 40 cm przed gąsienice (inaczej niż w przypadku FT) i był zakończony „dziobem”, który miał służyć do niszczenia murów i tym samym torowania drogi pojazdowi. Czołg był zbudowany z płyt pancernych wykonanych ze stali chromowo-niklowej hartowanej w oleju, maksymalna grubość przednich płyt wynosiła 18 mm, a minimalna 5 mm. Wieża czołgu składała się z dwóch cylindrycznych części, które osadzono na łożyskach, dzięki czemu górna „półwieża” obracała się niezależnie od dolnej. Uzbrojeniem były dwa karabiny maszynowe Hotchkiss kalibru 7 mm, zamontowane w każdej „półwieży”. Osadzenie karabinów w jarzmach umożliwiało obsłudze prowadzenie ognia w płaszczyźnie poziomej w zakresie 110° oraz w płaszczyźnie pionowej 65°. Wyposażenie czołgu w dwa karabiny usytuowane w dwóch niezależnych „półwieżach” podyktowane było doświadczeniami wyniesionymi z walk w Maroku. Oficerowie hiszpańscy zwracali uwagę, iż wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w których przeciwnikowi udawało się podejść do czołgu od tzw. martwej strefy, gdy obsługa wieży prowadziła ostrzał w innym kierunku. Aby tego uniknąć, zamontowano drugi niezależny karabin. Masa całkowita czołgu wynosiła 7840 kg (masa Renault FT – 6500 kg), długość pojazdu 5 m (z ogonem 5,90 m), szerokość 1,60 m, wysokość 2 m. Czołg został wysłany na poligon do Escuela Central de Tiro w Carabachel, gdzie zamierzano przeprowadzić cykl prób technicznych. Po ich zakończeniu wysłano go na wystawę osiągnięć przemysłowych prowincji Asturii, którą otworzono w Gijon. Prototyp czołgu wzbudził duże zainteresowanie przedstawicieli wojska, a zwłaszcza księcia Asturii Don Alfonsa de Borbon y Battenberg. Z tego okresu pochodzi nazwa pojazdu „Trubia 1925”, umieszczona na planszy informacyjnej z wystawy. Po zakończeniu wystawy czołg odesłano do zakładów, gdzie został rozmontowany.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter