Dlaczego nie potrzebujemy LCS-ów

Dlaczego nie potrzebujemy LCS-ów

Tomasz Witkiewicz

US Navy zaproponowała w budżecie FY2021 wycofanie pierwszych dwóch par obu wariantów okrętów zaliczanych do rodziny LCS. Mają to być: USS Feedom (LCS-1), USS Independence (LCS-2), USS Fort Worth (LCS-3) i USS Coronado (LCS-4), wprowadzone do służby odpowiednio w 2008, 2010, 2012 i 2014 r.

Przedwczesne wycofanie, zapowiedziane przez USA, spowodowało w Polsce dyskusję o ich możliwym transferze jako niebywałej okazji do wzmocnienia MW RP przez wciąż „młode” okręty. W tym aspekcie interesujące może być przytoczenie opinii kapitana marynarki (lieutenant navy) Thibauta Delloue, który pełnił służbę na USS Coronado na stanowisku dowódcy działu nawigacyjnego a w 2020 r. opuścił czynną służbę i został rezerwistą US Navy. Zamieszczony poniżej tekst jest oparty na opublikowanym przez niego artykule Lessons for the navy’s new frigate from the Littoral Combat Ship (https://warontherocks.com/2020/09/lessons-for-the-navys-new-frigate-from-the-littoral-combat-ship/.). Oto jego przetłumaczone fragmenty:

Od momentu powstania ponad dekadę temu okręty LCS borykają się z przekroczeniem kosztów, częstymi awariami i ciągle zmieniającym się wymaganiami względem modułowych zestawów wyposażenia. Jako były nawigator USS Coronado, drugiego LCS typu Independence, doświadczyłem na własne oczy, jak te źle zdefiniowane okręty wpływają na morale ich załóg. Niedawno US Navy wybrała wariant włoskiej fregaty typu FREMM w programie budowy nowych fregat wielozadaniowych, co, biorąc pod uwagę fakt, że typ ten jest już używany przez marynarki wojenne NATO, stanowi obiecujący sygnał. Tym bardziej w obliczu rozpoczęcia prac nad okrętami nowego typu, formułowania założeń struktur szkoleniowych i kształtu załóg US Navy powinna skorzystać z wniosków wyciągniętych z nieustannych problemach w trakcie rozwoju i eksploatacji LCS.

Podczas mojej prawie trzyletniej kadencji w programie usłyszałem różne szydercze zamienniki akronimu LCS. Były to np.: Lets Change Something (Zmieńmy coś) i Little Circus Show (Mały cyrk), a to tylko te ​​grzeczniejsze. W istocie program został w dużej mierze uznany przez osoby weń zaangażowane, a nawet przez załogi, za porażkę kosztującą 30 mld dolarów. Jako nawigator USS Coronado od 2018 do 2020 r. spędziłem większość czasu na zmagająniu się z wieloma niedociągnięciami tego okrętu. Pewnego razu napęd naszego okrętu stracił całą moc na środku zatoki San Diego i przed wejściem na mieliznę w centrum miasta uratowało nas tylko awaryjne rzucenie kotwicy. USS Coronado, wraz z pozostałą trójką pierwszych LCS, okazały się tak katastrofalne, że US Navy ogłosiła ich wcześniejsze wycofanie w przyszłym roku.

US Navy może się zrehabilitować po tej porażce dzięki nowej fregacie rakietowej FFG(X) i wypełnić lukę powstałą w wyniku nieudanego programu LCS w dziedzinie mniejszych okrętów bojowych (Small Surface Combatants). Wybór fregaty FREMM włoskiego wariantu jest pozytywnym krokiem w tym kierunku. Mogą one zastąpić LCS, które zostały pierwotnie pomyślane jako część radykalnej koncepcji: budowy szybkich i wyposażonych w moduły zadaniowe okrętów bojowych działających w środowisku przybrzeżnym i zdolnych do wypełniania szeregu misji: od zwalczania min, zwalczanie szybkich i małogabarytowych celów powietrznych i nawodnych, po walkę z okrętami podwodnymi. Krótko mówiąc, były to okręty wojenne zaprojektowane w celu stawienia czoła asymetrycznym zagrożeniom XXI w.

Ostatecznie jednak konfigurowalne moduły zostały uznane za niepraktyczne, a LCS-y dostarczono ze słabym uzbrojeniem oraz bez możliwości wykrywania min i okrętów podwodnych. Co więcej, LCS typu Independence, stworzone na podstawie projektu szybkich promów, odziedziczyły po nich aluminiowe kadłuby oraz napęd strumieniowy, powodujące wiele problemów eksploatacyjnych. Ponadto, aby móc obronić się podczas ataku jednostek nawodnych, USS Coronado musiał zostać doposażony w wyrzutnie pocisków Harpoon na pokładzie dziobowym. Były to wątpliwe wybory dla okrętów wojennych, które miały być zdolne przepłynąć Ocean Spokojny i samodzielnie walczyć na morzu.

Tymczasem nowa fregata typu FFG(X) będzie wariantem fregat już używanych przez francuską i włoską marynarkę wojenną, o cechach bardziej przypominających niszczyciel typu Arleigh Burke niż eksperymentalne LCS-y. Są to stalowy kadłub, tradycyjne śruby napędowe oraz istniejące już uzbrojenie i sensory, takie jak radar SPY-6 i wyrzutnie pionowego startu. Ponadto US Navy zaplanowała wolniejszy harmonogram produkcji w porównaniu do LCS. Admirał Randy Crites, zastępca sekretarza ds. budżetu US Navy, stwierdził niedawno, że program ma na celu uniknięcie: powtórzenia niektórych lekcji LCS, w których szliśmy za szybko, i ma być realizowany w takim trybie, że tylko osiem fregat będzie jednocześnie w budowie, a dostawa pierwszej z nich nastąpi w 2026 r.

Jak jednak jasno wynika z lipcowego raportu Kongresu, US Navy może nie doceniać kosztów swojej nowej fregaty pomimo jej bardziej tradycyjnego projektu. FFG(X) w oparciu o wybrany projekt będzie miał wyporność 7400 t – czyli ok. 76 proc. najnowszego wariantu niszczyciela typu Arleigh Burke – i prawie taką samą długość i szerokość. US Navy przewidziała koszt trzeciego i kolejnych okrętów programu FFG(X) na ok. 940 mln dolarów każdy, co stanowi 49 proc. kosztu niszczyciela. Jak okręt, który będzie trzech czwartych wielkości niszczyciela, jak wskazuje raport, i który będzie wyposażony w wiele takich samych systemów broni i wyposażenia, może kosztować o połowę mniej? W rzeczywistości, biorąc pod uwagę niedawne problemy z budową okrętów nowych typów (np. niszczyciel typu Zumwalt i lotniskowiec typu Ford), warto zastanowić się, czy US Navy może dostarczyć wszystko, co zaplanowała dla FFG(X), mieszcząc się w deklarowanym budżecie.

Wracając do doświadczeń z programu LCS. Jednym z różnych środków redukcji kosztów programu LCS było obsadzenie ich przez minimalne załogi. Załoga USS Coronado, składająca się z 70 marynarzy, była w stanie ledwo sprostać wymaganiom US Navy w morzu i prawie niezdolna do zapewnienia bezpieczeństwa postoju okrętu w porcie. Według mojej wiedzy minimalna załoga została zaplanowana do obsługi okrętu z założeniem, że wszystkie jego systemy są w idealnym stanie. Okazało się to niewystarczające, gdy sprzęt się psuł, co zdarzało się często. Na przykład cały dział mechaniczny USS Coronado liczył mniej więcej tyle samo marynarzy co jedna grupa obsługi turbin gazowych na pokładzie niszczyciela USS Carney, na którym służyłem wcześniej, mimo że siłownie obu okrętów były porównywalne pod względem wielkości i złożoności. Marynarka zamierzała wspierać tę zredukowaną załogę dodatkową grupą obsługi portowej, która odpowiadałaby za większość spraw związanych z utrzymaniem sprawności okrętu, szkolenie i sprawy administracyjne okrętów. To się nie wydarzyło. Podczas mojej służby na LCS dywizjon scedował wszelkie czynności portowe z powrotem w ręce załóg, a marynarze na USS Coronado mieli te same obowiązki i kontrole co ich odpowiednicy na krążownikach lub niszczycielach, choć było ich znacznie mniej. Okazało się, że tworzenie oddzielnych instrukcji i standardów dla wszystkiego, co dotyczy LCS, stało się niepraktyczne i trudne do wdrożenia.

