Cztery Orliki za pasem


Maciej Szopa


 

 

 

 

Cztery Orliki za pasem

 

 

 

L-39 rozbity w wyniku zderzenia z samolotem wykonującym zadanie air policing. Bezkrwawy pojedynek dwóch maszyn z rosyjskimi myśliwcami Su-27 i latającym radarem A-50, czy wreszcie katastrofa zabłąkanego rosyjskiego samolotu myśliwskiego w samym środku Litwy. Takie emocjonujące „przygody” były udziałem pilotów niemieckich i francuskich, jednak na szczęście zawsze omijały szerokim łukiem Polaków służących w ramach Polskich Kontyngentów Wojskowych „Orlik”.

 

Spośród dwudziestu ośmiu państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego, sześć nie posiada lotnictwa bojowego zdolnego do kontrolowania własnej przestrzeni powietrznej. Tymczasem jeszcze w latach 70. XX wieku w NATO zaczęto sobie zdawać sprawę, że łączenie naturalnych atutów poszczególnych krajów członkowskich dla tworzenia wspólnej obrony to dobry pomysł, szczególnie w czasach kiedy eskadry uderzeniowe nieprzyjaciela mogłyby się przedrzeć przez pojedynczą lukę w sojuszniczej obronie powietrznej. Obecnie zagrożenie tego typu jest znacznie mniejsze niż kiedyś. Objęcie dozorem (Air Policing) przestrzeni powietrznych mniejszych państw nadal jest jednak realizowane – aby chronić je przed zagrożeniem terrorystycznym, ograniczyć działania kryminalne (przemyt), a także, co nie mniej ważne, okazać sojuszniczą solidarność.

Obecnie misje Air Policing są wykonywane nad kilkoma państwami. Nad Słowenią dyżury pełnią na zmianę samoloty włoskie i węgierskie, nad Albanią włoskie i greckie. Sojuszniczą ochroną jest objęta także Islandia, osłaniana na przemian przez Amerykanów, Kanadyjczyków i Norwegów. Najwięcej państw zaangażowanych jest jednak w misję Baltic Air Policing, którą są objęte Litwa, Łotwa i Estonia. Spośród tych trzech państw jedynie Estonia i Litwa posiadają odrzutowe maszyny szkolno-bojowe. Na Litwie było początkowo sześć szkolno-bojowych samolotów L-39 Albatros, odziedziczonych w spadku po Związku Sowieckim. Spośród nich jedynie dwa zostały poddane modernizacji i kontynuowały służbę po wejściu Litwy do NATO. Jakby tego było mało jeden z Albatrosów zderzył się w 2011 roku z pełniącym misję Air Policing francuskim myśliwcem Mirage 2000C i uległ zniszczeniu. Estonia leasinguje obecnie dwa szkolno-bojowe Albatrosy.

Po wejściu krajów nadbałtyckich do NATO, część członków sojuszu wyrażała wręcz oburzenie, że nowi sojusznicy nie inwestują wystarczająco wiele w rozwój swoich sił powietrznych. Trzy tak blisko związane ze sobą kraje mogłyby przecież, ich zdaniem, złożyć się na jedną eskadrę samolotów myśliwskich, która osłaniałaby ich terytorium. Z powodu tych zastrzeżeń sojusznicza pomoc w postaci misji Air Policing została przyznana tylko na określony czas. Dopiero niecały rok temu, 8 lutego 2012 roku, NATO doszło do wniosku, że dyżury wpisują się w lansowaną właśnie politykę „mądrej obrony” (smart defense). Innymi słowy Sojusz Północnoatlantycki uznał, że taniej wychodzi osłona krajów nadbałtyckich za pomocą posiadanych maszyn (których piloci i tak muszą gdzieś odbyć ćwiczenia), niż zmuszanie ich do budowy własnego zespołu maszyn bojowych, co kosztowałoby zawrotną sumę 1,5 miliarda dolarów. Okres dyżurów bałtyckich został przedłużony na czas nieokreślony. Ich celowość ma być teraz sprawdzana co kilka lat w ramach ustalonych znacznie wcześniej przeglądów (reviews). Pierwszy taki przegląd jest przewidziany na 2018 rok.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 1/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter