Czołg ciężki KW-1
Anatolij Koliesnikow
Czołg ciężki KW-1
– rodowód i pierwszy rok służby
Czołgi ciężkie odgrywały bardo dużą rolę w sowieckiej doktrynie wojennej lat 30. XX wieku. W działaniach ofensywnych, a takie wszak planowano, ich zadaniem było wsparcie czołgów średnich w przełamaniu silnie bronionych odcinków obrony przeciwnika, szczególnie tych wzmocnionych fortyfikacjami polowymi. Początkowo wymagano od nich przede wszystkim siły ognia – stąd w 1933 r. do uzbrojenia przyjęto, ponad 50-tonowego, pięciowieżowego mastodonta T-35, uzbrojonego w trzy armaty i pięć karabinów maszynowych, ale z racji słabości ówczesnych środków przeciwpancernych piechoty, do jego opancerzenia nie przywiązywano większego znaczenia.

Czołg okazał się jednak bardzo skomplikowany w wytwarzaniu i kosztowny, stąd nie było mowy o jego wielkoseryjnej produkcji, w wojsku nie uzyskał także wysokiej oceny i wozy T-35 częściej gościły na defiladach i różnego rodzaju pokazach – w tym dla zagranicznych dyplomatów i attache wojskowych – niż na ćwiczeniach. W latach 1933–1939, nie licząc dwóch prototypów, w Charkowskiej Fabryce Parowozów (ChPZ, potem Fabryka nr 183) powstało jedynie 61 seryjnych czołgów T-35. Jest symptomatyczne, że głównym kierunkiem modernizacji wozu, postulowanym przez specjalistów ABTU RKKA (Awtobronietankowoje Uprawlienije Rabocze-Krestianskoj Krasnoj Armii, Zarząd Samochodowo-Czołgowy Robotniczo- -Chłopskiej Armii Czerwonej), było zwiększenie grubości opancerzenia, a w dalszej kolejności poprawienie charakterystyk trakcyjnych. Szybko jednak okazało się, że przeprowadzenie takiej modernizacji w przypadku T-35 jest nierealne. Co prawda ostatnia seria produkcyjna T-35 miała pancerz czołowy o grubości zwiększonej do 70 mm oraz 25-mm zasadniczy pancerz boków kadłuba, a także stożkowe wieże, których pochylone płyty sprzyjały rykoszetowaniu trafiających w nie pocisków, ale okupiono to wzrostem masy do niemal 55 ton i dalszym zmniejszeniem prędkości i manewrowości w terenie. Prace studyjne nad głęboką modernizacją T-35 podjęli także konstruktorzy z Leningradzkich Zakładów Kirowskich (LKZ) oraz, także leningradzkiej, Fabryki nr 185. Powstałe w wyniku tych prac projekty nie uzyskały jednak pozytywnej oceny. W związku z tym, na posiedzeniu Głównej Rady Wojennej przy Ludowym Komitecie Obrony 28 kwietnia 1938 r., poświęconym perspektywom rozwoju uzbrojenia RKKA, podjęto decyzję o opracowaniu nowego, silnie uzbrojonego czołgu ciężkiego, którego pancerz zapewniałby ochronę przed pociskami armat przeciwpancernych 37–47 mm oraz polowych 75 mm. Taki wóz mógłby zapewnić przełamanie umocnionych odcinków obrony przeciwnika z rozbudowanym systemem obrony przeciwczołgowej. Wstępne wymagania taktyczno-techniczne nowego czołgu zostały przekazane na początku maja biurom konstrukcyjnym Fabryki nr 183, LKZ oraz Fabryki nr 185. Nie oczekiwano bynajmniej opracowania przełomowej konstrukcji – wóz miał zachować układ wielowieżowy, jego uzbrojenie stanowić miała jedna armata 76,2 mm, dwie armaty 45 mm, dwa 12,7 mm wkm DK i cztery–sześć 7,62 mm km, umieszczone w trzech wieżach, grubość pancerza miała 45-75 mm, a masa bojowa nie przekraczać 60 ton. O „pokrewieństwie” z poprzednikiem świadczyć miało także zawieszenie – w wymaganiach znalazł