Czym będą latać na orbitę Amerykanie?
Waldemar Zwierzchlejski
Jest ranek 21 lipca 2011 r. Do bieżni Shuttle Landing Facility na Przylądku Canaveral zbliża się prom kosmiczny Atlantis, kończąc swoją trzydziestą trzecią misję i jednocześnie cały program. Udanemu lądowaniu (po rozpadnięciu się Columbii podczas powrotu nie jest to takie oczywiste) towarzyszą z jednej strony westchnienia ulgi, z drugiej troski – co dalej? Kiedy Amerykanin znów poleci na orbitę w amerykańskim statku kosmicznym i jaki on będzie? Wiadomo już, że nie zostanie nim Orion – po zamknięciu dwa lata wcześniej programu Constellation jego nowa wersja, przeznaczona wyłącznie do lotów poza niską orbitę okołoziemską, będzie miała swój debiut dopiero na początku następnej dekady. Więc co? Odpowiedź na to ma dać CCP.
COTS, CCP, CCDev, CCiCap…
Gdy było już pewne, że żadna z wersji Oriona nie będzie latać na niską orbitę okołoziemską, a jeżeli nawet (przez pewien czas rozważano opcję „lekkiego Oriona”), to nie nastąpi to przed 2018 r., NASA została zmuszona do poszukiwania alternatywy dla rosyjskich Sojuzów. Podkreślmy – Ameryka została całkowicie pozbawiona własnej możliwości dostarczania i zwożenia z powrotem na Ziemię astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, laboratorium kosmicznego, które w znaczącej większości jest własnością Stanów Zjednoczonych i została zdana na łaskę Rosji z jej pewnym, ale ciasnym i mocno przestarzałym statkiem. W dodatku, uwzględniając limity produkcyjne i eksploatacyjne, dawało to Amerykanom tylko sześć bądź siedem miejsc rocznie, z których dwa lub trzy była zobowiązana odstąpić innym uczestnikom ISS, tj. Europejczykom, Japończykom, czy Kanadyjczykom. W tej sytuacji nie można się było nawet pokusić o rozpoczęcie pełnej eksploatacji ISS w projektowym, tj. siedmioosobowym składzie. Do tego był potrzebny statek większy, przynajmniej czteroosobowy, posiadający w dodatku znacznie większe (około 500 kg) możliwości dostarczania i zwożenia z powrotem ładunku, niż Sojuz (do 50 kg). Budowa własnego statku przez agencję nie wchodziła w rachubę – nie miała ona na to wystarczających pieniędzy, ani czasu. W tej sytuacji, korzystając z dobrych doświadczeń rozpoczętego 18 stycznia 2006 r. programu COTS (Commercial Orbital Transportation Services), a zwłaszcza jego części CCD (Commercial Cargo Development), już w 2009 r. rozpoczęto w jego ramach realizację pomysłu stworzenia nowego statku dla NASA przez firmę komercyjną. NASA nie narzucała firmom żadnych rozwiązań (ani żadnych nie wykluczała), ważne dla niej były jedynie cztery kluczowe elementy. Prócz wspomnianych dwóch (czteroosobowa załoga wraz z wyposażeniem), miały one zapewnić załodze nieprzerwany ratunek od chwili wejścia do kabiny do jej opuszczenia przez 24 godziny na dobę przez okres nie krótszy, niż 210 dni (siedem miesięcy) – to ostatnie oczywiście w czasie połączenia z ISS. Tak powstał wieloetapowy, konkursowy program doświadczalny CCP (Commercial Crew Program). Obejmował on następujące fazy, realizowane w latach:
- CCDev (Commercial Crew Development), 2010-2011;
- CCDev2 (Commercial Crew Development Round 2), 2011-2012;
- CCiCap (Commercial Crew integrated Capability), 2012-2014.
W fazie pierwszej na nagrody przeznaczono zaledwie 50 mln dolarów. Nie będzie to dziwne, gdy zobaczymy zadania, które należało wykonać, by je uzyskać – nie były to projekty statków, a jedynie jego kilku podsystemów, czy też rozwiązań technologicznych, ewentualnie można je było traktować jako wparcie dla firm, co wywołało zresztą wśród innych protesty.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 6/2016