Zgodnie z tym samym raportem Kongresu na temat FFG(X) US Navy oczekuje, że nowa fregata będzie obsługiwana przez 200 marynarzy. Jest to z pewnością bardziej realistyczna liczba niż skromna podstawowa załoga złożona z 50 marynarzy, pierwotnie przydzielonych dla LCS. Jednak może okazać się niewystarczająca, biorąc pod uwagę rozmiar i systemy FFG(X) porównywalne z niszczycielem, który jest zwykle obsługiwany przez blisko 300 marynarzy. US Navy powinna pamiętać, że aby okręt był samowystarczalny w trakcie wyjścia w morze, powinien mieć doświadczoną załogę zdolną nie tylko do obsługi okrętu, ale także do naprawiania go na morzu. Ponadto powinien mieć wystarczającą liczbę marynarzy do obsady wacht, pozwalającą na odpoczynek pozostałych członków. Raporty US Navy o zderzeniach na niszczycielach USS Fitzgerald i USS John S. McCain w 2017 r. jasno wskazywały, że zmęczenie wachtowych może mieć śmiertelne konsekwencje na morzu.

Program FFG(X) powinien uczyć się na błędach i sukcesach wyspecjalizowanego modelu szkoleniowego LCS. Początkowy plan szkolenia, nazwany „Train to Qualify”, pozostawiał wiele do życzenia. Przed zgłoszeniem się do ich załóg nowi marynarze służyli w dywizjonie szkolnym przez ponad rok, podczas którego zajęcia były przypadkowo planowane i prowadzone przez osoby niebędące ekspertami. Program był wyśmiewany przez marynarzy i traktowany jako długie wakacje, i dopiero gdy marynarze z zaciągu faktycznie zgłosili się na swój okręt i nie uzyskali certyfikatów załogi, szkolenie zostało poprawione. Program szkolenia został zreformowany w 2018 r., ale FFG(X) nie powinien powtarzać chaotycznych i bezcelowych początków wprowadzania do linii LCS-ów. System szkolenia opracowany w końcu dla LCS powinien być pionierem wzorcowego systemu szkolenia oficerów jednostek nawodnych, których reputacja jako marynarzy ucierpiała w wyniku kolizji Fitzgeralda i Johna S. McCaina. Przed rozpoczęciem rejsu oficerowie przeszli zaledwie tygodniowe specjalistyczne szkolenia w zakresie służby wachtowej na pomoście i systemu sterowania strumieniowego. Kurs oficera pokładowego, na który uczęszczałem przed przejściem na USS Coronado, prowadzili głównie doświadczeni marynarze cywilni i był najbardziej wymagającym szkoleniem, jakie przeszedłem podczas moich pięciu lat jako oficer marynarki. Admirał Ron Boxall, dyrektor ds. walki nawodnej w biurze Szefa Operacji Morskich, powiedział, że program FFG(X) będzie miał na celu odzwierciedlenie tego wyspecjalizowanego modelu szkolenia. Chwalił „jakość szkolenia” oficerów LCS i przypisywał ich sukces dodatkowemu czasowi spędzonemu na symulatorach nawigacji. Finalizując projekt FFG(X), flota powinna jednocześnie opracować solidny program szkoleniowy dla oficerów, którzy będą pełnić na nich wachtę.

Prawie 12 lat po oddaniu do użytku pierwszego LCS US Navy nauczyła się wiele na temat tworzenia małego nawodnego okrętu bojowego. W tym czasie skupiono się z powrotem na rywalizacji mocarstw między krajami morskimi. Wymaga to powrotu do bardziej solidnych zdolności bojowych, których nie byłyby w stanie zapewnić LCS. Marynarka wojenna powinna zbadać wszystkie aspekty programu LCS, od szkolenia i struktury organizacyjnej załóg po sam projekt okrętów, i zastosować te lekcje do budowy FFG(X). Poczyniła już zachęcające kroki w tym kierunku i powinna teraz z załóg FFG(X) uczynić prekursorów nowych standardów.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter