Duma i uprzedzenie: cierniowa droga erkaemu Lewisa
Leszek Erenfeicht
Idą wybory, więc znów słychać o wszechobecnych „układach” – żebyśmy sobie nie myśleli, że to tylko nasza specyfika, przypomnijmy sobie najsłynniejszą ofiarę układów w świecie broni. Erkaem Lewisa zrewolucjonizował walkę w okopach pierwszej wojny i w powietrzu nad nimi, ale układ w Służbie Uzbrojenia Armii USA sprawił, że do rąk amerykańskich żołnierzy trafił z wielkimi oporami...
Za sprawą wysiłków Hirama Maxima na świecie upowszechniały się automatyczne karabiny maszynowe. „Automatyczne”, bo w odróżnieniu od „napędowych” karabinów maszynowych: Gatlinga, Gardnera czy Nordenfeldta, nie potrzebowały one do przeładowania po strzale i odpalenia kolejnego naboju dostarczenia energii z zewnątrz (kręcenia korbą), lecz wykorzystywały zjawiska fizyczne towarzyszące strzałowi – odrzut lub ciśnienie gazów. Pierwszy automatyczny karabin maszynowy Maxima z 1882 roku działał na zasadzie wykorzystania krótkiego odrzutu lufy, mocowany był na kołowej lawecie typu artyleryjskiego, miał wodne chłodzenie i ważył setki kilogramów. Kolejne wcielenia były coraz lżejsze i sprawniejsze, ale nadal ważyły w położeniu bojowym po kilkadziesiąt kilogramów. Już w latach 90. pojawiły się lżejsze karabiny chłodzone powietrzem i działające na zasadzie odprowadzenia gazów (Browning M1895 Potato Digger i Odkolek/Hotchkiss) lub krótkiego odrzutu lufy (Madsen). Oba były lżejsze od Maximów, ale za sprawą mniej sprawnego chłodzenia szybciej się przegrzewały i zużywały. Dopóki jednak patenty Maxima trzymały za gardło konkurencję (przyznawano je w czasach gdy automatyczny karabin maszynowy był nowością i pozwolono Maximowi zdefiniować zastrzeżenia bardzo szeroko), na dwie dekady rozwój konkurencji był niemal niemożliwy. Tylko Browningowi udało się je obejść, a z kolei jego patenty zatkały znalezione dziury. Maxim i Browning stworzyli duopol, który na dobrą sprawę zablokował rynek – lecz oczywiście wielu wynalazców nadal szukało dziur w tym murze.
Jednym z nich dr med. Samuel Neal McClean z Iowy, łączący praktykę lekarską z wielowątkową i całkiem udaną (łącznie kilkadziesiąt patentów z bardzo różnych dziedzin) karierą wynalazcy. W latach 90. na fali sukcesów Maxima, McClean zainteresował się karabinami maszynowymi i w ogóle bronią. W roku 1896 wynalazków z dziedziny broni miał już na koncie tyle, że powiesił na kołku praktykę lekarską i otworzył wspólnie z konsorcjum bankierów z Iowy firmę produkującą jego pomysłu karabiny powtarzalne. Jednym z jego klientów i osobistych przyjaciół, z którymi korespondował przez długie lata został sam Hiram S. Maxim, który ponoć miał doradzać McCleanowi przy konstrukcji jego armat automatycznych. W roku 1898 McClean poznał się także z por. Isaakiem Newtonem Lewisem.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 4/2015