Czołg ciężki T-35. Część 2

Czołg ciężki T-35. Część 2

Krzysztof Cieślak

Zmiany w konstrukcji czołgu wprowadzane sukcesywnie w latach 1936–1937 chociaż miały znaczny zakres, to nie zlikwidowały wszystkich problemów. Trzeba jednak przyznać, że wpłynęły na niezawodność poszczególnych elementów pojazdu i pozwoliły na poprawę charakterystyk techniczno-taktycznych. Jednak produkcja T-35, prowadzona dalej w warunkach niemal chałupniczych, była bardzo kosztowna. To samo można powiedzieć o eksploatacji. Czołg był nadal produkowany, ponieważ uważano go za pojazd bardzo przydatny podczas pokonywania głębokiej obrony przeciwnika, a poza tym wspaniale prezentował się na defiladach.                                            

T-35 produkcji z 1937 roku

Ilość czołgów T-35 zbudowanych w 1937 roku nie była imponująca. Przez cały rok zmontowano jedynie 10 sztuk o numerach: 0197-1, 0197-6, 0217-35, 196-94, 196-95, 196-96, 988-15, 988-16, 988-17 i 988-18. Pojazdy te powstawały bardzo nieregularnie. Pierwszy został przekazany w marcu, dwa następne w maju, potem nastąpiła dłuższa przerwa i dopiero w październiku przekazano trzy wozy, następnie w grudniu ukończono aż cztery czołgi. Ta nieregularność dostaw i długie przerwy miały wiele przyczyn natury technicznej i taktycznej. Oprócz poczynań poprawiających jakość wykonania czołgu, co zaowocowało zwiększeniem resursu z 1000–1500 km do 2000 km, musiano także borykać się z problemami technologicznymi. Ich sprawcą były Mariupolskie Zakłady Metarulgiczne, które w wyniku błędu w procesie obróbki dostarczyły płyty pancerne o grubości 23 mm zamiast przewidywanych 20 mm. Grubszy pancerz i zmiany w wyposażeniu pociągnęły za sobą wzrost masy bojowej do 52 t. Co najmniej dwa czołgi zbudowane jesienią miały zmienioną konstrukcję przedniej części kadłuba. Wiadomo, że tę zmianę z pewnością wprowadzono w wozach nr 196-94 i 196-95. Dotychczas przednia, lekko pochylona płyta dolnej części kadłuba o grubości 30 mm, miała dwa wzmocnienia. Górne w formie kątownika zabezpieczało połączenie z mocno nachyloną przednią górną płytą o grubości 20 mm. Kątownik ten był łączony z pancerzem spawaniem. Natomiast stanowiąca przedłużenie dna dolna płyta o grubości 20 mm była zagięta w przedniej części. To zagięcie zakrywało około 1/3 przedniej płyty. Połączenie było spawane, a znajdujące się na nim uchwyty holownicze były łączone z obydwoma płytami śrubami. Takie wzmocnienia miały głównie umożliwiać ścinanie grubych drzew i rozbijanie przeszkód. W obu zmodernizowanych kadłubach górne wzmocnienie mocowano dodatkowo 24 śrubami, po 12 do każdej z płyt. Natomiast z dolnego wzmocnienia zrezygnowano i płyty były łączone spawaniem w miejscu styku. Uchwyty holownicze były połączone śrubami tylko z przednią płytą.

Budowa jednego z tych dwóch czołgów, o numerze 196-95 została sfinansowana z funduszy zebranych przez komunistyczną młodzież z Charkowa i obwodu charkowskiego. Pojazd ten otrzymał na przedniej płycie pancerza stosowny napis: „Ot Komsomoła k XX godowszczinie Oktjabrja” i godło WLKSM (ВЛКСМ – Всесоюзный ленинский коммунистический союз молодёжи), czyli tej organizacji młodzieżowej. Dodatkowo na każdej z burt namalowano emblematy Komsomołu.

Egzemplarze zbudowane w końcu roku otrzymały skrócone osłony boczne, kończące się za czwartym wózkiem jezdnym. Umożliwiało to nieskrępowany dostęp do koła napędzającego i znacznie zmniejszało blokowanie układu jezdnego przez ziemię, śnieg czy gałęzie. Oprócz tego boczne osłony otrzymały w górnej części luki umożliwiające dostęp do niektórych elementów konstrukcji bez konieczności demontowania całej płyty. Te czołgi otrzymały także dwie duże, stykające się ze sobą pokrywy na płycie ponad przedziałem transmisyjnym. Każda z mocowanych dziesięcioma śrubami pokryw otrzymała dwa uchwyty.

W 1937 roku zastąpiono jeden duży właz na stropie wieży dwoma oddzielnymi, mniejszymi, podobnymi do montowanych w czołgu lekkim T-26. Znajdujący się po lewej stronie wieży właz celowniczego otrzymał uchwyt do montowania podstawy P-40 dla przeciwlotniczego karabinu maszynowego.

W 1937 roku próbowano zlikwidować problem bardzo dużych sił występujących na dźwigniach i pedałach sterowania. Sprawa była o tyle poważna, że załogi T-35 z powodu znacznej ciasnoty wnętrza kompletowano z czołgistów o drobnej budowie i wzroście nie przekraczającym 160 cm. A do sterowania tym pojazdem potrzebny był prawdziwy atleta. Urządzenie, które miało znacznie ułatwić sterowanie czołgiem opracował Naukowo-Doświadczalny Instytut nr 20. Był to system wspomagający, wykorzystujący sprężone powietrze. Urządzenie zostało zbudowane i przeprowadzono jego testy. Jednak w czołgach seryjnych nie zostało wykorzystane.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 1/2019

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter