Droga do Bagdadu

 


Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyńsk


 

 

 

Droga do Bagdadu

 

  Działania 3. DP w operacji Iraqi Freedom

 

cz. II

 


W dotychczasowych działaniach amerykańska 3. Dywizja Piechoty, nacierając w szybkim tempie zachodnim brzegiem Eufratu, omijała wszystkie miasta znajdujące się na jej drodze. Do najcięższych starć, głownie z fedainami i innymi fanatycznymi bojownikami, dochodziło właśnie wokół miast, więc w tych rejonach trzeba było wprowadzić do walki jednostki 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej, tak by chroniły szlaki zaopatrzenia. Co ciekawe, raportu spływające do Bagdadu mówiły, że Amerykanie zaatakowali kolejne miasta na południu, ale wszędzie zostali odparci ponosząc ciężkie straty. Saddam Hussein i jego otoczenie byli przekonani, że wygrywają wojnę...

 
 
 

Iracka strategia obrony kraju przed amerykańskim atakiem opierała się na wykrwawieniu amerykańskich wojsk w walkach miejskich. Następnie planowano wykonanie silnego kontruderzenia siłami Gwardii Republikańskiej, skoncentrowanymi wokół Bagdadu, czyli tam, gdzie Amerykanie musieli się pojawić. Tymczasem z południa napływały optymistyczne meldunki – żadne z miast nie zostało zdobyte przez wroga! Co prawda do walk dochodziło pod miastami położonymi coraz bardziej na północ, ale żadne nie zostało zdobyte. Nikomu nie przyszło do głowy, że amerykańskie dowództwo nie zamierza szturmować terenów zurbanizowanych, a właściwie chce wprowadzić swoje siły tylko do jednego miasta na terenie Iraku – do Bagdadu. Po niecałym tygodniu działań, 25 marca 2003 roku, dwie brygady 3. Dywizji Piechoty zbliżyły się do dużego miasta – An Najaf. Był to znacznie trudniejszy obiekt niż Samwah czy An Nasiriyah. Miasto było trzykrotnie większe od tamtych, a Irakijczycy zbierali siły do ataku na Amerykanów. Było oczywiste, że do izolacji tego miasta będą potrzebne siły kilku batalionów. Gdyby przeciwnik zaatakował kordon, planowano wykrwawienie irackich oddziałów, głównie fanatycznych fedainów, których spodziewano się tam zastać. Zadanie to miały wykonać jednostki pancerno-zmechanizowane 3. Dywizji Piechoty. Później blokady dróg wokół miasta oraz osłonę szlaków komunikacyjnych miała przejąć 101. Dywizja Powietrzno-Szturmowa. Jednocześnie amerykańskie dowództwo obawiało się ataku 2. Dywizji Pancernej „Medina” irackiej Gwardii Republikańskiej, która znajdowała się w rejonie koncentracji w rejonie Karbali, na północ od An Najaf. 3. Dywizja Piechoty zamierzała przedrzeć się do Bagdadu przechodząc przez tzw. przesmyk karbalski, czyli dość wąski pas terenu leżący pomiędzy miastem Karbala, a wielkim, jak na irackie warunki, jeziorem Bahr Al Milh na zachód od niego. Amerykanie bardzo obawiali się przejścia przez przesmyk karbalski. Było to bowiem miejsce, które uniemożliwiało jakikolwiek manewr operacyjny. Dla Irakijczyków był to idealny rejon do zorganizowania silnej obrony. Na zatrzymane na takiej linii obronnej amerykańskie wojska, w dodatku stłoczone na wąskiej przestrzeni, mógł spaść ogień artyleryjski i zadać im poważne straty. Co gorsza, przesmyk karbalski idealnie nadawał się do użycia broni chemicznej, a to stanowiłoby już prawdziwą tragedię. W tym czasie Amerykanie spodziewali się, że Irak dysponuje znacznymi zapasami tej broni i obawiali się jej. Wojska były w pełni wyposażone w odzież ochronną i maski przeciwgazowe, ponadto większość pojazdów była wyposażona w urządzenia filtrowentylacyjne. Przed atakiem bronią chemiczną miał je uchronić przede wszystkim nieustanny ruch, każde zatrzymanie czy dłuższy postój traktowano jako potencjalne niebezpieczeństwo. Dowództwo V Korpusu Armijnego martwiło się obecnością 2. Dywizji Pancernej „Medina”, która broniła rejonu Karbali. Dobrze rozpoznana była 10. Brygada Pancerna dywizji, znajdująca się po wschodniej stronie miasta. Jednak amerykańskie dowództwo przede wszystkim chciało wyeliminować z walki 2. Brygadę Pancerną tej dywizji, rozmieszczoną na pozycjach obronnych pomiędzy Karbalą a jeziorem Milh, czyli właśnie na przesmyku karbalskim, którym miała nacierać 3. Dywizja Piechoty. W tym celu planowano wykorzystać 11. Pułk Śmigłowców Szturmowych, w skład którego wchodziły dwa własne (2-6 i 6-6 bataliony kawalerii) i jeden przydzielony (1-227 batalion śmigłowców szturmowych z 1. Dywizji Kawalerii) batalion śmigłowców AH-64A/D Apache/Longbow Apache. Już rankiem 23 marca, tuż po zabezpieczeniu bazy etapowej Objective „Rams”, przybyły do niej wysunięte elementy naziemne 11. Pułku Śmigłowców Szturmowych, przygotowując się na przyjęcie śmigłowców z trzech batalionów. Zamiarem dowództwa V Korpusu było wykonanie zmasowanego uderzenia śmigłowcami szturmowymi na jednostki 2. Brygady Pancernej dywizji „Medina” w przesmyku karbalskim, a także na 14. Brygadę Zmechanizowaną dywizji, zajmującą pozycje na północ od Karbali, gdzie blokowała ona dostęp do Bagdadu od południowego zachodu – na trasie dalszego natarcia 3. Dywizji Piechoty. Zamiarem dowództwa korpusu było zniszczenie przede wszystkim artylerii i wozów pancernych dywizji „Medina”, by nie była ona zdolna do zatrzymania natarcia własnej 3. Dywizji Piechoty, a ta ostatnia mogła przejść przez przesmyk karbalski tak szybko, jak to tylko możliwe.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter