Desert Eagle Mk XIX TIG Series .50AE
Bartosz Szołucha
Desert Eagle – niezwykły i rzadki, ale kultowy i chyba dzięki swojej unikalności jeden z najbardziej rozpoznawalnych typów broni palnej tuż po „AK-47” (tak, tak, wiemy, że karabinek oznaczony jest AK bez indeksu). O samym pistolecie pisaliśmy już nieraz, ostatnio w 138 numerze magazynu „Strzał”, w którym przedstawiliśmy Wam Magnum Research Desert Eagle Mk XIX w potężnym kalibrze .44 Magnum. Teraz przyszedł czas na podniesienie poprzeczki i pokazanie wersji strzelającej amunicją .50 Action Express (czyli 0,5 cala albo 12,7 mm).
Na początek przypomnimy, jak Mk XIX jest zbudowany, a jest to dość skomplikowana konstrukcja (z powodu użycia bardzo silnej amunicji rewolwerowej). Desert Eagle działa na zasadzie wykorzystania energii gazów prochowych pobieranych z lufy poprzez otwór u wylotu lufy, skąd kanałem gazowym część z nich przedostaje się do cylindra gazowego, w którym umieszczony jest tłok połączony z suwadłem – przyznać trzeba, że w pistoletach jest to nader rzadko stosowane rozwiązanie, za to bardzo popularne w karabinkach i karabinach automatycznych. Ryglowanie odbywa się za pomocą trzech rygli umieszczonych na czole zamka, wchodzących poprzez obrót w odpowiednie gniazda ryglujące umieszczone z tyłu komory nabojowej. Poligonalna lufa Desert Eagle osadzona jest na stałe i pozostaje nieruchoma w trakcie strzału, co wpływa na wysoką celność. Pistolet wyposażony został w mechanizm uderzeniowy typu kurkowego oraz dwustopniowy mechanizm spustowy pojedynczego działania (SA).
Na lufie znajduje się krótka szyna montażowa Picatinny przeznaczona do mocowania celowników kolimatorowych, a nawet optycznych o niewielkim powiększeniu. Otwarte przyrządy celownicze w postaci dużej i wyraźnej muszki oraz szczerbinki wykonane są z metalu. Bezpiecznik, który unieruchamia iglicę i rozłącza szynę spustową z zaczepem kurka, znajduje się na zamku – jest obustronny, więc zarówno strzelcy prawo-, jak i leworęczni nie będą mieli problemów z obsługą pistoletu. Po skrzydełku bezpiecznika można łatwo rozpoznać, czy pistolet został wyprodukowany w USA, czy w Izraelu (ten drugi będzie miał charakterystyczny pazur).
Szkielet również został wykonany ze stali – chwyt jest masywny, więc osoby o małych dłoniach mogą mieć problem z pewnym chwyceniem pistoletu. Dźwignia zrzutu zamka znajduje się w zasięgu kciuka dużej dłoni, ale czasami (zwłaszcza w przypadku fabrycznie nowej broni) może wymagać dużej siły do zwolnienia, poza tym chwyt ma takie gabaryty, że tylko osoby o bardzo dużych dłoniach są w stanie obsłużyć tę dźwignię kciukiem bez zmiany położenia dłoni na chwycie. Sposób wyprofilowania samej rękojeści, zwłaszcza w okolicach beavertail, przypomina nieco Colta M1911A1.
Wersję na amunicję .357 Magnum lub .44 Magnum znają wszyscy, jednak jest wariant strzelający jeszcze potężniejszą amunicją, czyli .50 Action Express (12,7 mm x 33). 50AE to nabój skonstruowany przez Evana Whildina w 1988 roku z myślą o strzelaniach tarczowych i polowaniach. Średnica dna łuski .50 AE jest identyczna jak naboju .44 Magnum, czyli 13,1 mm. Jako pierwsza produkcję amunicji .50 AE uruchomiła firma Samson (należąca do IMI), natomiast pierwszym modelem pistoletu nią zasilanym był Arcadia Machine and Tool AMT Automag V, który trafił do sprzedaży w 1993 roku. Amunicja .50 Action Express znajduje się w ofercie wielu producentów, np. Hornady oferują ją z pociskami HP XTP® o masie 300 grainów i energii 1965 J. Jednorzędowe metalowe magazynki Desert Eagle mieszczą siedem takich nabojów.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 7-8/2018