Czy nowy śmigłowiec to nowa jakość za Mi-8/17 czy etap do pominięcia?
Henryk Kowalczyk
Czy nowy śmigłowiec to nowa jakość za Mi-8/17,
czy etap do pominięcia?
W sierpniowym i wrześniowym „Lotnictwie” przeanalizowaliśmy oczekiwania wobec nowego śmigłowca wielozadaniowego dla Sił Zbrojnych RP. Podobno kupujemy go po to, aby zastąpić nim Mi-8/17. Czas zatem zapytać: czy? i dlaczego? Czy oferowane nam nowe śmigłowce dadzą radę zastąpić Mi-8/17? Dlaczego jako pierwsze należy wymienić śmigłowce wielozadaniowe, a nie szturmowe? Czy faktycznie w dobie ograniczonego budżetu na obronność „na już” musimy wydać 8-10 mld zł na śmigłowce wielozadaniowe, a „za chwilę” kolejne 4-5 mld zł na szturmowe? A może istnieje tańszy sposób zaspokojenia naszych oczekiwań w zakresie śmigłowców wielozadaniowych na najbliższe piętnaście lat?
Powyższe pytania są tym bardziej aktualne, że w Stanach Zjednoczonych trwają prace nad następcą śmigłowca wielozadaniowego Sikorsky UH-60 (dla nas S-70i) a i Airbus Helicopters prowadzi podobny program badawczy (dla nas EC725). Zatem za 10-15 lat, gdy powstaną śmigłowce rzeczywiście stanowiące nową jakość na polu walki, my dopiero zakończymy wprowadzanie tych które inni będą zastępować. Czy zamiast ścigać innych możemy „skoczyć” niemal wprost na ich poziom? – Oczywiście możemy! Jednak nie ma nic za darmo.
Kluczem do tego skoku jest zrozumienie oczywistego „na zachodzie” faktu, czym jest prawdziwa oszczędność. Polega ona przede wszystkim na kupowaniu tylko tego co jest niezbędnie potrzebne. Nawet gdy posiadany sprzęt staje się „niemodny”, czy „zestarzał się moralnie”, to jeśli po uzupełnieniu wyposażenia zaspokoi potrzeby pola walki będzie on eksploatowany dotąd, dopóki uzasadnia to rachunek ekonomiczny. Takie uzupełnienie lub dostosowanie do potrzeb pola walki poprzez unowocześnienie pewnych rozwiązań i/lub elementów, które należy poprawić (czasem bardzo głębokie) nazywa się modernizacją. Tak po prostu jest taniej, gdyż na zakup i wdrożenie poniesiono już znaczące koszty, podobnie jak na stworzenie systemu utrzymania tego sprzętu w sprawności. Takie postępowanie kosztuje mniej, dlatego jest to jeden z powodów dla których prezydent Stanów Zjednoczonych lata śmigłowcami Sikorsky S-61 pochodzącymi z lat sześćdziesiątych (zatem rówieśnikami Mi-8), ale stale modernizowanymi, tak by wciąż spełniały swoje zadanie.
Zatem skoro obecnie mamy wydać ogromne pieniądze na nowe śmigłowce wielozadaniowe zasadne wydają się dwa pytania: czy nowe śmigłowce to nowa jakość w odniesieniu do już posiadanych przez Siły Zbrojne RP maszyn Mi-8/17? oraz czy zmodernizowane Mi-8/17 byłby w stanie zaspokoić potrzeby współczesnego pola walki?
Pytania tym bardziej właściwe, że jedynie śmigłowiec AW149 jest całkowicie nową konstrukcją, a pozostałe oferowane Polsce EC725 i S-70i swoimi korzeniami sięgają kilkadziesiąt lat wstecz. Przodek EC725, czyli Puma/Super Puma, to niemal rówieśnik Mi-8/17. Wydaje się zatem, że poza AW149 pozostałe śmigłowce są w końcowej fazie rozwoju, choć dysponują współczesnym wyposażeniem pokładowym i szeregiem usprawnień konstrukcyjnych. Niemniej ich główną przewagą nad posiadanymi przez Polskę Mi-8/17 jest wyposażenie pokładowe. To z kolei starzeje się bardzo szybko i najdalej po 10-15 latach od wprowadzenia nowego typu statku powietrznego jest całkowicie wymieniane w ramach MLU. Ten pochodzący z języka angielskiego skrót (od Mid Life Update), oznacza planową, głęboką modernizację przede wszystkim awioniki, czyli tego, co stanowi nawet 75% ceny nowego statku powietrznego. Zatem łatwo zrozumieć dlaczego tak wiele krajów świata prowadzi modernizację posiadanego sprzętu. Spróbujmy spojrzeć na zaspokojenie potrzeb Sił Zbrojnych RP w nowoczesne śmigłowce wielozadaniowe z tej właśnie strony.
Warto zrobić to, tym bardziej że ostatnio zakupiliśmy sporo ponad dwudziestoletnich czołgów Leopard 2, które mamy poddać właśnie owemu MLU, a cel ich modernizacji i cel modernizacji posiadanych już Mi-8/17 nie różni się od siebie – zawsze jest to dostosowanie do potrzeb pola walki. Sprawdźmy zatem, czy modernizacja posiadanych śmigłowców i w naszym przypadku byłaby możliwa i uzasadniona?
Kilka słów o wybranych programach modernizacyjnych
Wybrałem kilka właśnie realizowanych programów modernizacyjnych, dotyczących śmigłowców powiązanych z oferowanymi nam lub zastępowanymi przez nie maszynami. Brytyjska Puma to przodek EC725. UH-60M to realizowany od wielu lat program amerykański, który właśnie wszedł w końcową fazę zmian. Spojrzymy też na czeski program dostosowania Mi-171Sz do misji zagranicznych oraz remotoryzację najstarszych Mi-8 oferowaną przez zakłady Motor Sicz z Ukrainy.
Brytyjska Puma HC2. Od 2012 r. armia brytyjska wprowadza zmodernizowane śmigłowce Puma. Większość z nich to rówieśnicy polskich Mi-8, zatem egzemplarze dużo starsze niż nasze Mi-17. Zmodernizowane Pumy mają służyć co najmniej do 2025 r., tak więc ich docelowy wiek sięgnie ponad 50 lat od daty produkcji. Brytyjczykom to nie przeszkadza, liczy się bowiem relacja koszt-efekt. Przed rozpoczęciem programu (2009 r.) określili oni, że nie są w stanie pozyskać i wdrożyć następcy Pumy za takie same pieniądze jakie muszą wydać na modernizację już posiadanych śmigłowców tego typu. Program modernizacji 22 (24?) maszyn kosztuje 480 mln USD (średnio 21,8/20,0 mln USD za sztukę). Cóż więc uzyskali oni w zamian za wydane niemałe przecież pieniądze?
Po pierwsze wymieniono silniki na znacznie mocniejsze i oszczędniejsze Makila 1A1. Zmodernizowano pewne elementy konstrukcji, w tym przekładnię główną, wprowadzono nowe łopaty śmigła ogonowego, powiększono zbiorniki paliwa, wymieniono elementy pokrycia. Środowisko pracy załogi zmieniono na Glass Cockpit. Wprowadzono nowe elementy systemu nawigacji i łączności oraz nowoczesnego autopilota. Zapewniono zestaw samoobrony. Zmodernizowane Pumy to praktycznie nowe śmigłowce.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 11/2014