Euronaval 2010

 


Tomasz Grotnik


 

 

 

Euronaval 2010:

 

Z oceanu do brzegu

 

 

Kryzys ekonomiczny skutecznie hamuje zapędy modernizacyjne niektórych flot, czego dobitnym przykładem mogą być choćby ostatnie doniesienia o cięciach w Royal Navy czy Deutsche Marine. Stan ten nie przełożył się jednak na liczby opisujące 22. edycję paryskiego salonu uzbrojenia morskiego Euronaval 2010 – było więcej wystawców, oficjalnych delegacji oraz stoisk i zespołów narodowych. Zauważyć się za to dało przeniesienie środka ciężkości oferty z klasycznych okrętów oraz typowego uzbrojenia i wyposażenia na konstrukcje lepiej odpowiadające specyfice obecnych i przewidywanych działań – u wybrzeży własnych i obcych.


 


To, że światowa czołówka producentów branży wojennomorskiej nadąża za zapotrzebowaniem odbiorców, a nawet je wyprzedza, nie dziwi nikogo. Analiza sytuacji geopolitycznej oraz bliska współpraca z flotami pozwala na opracowanie koncepcji, które z czasem ewoluują w dojrzałe systemy. Pewne trendy utrwalają się, inne zaczynają powstawać. Dziś najbardziej pożądanymi klasami okrętów są: jednostki desantowe, patrolowe (OPV) oraz małe i średnie uderzeniowe – ścigacze rakietowe, a także korwety, choć te ostatnie często ustępują miejsca silniej uzbrojonym odmianom OPV. Konieczność przerzucenia zespołów okrętów na znaczne odległości – choćby tych desantowych, oznacza też potrzebę posiadania jednostek towarzyszących. Wielozadaniowe okręty zaopatrzeniowe i logistyczne, są właśnie kolejnym sektorem, w którym pojawia się coraz ciekawsza konkurencja. Działania przybrzeżne to także ochrona infrastruktury krytycznej – baz morskich, portów handlowych, kotwicowisk, platform wydobywczych czy rurociągów, a nawet kontrola nielegalnej migracji, proliferacji i przemytu towarów. Do skutecznego wyeliminowania tych zagrożeń proponowane są już nie pojedyncze bariery, wykorzystujące urządzenia obserwacji technicznej, lecz ich złożone systemy, projektowane do konkretnych zastosowań. Niektóre koncerny oferują też inny rodzaj usług kompleksowych. Kupić stocznię marynarki wojennej czy bazę dla floty to dziś biznes jak każdy inny.

Okręty bojowe
Chyba jedyną nowością wśród dużych, „klasycznych” okrętów bojowych była fregata proj. 22356, oferowana przez rosyjskie Siewiernoje PKB z Sankt Petersburga. Okręt jest wersją eksportową, zwodowanego niedawno (patrz artykuł w tym numerze NTW), prototypowego Admirała Fłota Sowietskowo Sojuza Gorszkowa (proj. 22350), budowanego dla WMF Rosji. W przeciwieństwie do promowanego w poprzednich latach niszczyciela proj. 21956, który w istocie był unowocześnioną odmianą starych modeli, 22356 stanowi już nowość – zarówno w zakresie konstrukcji, jak też napędu i częściowo uzbrojenia. Ono właśnie oferowane jest w pakietach i w zależności od zapotrzebowania można nabyć okręt z rakietowym systemem przeciwlotniczym dalekiego zasięgu Rif-M lub z, oferującym mniejszy zasięg, lecz większą jednostkę ognia, Sztilem-1. Poza nimi zasadniczą siłę ogniową stanowi uniwersalny system rakietowy Kalibr-NKE, wykorzystujący pociski manewrujące do zwalczania celów lądowych, morskich oraz rakietotorpedy POP. Wyposażenie elektroniczne można konfigurować na kilka sposobów, w każdym z nich dostępne są sprawdzone już rozwiązania. Rosjanie przedstawili też inną ciekawą premierę. Był nią mały (320 ton wyporności standardowej) ścigacz rakietowy proj. 20970, opracowany przez biuro projektowe Ałmaz. Idea przyświecająca konstruktorom była prosta – do nowej, choć nieskomplikowanej bryły kadłuba i nadbudowy wstawiono „zachodnią” siłownię oraz same znane wzory uzbrojenia i elektroniki. Taki mariaż eliminuje wady poprzednich projektów (np. zawodne i nieekonomiczne siłownie rosyjskie), ogranicza koszty i przyspiesza budowę. O tym, że ta filozofia działa w praktyce, może świadczyć ostatni przykład sprzepdży patrolowców proj. 10412 do Słowenii (prototypowy Triglav miał być odebrany przed ukazaniem się tego artykułu).

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter