Czołg lekki T-50
![Czołg lekki T-50](files/2017/TWH/1%20SP%202017/9.jpg)
Krzysztof Cieślak
Już w połowie lat trzydziestych czołg T-26 nie spełniał wszystkich wymagań armii jako pojazd bezpośredniego wsparcia piechoty. Jedynie uzbrojenie w postaci armaty 45 mm można było uznać za skuteczne. Z kolei pancerz o maksymalnej grubości 15 mm chronił jedynie przed zwykłymi pociskami karabinowymi. Przy trafieniu pociskiem kalibru 12,7 mm dochodziło do przebicia płyty. Standardowe armaty przeciwpancerne kalibrów 37-47 mm mogły zniszczyć ten czołg nawet ze znacznej odległości. O tym, jak słaby jest pancerz tego czołgu, przekonano się podczas wojny domowej w Hiszpanii. Wysłane tam czołgi były bez problemu eliminowane przez obronę. Także układ jezdny o delikatnej i skomplikowanej konstrukcji ograniczał możliwości poruszania się w terenie. W trakcie produkcji masa czołgu wzrosła z 8,2 do 10,25 t. Chociaż moc słabego jeszcze w oryginalnej konstrukcji silnika udało się zwiększyć z 66 kW (90 KM) do 70 do 71,5 kW (90-95 KM), to i tak był on zbytnio przeciążony. W ciepłej porze roku silnik ten systematycznie przegrzewał się. Ostatecznie niskie walory bojowe T-26 spowodowały, że podczas wojny z Finlandią był on masowo tracony, i to bardzo często z przyczyn technicznych.
Sytuację mogły zmienić dwa posunięcia. Albo gruntowna modernizacja, albo skonstruowanie całkowicie nowego czołgu. Pierwsza możliwość rozwiązywała problem częściowo i na krótko. Druga wymagała czasu, nakładów i mogła przynieść wątpliwy efekt. Wybrano więc pierwszą.
Próby modernizacji przeprowadzono w kilku kierunkach. Zaczęto od zmiany układu jezdnego. W 1938 roku w Związku Sowieckim testowano czechosłowacki czołg lekki Škoda IIa. Rozpatrywano nawet zakup tego pojazdu, ale raczej z myślą o podjęciu produkcji licencyjnej. Zastosowane w tym czołgu zawieszenie wywołało spore zainteresowanie i po prostu zamierzano je skopiować. Zadanie takie powierzono wiosną 1939 roku kierowanemu przez S. Ginzburga zespołowi z biura konstrukcyjnego zakładów nr 174. Projekt czołgu z nowym zawieszeniem otrzymał oznaczenie T-26M. przeprowadzone latem 1939 roku próby przebudowanego czołgu wypadły pomyślnie. Nowe zawieszenie było zdecydowanie lepsze od dotychczasowego. W układzie jezdnym wykorzystano koła od czołgu średniego T-28 oraz gąsienice z ogniwami o szerokości 350 mm.
Pełna wersja artykułu w magazynie TWH nr specjalny 1/2017