Czołg piechoty Mark IV Churchill I-II
Zbigniew Lalak
W kwietniu 1939 roku rząd brytyjski premiera Neville’a Chamberlaina podjął decyzję o przygotowaniu odpowiednich sił lądowych do zbliżającej się wojny w Europie. Na początku lat 30. Brytyjczycy zdali sobie sprawę, że doktryna „dziesięciu lat”, zgodnie z którą w Europie nie dojdzie do konfliktu zbrojnego porównywalnego z wielką wojną, dobiegła końca. Rząd rozpoczął dozbrajanie armii, o ile w 1933 roku na zakup nowego uzbrojenia dla wojsk lądowych wydano 1 300 000 funtów, o tyle w 1938 roku na ten cel przeznaczono już 3 400 000 funtów. Sumy wyasygnowane na zakupu pojazdów pancernych w latach 1933-1938 wzrosły z 441 000 funtów do 911 000 funtów. Cena lekkiego czołgu Mark VI wynosiła 4000 funtów, czołg piechoty Mark I kosztował 6000 funtów, a nowe czołgi szybkie Mark II i Mark III kosztowały odpowiednio 12 950 i 12 000 funtów; dla porównania jeden myśliwiec Gladiator kosztował 5300 funtów, a bombowiec Battle 11 250 funtów szterlingów. Nakłady na przygotowanie się do nowego konfliktu, zatem sukcesywnie rosły, rozpoczęto także poszukiwania odpowiedniego wyposażenia dla wojsk walczących na Kontynencie. Stwierdzono, że ponieważ armia francuska i niemiecka zbudowały silne linie fortyfikacji – Linia Maginota oraz Linia Zygfryda – główny ciężar przyszłego konfliktu może objąć walki o przełamanie takich pozycji fortyfikacyjnych. Dlatego w Szefostwie Operacji Wojskowych i Wywiadu wyciągnięto wniosek, że potrzebny jest nowy ciężki czołg, który będzie wspierał piechotę w walkach przełamujących silne ufortyfikowane pozycje niemieckie.
Sztabowcy oczekiwali, że będzie to dobrze opancerzony pojazd, grubość płyt pancernych miała wynosić aż 80 mm, co miało stanowić, że pojazd będzie odporny na ostrzał niemieckich armat przeciwpancernych kalibru 37 mm. Prędkość maksymalna miała być dostosowana do prędkości marszu piechura i nie przekraczała 10 mil/h, promień działania nie przekraczał 50 mil, co oznaczało, że czołgi tego typu miały być wykorzystywane wyłącznie do działań z piechotą. Załogę stanowiło 7 ludzi, którzy obsługiwali dwie armaty przeciwpancerne kalibru 40 mm oraz trzy karabiny maszynowe BESA kalibru 7,92 mm, a także dwa wyrzutniki granatów dymnych. Armaty kalibru 40 mm (2-funtowe) miały być rozmieszczone w sponsorach po obu stronach pojazdu, podobnie jak dwa karabiny maszynowe, a trzeci zamierzano zamontować w wykuszu w stropie czołgu, gdzie mieściło się stanowisko dowódcy. Pojazd musiał mieć zdolność pokonywania pionowych ścian o wysokości od 4,5 do 5 stóp [ok. 1,5 m] oraz zachować możliwość manewrowania na stokach o nachyleniu do 30°.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 6/2017