się zapis, że ma on być „typu T-35” – zblokowane, z dwoma kołami w wózku, amortyzowanymi sprężynami spiralnymi. Napęd miał zapewniać silnik gaźnikowy, rozwinięty z lotniczej jednostki napędowej, o mocy 588-736 kW/800-1000 KM, a w perspektywie silnik wysokoprężny o mocy 736 kW/1000 KM. Oczekiwano od czołgu możliwości osiągnięcia prędkości maksymalnej 35 km/h oraz zasięgu 260 km (po szosie). Załogę tworzyć miało ośmiu żołnierzy. Za ciekawostkę uznać można wymóg opracowania systemu pokonywania głębokich (do 5 m) przeszkód wodnych. Latem 1938 r. wszystkie zespoły złożyły wstępne projekty swych czołgów, spośród których do dalszego etapu prac rekomendowano opracowania SKB-2 LKZ (SMK-1, konstruktor prowadzący Afanasij Jermołajew, nadzór Żozef Kotin) i Fabryki nr 185 (izdielije 100, potem T-100, konstruktor prowadzący E. Paliej). Spośród nich, na zasadzie konkursu, miał zostać wyłoniony następca T-35. Projekt ChPZ, opracowany pod kierunkiem E. T. Dikałowa, bynajmniej nie wyróżniał się „in minus” od konkurencyjnych, ale w związku z koncentracją prac na nowym czołgu średnim i badaniach prototypów A-20, A-32 i A-34, konstruktorzy z Charkowa nie mieli wystarczających „mocy przerobowych” do kontynuacji projektowania czołgu ciężkiego. 7 sierpnia 1938 r. Komitet Obrony przy Radzie Komisarzy Ludowych ZSRS wydał rozporządzenie nr 198ss, w którym znalazły się ostateczne wymagania taktyczno-techniczne, nieodbiegające w zasadniczych punktach od wstępnych, dla nowego ciężkiego czołgu przełamania oraz polecenie opracowania i wykonania na ich bazie wozów prototypowych – SMK do 1 maja 1939 r. i T-100 do 1 czerwca 1939 r. 10 i 11 października komisja makietowa, z zastępcą szefa ABTU Borysem Korobkowem na czele, dokonała oceny drewnianych, pełnowymiarowych makiet obu czołgów oraz ich projektów technicznych. Co warto podkreślić, konstruktorzy z obu zespołów nie trzymali się „kurczowo” wymagań i zaprojektowali czołgi znacznie nowocześniejsze, niż mogłoby to wynikać z wymagań. Odeszli choćby od zawieszenia zblokowanego na rzecz układów niezależnych – z drążkami skrętnymi w SMK oraz resorami płaskimi w T-100. Ocena makiet i projektów była pozytywna, stąd rekomendacja skompletowania po dwóch egzemplarzy prototypowych każdego z wozów. Czołgi miały odpowiadać dokumentacji przekazanej do oceny komisji makietowej, ale – niespodziewanie – trzeba było w niej wprowadzić korekty, na szczęście upraszczające konstrukcje. Na posiedzeniu 9 grudnia 1938 r. Komitetu Obrony Rady Komisarzy Ludowych z udziałem członków Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików), w tym sekretarza Komitetu Centralnego partii Józefa Stalina, przedmiotem obrad były m.in. projekty nowych czołgów ciężkich. Stalin zakwestionował ich zbyt dużą masę i – by zmieścić się w limicie 55 ton – polecił zmniejszyć liczbę wież z trzech do dwóch (wydaje się jednak, że – często przytaczana – opowieść o osobistym zdejmowaniu wież przez Stalina z modeli czołgów jest tylko legendą). Na tym posiedzeniu podjęto także inną, jak się miało okazać, brzemienną w skutkach decyzję. LKZ uzyskały zgodę na skompletowanie jednego prototypu SMK w wariancie dwuwieżowym, a drugiego w jednowieżowym, ale o takiej samej sile ognia.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 3/2011